33. Zaczęłabym panikować.

400 35 7
                                    

— Słyszałam...

W to nie wątpię.

Moja mama słyszała wiele rzeczy i niekoniecznie znaczyło to, że powinna w nie wierzyć. Ale słyszała, a to równało się najwidoczniej potwierdzeniu autentyczności.

—...że nadal nie pogodziłaś się z Ashtonem.

Przewróciłam oczami, na co nie oszczędziła sobie prychnięcia.

Gdybyś tylko wiedziała, jak było.

A było tak, że unikałam go, jak tylko mogłam. Wiedziałam, że gdyby moja mama się dowiedziała, czym prędzej wcisnęłaby mnie w białą suknię i postawiła przed ołtarzem. Zaskoczenie, lecz sobie tego niekoniecznie życzyłam. Dlatego jeśli tylko udawało się Ashowi do mnie dobić, uciekałam w pośpiechu lub robiłam z tego ogromną aferę, dzięki czemu ludzie zaczynali zwracać na nas uwagę i Canyon nie ryzykował.

Bogu dzięki.

— Ta... Można tak powiedzieć.

Chyba naprawdę nie zasługiwał na takie traktowanie, ale nie mogłam nic poradzić.

Jeśli byłam w pokoju sama, zamykałam drzwi na klucz, po łucznictwie przebierałam się dopiero w pokoju, na Imperiach robiłam z nim jedynie niezbędne zadania i ciągle trzymałam się z dziewczynami lub Alexem, a wolne weekendy spędzałam z Emily.

I tak dzień w dzień i nie zauważyłam nawet, gdy z środka marca nastąpiła ostatnia sobota kwietnia, czyli sześć dni przed przyjazdem uczniów na rozgrywki. A ja siedziałam z laptopem w bibliotece, gadając z mamą na kamerce.

— Byłabym wdzięczna, gdybyś naprawiła wasze stosunki — stwierdziła niby mimochodem, obserwując coś nad kamerką laptopa. Była w samochodzie, ale chyba byli na jakimś postoju, ponieważ się nie poruszali, a taty chyba w ogóle nie było wewnątrz pojazdu. — Zadzwonię później — rzuciła szybko, zatrzaskując najwyraźniej laptopa, bo ostatnim co widziałam, nim nas rozłączyło, była jej klawiatura. Westchnęłam, podpinając słuchawki i składając swój sprzęt.

Chwyciłam laptopa, decydując się już z tamtąd iść. Miałam się uczyć, ale skoro mama zadzwoniła, to nawet to wyglądało bardziej zachęcająco niż wkuwanie statystyk. Dlatego zdecydowałam się z nią pogadać.

Jednak jeszcze nim wstałam, naprzeciw mnie przysiadł się Ash. Zerknęłam na niego pytająco, ale palce zaciskałam silnie na blacie, za wszelką cenę starając się powstrzymać szybsze bicie serca. Ale nie mogłam mówić, że nie miało ono miejsca. Po prostu chciałam je powstrzymać je za wszelką cenę.

Wytrzymałam półtora miesiąca bez tego wszystkiego.

Może przesadzałam, ale widok Ashtona sprawiał, że za każdym razem miałam ochotę do niego podejść i go pocałować, przytulić, powiedzieć, jak na mnie działał. Cokolwiek. Chciałam znów poczuć jego żel pod prysznic czy zapach gumy miętowej, którą żuł pomiędzy lekcjami. Chciałam poprosić go o pomoc przed łucznictwem albo umówić się po zajęciach na powtórkę z Imperiów. Chciałam przysiąść się do niego na stołówce, rzucić jakimś nieśmiesznym tekstem, widząc szopki, jakie odstawiał z resztą swojej ekipy. Chciałam robić wszystkie rzeczy, które nie krępowały mnie na początku marca, ale nie mogłam.

Gdyby ktokolwiek się dowiedział i rozeszłoby się to dalej, czułabym na sobie tą odpowiedzialność. Moja mama nalegałaby na wspólne spotkanie, ojciec chciałby z nim pogadać. Wszyscy uczniowie by wiedzieli, więc oficjalnie zostałabym przyjęta jako jego dziewczyna i musiałabym pilnować się na każdym kroku, bo jeden niewłaściwy ruch i wszyscy stwierdziliby, że umawiam się z nim z powodu jego pozycji. Nauczyciele ustawiliby mi poprzeczkę na jego poziomie, do której za cholerę nie potrafiłabym dostrzec.

Wherewithal's AcademyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz