*
Aut: ... CO TY TU ROBISZ?! JEST 2:00 W NOCYKacchan: A ta jak zwykle w anime siedzi...
Aut: Jeśli chcesz ze mną pooglądać TO NIE MUSISZ STAĆ ZA MOIM ŁÓŻKIEM JAK PSYCHOPATA
Kacchan: Ale mogę hehe
Aut: ...CO?!
Kacchan: Nic, nic... ALE JA TU NIE PO TO
Aut: Więęęc po co?
Kacchan: Tak się składa, ŻE TY KSIĄŻKĘ PISZESZ
Aut: :0 CHOLERA
Kacchan: Pfff no idiota
Aut: STUL PYSK PSIE JUŻ ODPALAM WATTPADA
*Pov. Todoroki
Stanąłem u bram dworu Momo. Przepełniał mnie niepokój, połączony z ogromną złością i żalem. Nie znam Yaoyorozu jakoś specjalnie dobrze, ale nie spodziewałem się tego, że mogłaby uknuć jakiś spisek... no cóż... widocznie się myliłem...
Podszedłem powolnym krokiem do furtki i delikatnie, drżącą ręką nacisnąłem na dzwonek.
~...
~ Kto mówi? - usłyszałem cichy i spokojny głos z głośnika, najprawdopodobniej należący do Momo
- Shoto... miałem przyjść pamiętasz? - odparłem przez zaciśnięte zęby, starając się zachować spokój
~ Owszem... już wpuszczam - głos stał się bardziej sztywny i po chwili usłyszałem nieprzyjemne dla uszu brzęczenie, znamionujące odblokowanie zamków furtki.
Wszedłem na teren posesji.Pov.Deku
Siedziałem zupełnie sam, skrępowany na krześle. Nie mogłem nic zrobić... Czułem się głupio. Znów to ja jestem ofiarą losu, którą ,,trzeba ratować". Jestem beznadziejny, wciąż muszę liczyć na pomoc od zewnątrz, a sam pakuje się w tarapaty...
Usłyszałem, cichy, brzęczący dźwięk.>To pewnie furtka... furtka... O NIE! - Poczułem ukłucie żalu i uderzenie gorąca od nagłej fali gniewu na samego siebie.
>Todoroki... to on... jestem tego pewien! Jest silny, ale... co jeśli coś mu się stanie? Nigdy sobie tego nie wybaczę... To moja wina... - te myśli wyciskały ze mnie gorzkie łzy, które jedna za drugą, zsuwały się z czubka mojego nosa wprost na podłogę.
>Nie... nie pozwolę...
- IM GO TKNĄĆ!!! - w tym momencie wybuchł ze mnie dziwny, zielony płomień, który natychmiastowo przeciął krępujące mnie łańcuchy *dop aut: tutaj Deku nie wie o swojej mocy (bo tak), ponieważ chciałam by był bardziej ,,nieporadny" If you know what I mean, dobra nie ważne pisze dalej XD*
JAK COŚ TO DALEJ POV. DEKU HYHYPatrzyłem przez chwile to na łańcuchy, to na moje własne ręce.
>C-co to było?Nie ma jednak czasu na przemyślenia, uwolniłem się, więc muszę szybko znaleźć jakieś wyjście...
~🖤~
Pov. Todoroki
Wszedłem do ogromnej, złotej sali bankietowej, bardzo bogato zdobionej w kwiaty. Największą uwagę jednak, przykuwał stół z narzuconym, śnieżno-białym obrusem i wystawnym poczęstunkiem, złotymi świecznikami i szkarłatno-czerwonymi różami. Przy przeciwległych drzwiach, stały dwie służące w białych fartuchach, grzecznie czekające na polecenia.
Wszystko wyglądało niesamowicie luksusowo, lecz atmosfera była jakoś dziwnie... przytłaczająca.
Po chwil, drzwi otworzyły się, a w nich stanęła, ubrana w czerwień Yaoyorozu.
- Usiądź, proszę. - rzekła sztywno, nawet nie patrząc w moją stronę.
Usiadłem więc, a moja towarzyszka uczyniła to samo, po przeciwnej stronie stołu.
- Proszę, częstuj się. Za chwilę wniosą główne danie... - ciągnęła dziewczyna, nakładając sobie niewielką porcję ryżu.
Przez chwilę trwała cisza, podczas której uważnie ją obserwowałem. W końcu jednak przerwałem ową ciszę konkretnym pytaniem:- Gdzie on jest? - starałem się brzmieć stanowczo oraz wzrokiem złapać jej uciekające spojrzenie.
- Kogo masz na myśli, Todoroki? - odparła spokojnie, odkładając pałeczki
- Mam świadomość tego, że wiesz gdzie się teraz obecnie znajduje, także ponawiam pytanie: Gdzie on jest?
Momo wstała, ze spuszczoną twarzą, na której nagle pojawił się uśmiech.
- Czy na pewno... - zaczęła i urwała, gdyż do sali weszła grupa uzbrojonych ludzi. W okularach przeciwsłonecznych i garniturach. Byłem na tyle zdezoriętowany, że nie wyczułem ataku. Poczułem nagły ból w lewym ramieniu, który rozszedł się nieprzyjemnie po całym ciele.
>Paralizator? - przemknęło mi przez myśl gdy... zsunąłem się bezwładnie na podłogę...-...Wiesz z kim masz do czynienia?
*
Aut: HAAAAA! SKOŃCZYŁAM!!! SKOŃCZYŁAM!!
Kacchan: Nie drżyj ryja już prawie 4 -,-
Aut: Nie doceniasz wykończonego artysty pff
Kacchan: Czy ty znowu ćpałaś moje kakoło?
Aut: Jaaaa? Nieeee! Wy-wydaje ci się
Kacchan: No i naćpana! Słuchaj stara ja spać idę i tobie tez to radzę, bo widzę, że ci już gorzej... A I UDŁAW SIĘ TYM KAKAŁEM SZMATO!
Aut: Nawzajem :3
*
Cóż... NIE UMARŁAM! (jeszcze)
Strasznie jestem ostatnio zawalona przez tą cała kwarantannę plus ze mnie to największy leniwiec tego wszechświata więc no...Jest już dosyć późno (3:53 dokładnie), więc na dobranoc powiem tyle:
Uważajcie proszę na siebie, MYJCIE RONDŻGI i nie odwiedzajcie się. Życzę wam przede wszystkim zdrowia w tym ciężkim dla nas okresie i błagam nie narażajcie bezmyślnie siebie i bliskich na styczność z wirusem!Cóż to będzie chyba na tyle ode mnie (bo już zasypiam XD), trzymajcie się i do następnego :*
Ps. Aa! Zapomniałam wam wszystkim podziękować za 12k odsłon na mojej książce! Cieszę się, że komuś chce się czytać moje wytwory wyobraźni... NAPRAWDĘ BARDZO DZIĘKUJE, PONIEWAŻ TO MOBILIZUJE MNIE DO DALSZEJ PRACY <3
CZYTASZ
~*One True Love*~ Tododeku pl ❤️
FanfictionJestem zbyt leniwa na streszczenie więc wbijaj od razu do książeczki update: wow ta książka ma już 4 lata ... MIAŁAM 13 LAT JAK TO PISAŁAM POMOCY?!