*Kacchan: ...
CO TY ROBISZ?!
Aut: *żre jabłko* Hm? Do mnie mówisz?
Kacchan: TAK DO CIEBIE! NIE ZAPOMNIAŁAŚ PRZYPADKIEM O CZYMŚ?! JAKI DZIŚ DZIEŃ?!
Aut: No sobotunia, w kinie dziś byłam...
Kacchan: MIAŁAŚ NAPISAĆ ROZDZIAŁ I TO 2 TYGODNIE TEMU!!
Aut: NIE MOJA WINA ŻE MNIE NIE OBUDZIŁEŚ A Z RESZTĄ JUŻ SIĘ TŁUMACZYŁAM
Kacchan: Tłumaczyłaś się w zeszłym tygodniu 😒
Aut: No weź byłam nieprzytomna, 1 tydzień po feriach i wgl ale teraz już pisze!!
Kacchan: ehh ty chyba nigdy nic regularnie nie wstawisz...
Aut: CICHAAAJ
(Tak tylko jeszcze poinformuję, że myśli bohaterów pisane będą od teraz od znaku >)
*
Pov. Todoroki
Spokojnym krokiem wyszedłem z apteki, trzymając w ręce niewielką paczuszkę leków dla mojego Brokułka <3 *aut: TAK MUSIAŁAM TRYB YAOISTKA ON XDD*
Dosyć szybko, udało mi się odnaleźć klatkę i wejść do środka *aut: bo miał przy sobie klucze i już domofonem dzwonić nie chciał*
- Wróciłem - oznajmiłem, wchodząc do mieszkania, jednak odpowiedziała mi cisza
>Może zasnął?
Odstawiłem paczuszkę na blat w kuchni i na palcach wszedłem do jego pokoju.- Midoriya? - szepnąłem niepewnie, zaglądając do środka, jednak zastałem pusty pokój
Zalał mnie zimny pot. Gdzie on jest?!
Gorączkowo zacząłem przeszukiwać mieszkanie; salon, kuchnie, łazienki, pokój Cioci... nadal nic...
- Cholera... - szeptałem pod nosem, przerażony - A jeśli ktoś go porwał? NIE! Wyszedłem przecież tylko na parę minut, tak więc pozostaje opcja, że także wyszedł, co za idiota, tylko mu się pogorszy...
Moim oczom jednak ukazał się telefon, należący do Izuku, pozostawiony na szafce nocnej.
>Skoro go nie zabrał, logicznym jest, że wyszedł w gorączce i nie był do końca świadomy tego ci robi... Nie powinienem go zostawiać samego!~🖤~
Pov. Deku
Obudziłem się w dziwnym, ciemnym pomieszczeniu. Kręciło mi się w głowie, a obraz ciągle się rozmazywał.
- O! Już wstałeś - usłyszałem nagle jakiś kobiecy głos - Martwiłam się już, że to nigdy nie nastąpi...
- Aaał... - próbowałem wstać, jednak bezskutecznie. Moje ręce i nogi były skrępowane i nie mogłem uczynić żadnego sensownego ruchu
- Już spokojnie, nie wierć się - tym razem kątem oka dostrzegłem zarys postaci, zbliżającej się w moim kierunku
- U-Uraraka? Co ty tu ro... - nie dokończyłem zdania, gdyż postać, która wydawała mi się Uraraką, zaczęła się nagle rozpływać
- Cóż nie do końca... - dziewczyna zbliżyła się na tyle, że mogłem dostrzec jej twarz
Jej twarz była krótka i można by powiedzieć dziecinna, gdyby nie ciemne wory pod iskrzącymi, jaskrawo-żółtymi oczami o wąskich źrenicach, delikatnie przysłoniętymi grzywką. Włosy jasne i kręcone, spięte w dwa, niewielkie i dosyć niedbale koki. Usta szerokie, a jej uśmiech duży, błyszczący białymi, ostrymi kłami. W całej twarzy jednak, było coś dziwnego i... niepokojącego...
*znów aut hehe: jak ja kocham pisać opisy postaci <3*
- K-kim ty jesteś i cz-czego chcesz? - odezwałem się po niej po chwili, zalewając się potem
- Jestem...
~🖤~
Wiem, jestem okropna XDD ale chyba wszyscy się domyślają o kogo chodziPov. Todoroki
Usłyszałem dzwonek do drzwi.
>Pewnie Ciocia Inko... CHOLERARuszyłem zestresowany w stronę drzwi. Nogi miałem jak z waty i ledwo mogłem się na nich utrzymać, jednak otworzyłem je. Jednak nie było tam, niskiej, zielonowłosej kobiety, tylko... koperta?
Porwałem list i szybko zamknąłem drzwi.
Na kopercie widniał podpis od... Momo?
>Od kiedy ona do mnie pisze? Nawet ze sobą nie rozmawiamy...Jednakże rozerwałem ją i ostrożnie wysunąłem starannie zgiętą na 4 części kartkę.
Jej treść brzmiała następująco;,,Yaoyorozu Momo, ma zaszczyt zaprosić Todorokiego Shoto, na swój wykwintny bankiet, który odbyć się ma w Sobotę około godziny 20:00 w rezydencji. Gwarantuję pozytywną atmosferę i mam nadzieje, że zaszczycisz nas swoją obecnością."
Wydał się okropnie sztywny i uroczysty, ale znając ją nie byłem tym zbytnio przejęty. W pierwszej chwili miałem ochotę wyrzucić kartkę, bo mam o wielbię poważniejszy problem niż jakiś tam ,,bankiet", gdy nagle spostrzegłem niewielki, trochę zatarty dopisek na drugiej stronie, napisany delikatnie ołówkiem:
,,Przyjdź jeśli ci na nim zależy..."
W nagłej fali gniewu, poczułem ze mój lewy policzek zaczyna płonąć. Stałem nieruchomo i z kamienną twarzą, wpatrywałem się w kartkę. Ogień, skrzącym się płomieniem, powoli zbliżał się do niej coraz bliżej, aż w końcu pozostał po niej tylko popiół.
W tym momencie po mojej głowie krążyła tylko jedna myśl:
>Ocalę cię, Deku...*
Aut: Otóż, iż, zatem, ponieważ... JESZCZE RAZ przepraszam, że musieliście tyle czekać na rozdział...
Następny pisać zacznę już teraz bo mam ogromną wenę i myślę, że do wtorku spokojnie się wyrobię. Tak więc wyczekujcie, a ja już się żegnam!
Cya :*Ps. Dzięki za zwyzywanie mnie na discordzie Stigu XD (plus może ci kiedyś zrobię tą okładkę jak mi się zachce)
CZYTASZ
~*One True Love*~ Tododeku pl ❤️
FanfictionJestem zbyt leniwa na streszczenie więc wbijaj od razu do książeczki update: wow ta książka ma już 4 lata ... MIAŁAM 13 LAT JAK TO PISAŁAM POMOCY?!