~19~*szok*

1K 66 31
                                    


*

Aut: *śpi*

Kacchan: EJJEJJEJEJEJEJEJEJJEJJJJJ!!!!

Aut: Co chcesz cwelu... *przeciera oczy*

Kacchan: PISZ ROZDZIAŁ!!

Aut: Przecież ci mówiłam, piszę co wtorek...*odkręca się twarzą do ściany* A teraz DOBRANOC

Kacchan: MUSISZ!!!

Aut: Mówię ci przecież, że...

Kacchan: *przyciska telefon do twarzy autorki* PATRZ

Kacchan: *przyciska telefon do twarzy autorki* PATRZ

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Aut: :000

Kacchan: NO WIDZISZ?!!!! PISZ! MUSISZ JAKOŚ PODZIĘKOWAĆ!!

Aut: No dobraaa... *ziewa* ALE NAWET SIĘ NIE WAŻ MNIE JUTRO BUDZIĆ PRZED 12!!

Kacchan: *szept* Coraz bliżej lemonooo :DD

*

Pov. Todoroki

Wracałem właśnie od matki. W prawej ręce, niosłem dosyć spore zawiniątko. Była to ciepła, świeżo ugotowana porcja świeżo usmażonych, kotletów wieprzowych na ryżu.

Odkąd dowiedziałem się, że jest to ulubiona potrawa Midoriyi, matka specjalnie gotuje dla niego porcję, ponieważ powiedziałem jej o jego chorobie.

Taak... niestety po tamtym deszczowym dniu dostał zapalenia płuc i jest ,,przykuty" do łóżka już od tygodnia.

Zmierzam oczywiście w stronę jego domu, a właściwie teraz i mojego.

Tak, przeprowadziłem się tam.

W sumie ojciec nie miał nic przeciwko. I tak byłem dla niego utrapieniem i zwolniłem mu dosyć sporo miejsca.

Szczerze mówiąc, nie dziwię się. Nigdy o mnie nie dbał...













~🖤~













Pov. Deku

Uraraka...

Widzę ją...

Śmieje się, jednak...

Nie jest to przyjazny śmiech...

Widać w nim szyderstwo...

Śmieje się z kogoś...

Śmieje się ze mnie...

Jestem słaby...

Beznadziejny...

Jestem tylko problemem...

Egoista...

Nic nie znaczący śmieć...

...

- Midoriya! MIDORIYA OBUDŹ SIĘ!!

Powoli uchyliłem powieki.  Nade mną stał Todoroki z wyraźnie przerażoną miną.

- Majaczyłeś coś przez sen. Wszystko dobrze? - spytał niespokojnie

- N-nic mi nie jest... - odparłem nieprzytomnie - T-to tylko gorączka tak myślę...

- Przyniosłem ci coś do jedzenia - zmienił temat kolorowo-włosy, rozwijając pakunek

- O-och! - siadłem powoli na łóżku - Wieprzowina!

- Specjalnie dla ciebie - uśmiechnął się lekko - Wiem, że ją uwielbiasz

- Dziękuję, że tak o mnie dbasz Shoto! - szepnąłem, mocno go przytulając, a ten pogłaskał mnie po głowie

- Zdrowiej, brakuje mi twojej obecności na lekcjach - rzekł cicho, podając mi talerz z jedzeniem

- Mi tez ciebie strasznie brakuje, gdy wychodzisz codziennie na cały dzień... nawet nie mogę liczyć na towarzystwo mamy, bo jest w pracy... - westchnąłem ciężko

- Niedługo będzie lepiej, zobaczysz - Todo, ucałował moje rozpalone gorączką czoło - Na razie odpoczywaj

- D-dobrze - uśmiechnąłem się, delikatnie się rumieniąc

- Idę do apteki, za chwilę wrócę - rzekł chłopak, wstając

- Todoroki...

- Tak?

- Nie musisz się tak dla mnie poświęcać...

- Oczywiście, że muszę - kolorowo-włosy zbliżył się do mojego ucha - Bo cię kocham~

*

Aut: *ziew* Dziękuje, dobranoc...

Kacchan: EJJ NOO

Aut: No co ci znowu nie pasuje?

Kacchan: Taki krótki?

Aut: To bonus... a z resztą dłuższy będzie we wtorek...

Kacchan: TY LENIWA KLUCHO!!

Aut: *rzuca poduszką* Spiepszaj, idę spać...

*






Wielkie, wielkie dzięki za to co robicie i jak daleko zaszłam, gdyż jest to moja pierwsza, tak systematyczna książka i dziękuję przede wszystkim za te piękne 3k <333 (serio nie spodziewałam się, że chociaż tysiaka wbije)

Cieszcie się, że w ogóle coś napisałam, bo dosłownie jestem pół przytomna haha... (rano, jak to przeczytam to się pewnie załamię ale no xD)

Mam nadzieję, że nie wyszło tak źle jak myśle i no... widzimy się we wtorek c;

Dobranoc~

~*One True Love*~ Tododeku pl ❤️ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz