Jack

12 2 3
                                    

Minoł jeden dzień a ja nie mogę przestać o niej myśleć. Miała  brązowe włosy i tą czarną kurtkę z orłem z tyłu. Nie widzę sensu w tym że o niej myślę. Przecież jej nie znam. Ale co tam dzisiejszej nocy i tak tak pójdę i sprawdzę czy przyjdzie. I tym razem nie spadne z drzewa. Nagle do głowy wpadł mi pewien pomysł, żeby zobaczyć jak tańczy do samego końca a potem dopiero się ujawnić. Nie było to wcale głupie. Jeśli dam radę to zrobić to będę naprawdę zadowolony. Co z tego, że to może się skończyć tym, że z nią dzisiaj nie pogadam.
Jeśli dzisiaj tam będzie ta oznacza, że jutro też przyjdzie. Szedłem nad staw żwawym krokiem. Kiedy tam dotarłem zobaczyłem, że ona nie tańczyła tylko siedziała z kurtką w ręku i chyba płakała (tego nie byłem pewien). Podszedłem do niej bliżej i spytałem
- Dlaczego płaczesz?
- Płaczę z powodu pewnej strasznie złej 4 rocznicy.
- Jakiej?
- Takiej, która nie powinna się wydarzyć. Boże on był na to za młody.!
- Kto i na co był za młody?
- Mój brat był za młody by ginąć w tym cholernym wypadku.
- Przykro mi z powodu twojego brata, ale co się stało to się nie odstanie. Więc nie ma co płakać, bo życie jest na to za krótkie.
- Może i masz rację, ale skąt to wiesz Jacku?
- Anny, nie zajmuj się tym skąt coś wiem tylko wciel to do swojego życia.
- OK. A tak zmieniając temat wczoraj się mnie o coś spytałeś tylko ja nie usłyszałam o co.
- Pytałem o twój numer telefonu.
- Masz przy sobie telefon?
- CHOLERA. Zapomniałem go z domu.
- Dawaj rękę. 
- Po co ci moja ręka?
- Chcesz ten numer czy nie?
- Chcę ale...
- Dawaj rękę!
Dałem jej moją dłoń dalej nie wiedząc po co jej jest moja ręką ale dobra nie chciałem się z nią kłucić. Wyjeła długopis z torby i zapisała mi jakieś numerki na ręku. Teraz wiedziałem po co jej była moja ręka. Jej numer telefonu o ile dobrze go odczytałem to 223 536 678. Był łatwy do zapamiętania więc dla mnie bomba.
- Będziesz tu jutro? - Spytałem.
- Zdradzę ci tajemnicę. Przychodzę tu co noc jak tylko moja mama pójdzie spać.
- Czemu akurat tu?
- Widzę, że pan detektyw zadaje za dużo pytań.
- Wcale nie zadaję dużo pytań. - powiedziałem szeptem w nadziei, że mnie nie usłysz.
- Słyszałam. I jak dla osoby, która gada tylko z najlepszą przyjaciółką to itak powiedziałam ci za dużo.
- Zaraz, to ty nie masz chłopaka?
- Nie mam i nigdy nie miałam.
- Serio, nigdy nie miałaś chłopaka?
- Serio. Ale za ty jak jesteś taki zdziwiony to pewnie miałeś całe mnóstwo dziewczyn, co?
- Może nie mnóstwo ale 2 się miało. Ale kiedy to było? Z 3 lata temu jak nie 4.
- Dobra spoko się gadało ale muszę spadać.
- To do jutra, Anny.
- Do jutra detektywie.
Napoczątku trochę wkurzało mnie, że mówiła na mnie detektyw, ale teraz jakoś mi to nie przeszkadza. Poszedłem do domu  jutro drugi dzień szkoły, pomyślałem i odrazu zasnąłem.

Don't Leave MeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz