Było już ciemno a ja zmierzałem w kierunku stawu. Cieszyłem się, że nie przestrzegała szlabanu. Co ja bym zrobił gdybym nie mógł jej widywać? To by był jakiś koszmar. A nawet więcej niż zwykły koszmar. Wcześniej byłem zwykłym imprezowiczem pijącym alkochol i wyrywającym laski w klubach na podrobionym dowodzie. Zmieniłem się i to bardzo. Nie ja sam, tylko to ona mnie zmieniła. Ta piękna dziewczyna, która nie bała się wywalić z domu kochanka swojej mamy. Co ona ze mną zrobiła? Zaczarowała mnie? Może, a może po prostu tak dział miłość? Tego nik nie wie na sto procent.
Doszedłem nad staw i zobaczyłem ją tańczącą jak za pierwszym razem kiedy ja ujrzałem. Zakradłem się cicho i obserwowałem jak pięknie tańczyła. Kiedy mnie zobaczyła, przestała tańczyć. Podeszła do mnie z uśmiechem na twarzy. Pocałowała mnie. Uspokoiło mnie to. Ona nie przestawał mnie całować. Kiedy się od siebie oderwaliśmy wzięła mnie za rękę i zaprowadziła na koc na którym usiedliśmy.
- Kocham cię.- Wyszeptała mi do ucha prawie niesłyszalnym głosem.
- Ja też cię kocham. - powiedziałem jej to co było największą prawdą.
Po tych słowach Anny usiadła w rozkroku na moich nogach. Wsadziła ręce w moje włosy zaczęła mnie całować.
- Anny - wyszeptalem w prawie do jej ust ale ona nie dała mi skończyć zaczętego zdania.
- Ciii - uciszyła mnie przestając mnie całować i kładąc palec na moich ustach. Nie chciałem jej skrzywdzić, a wiedziałem, że jeden nierozsądny ruch i mogę ją zranić. Tą piękna chwilę przerwały nam odgłosy dochodzące zza kszaków. To była Alis. Anny szybko zeszła z moich nug. Przeklęta przyjaciułeczka. Nie mogły się spotkac jutro? Lubiłem ją ale zawsze przychodziła w niewłaściwym momencie.
- Hej, przeszkadzam wam w czymś?
- Trochę. - powiedziałem bo taka była prawda.
Anny dała mi kukśtańca w brzuch a potem powiedziała.
- Nie, siadaj z nami.
- Ok. - Alis usiadła koło Anny na kocu.
- Jakieś nowe wiadomosci? - spytała Anny.
- Tak. Archiemu znowu odbija. Wiesz po śmierci Luki niby nic nowego, ale myślałam, że mu przeszło. Wiesz on i twój brat byli najlepszymi przyjaciółmi, a i wy nie mieliście złych relacji.
Luka tak miał na imię brat Anny. Nigdy nie wymawiała jego i mienia więc słyszałem je poraz pierwszy.
- To już nie jest moja sprawa. - powiedziała Anny szorstko. Zupełnie jagby nie lubiła rozmawiać o Arczim. - Już nie. - dodała szeptem.
- Wiem - powiedziała Alis - zmieńmy temat.
- Dobry pomysł - dodałem - zwłaszcza, że niemam bledego pojęcia o kim mowa.
- Zagrajmy w prawdę czy wyzwanie. - powiedziała Alis.
Graliśmy po kolei. Byliśmy tak zmęczeni, że zawsze wybieraliśmy prawdę. Wreszcie przyszła kolej Anny.
To Alis miała zadać jej pytanie.
- Nigdy o tym nie mówiłaś ale tak słyszałam, więc czy to brawda, że walnelas z liścia dziewczynę twojego chłopaka tylko dlatego, że pocałowała twojego brata na twoich oczach?
- I tak i nie.
- Czyli? - spytałem bo byłem ciekawy tej historii.
- Czyli tak uderzyłam ją z liścia, ale nasze relacje były spięte. Zawsze byłam tylko ja i Luca. Potem pojawia się ona. Więc poszło o niego. Pocałowała go tylko dlatego, żeby pokazać mi ona ma mojego brata, a ja nigdy już nie będę go miała. Bynajmniej nie tak jak kiedyś.
- Dobra teraz kolej Jacka. Wcześniej ja zadawałam pytania więc teraz pora na Anny.
- Ok. Czy to prawda, że zanim tu przyjechałeś co weekend chodziłeś na imprezy i sypiales z pierwsza lepszą dziewczyną?
Skąd ona o tym wiedziała? Nie miałem pojęcia. A co jeśli nie będzie chciał mnie więcej widzieć jak powiem prawdę? Nie chciałem jej okłamywać więc pojąłem ryzyko.
- Tak to prawda ale przysięgam, że odkąd tu przyjechałem nie zrobiłem tego.
Alis dostała wiadomość od mamy żeby wracała do domu. Znowu zostaliśmy sami.
-Jesteś zła? - musiałem wiedzieć czy wszystko w porządku.
- Nie. Tylko dlatego nie, że już tak nie robisz.
- To robiłem było złe, ale teraz mam ciebie i nie potrzebuje żadnych imprez i innych dziewczyn, obiecuje.
- Nie musisz obiecywać wiem o tym.
Złapałem ją za rękę i przyciągnąłem ją do siebie. Zpojrzalem w jej oczy i wyszeptałem.
- Ufasz mi?
- Tak.
Pocałowałem ją. Wsadziła swoją małą dłoń pod moją koszulkę i dotknęła moich mięśni. Nagle jej telefon zawibrował. Odsunęła się odemnie i sprawdziła kto do niej napisał.
- Kto odważył się tym razem nam przerwać?
- Moja mama, ale ma dobre wieści. Dzisiaj jest piątek a ona wraca dopiero w poniedziałek po południu. Mamy weekend i nie musimy iść do szkoły.
Przysuneła się do mnie i szpneła mi do ucha.
-Zdradzę Ci pewna tajemnicę. Strasznie nie lubię być sama tyle czasy. A wiesz jesteś jedyną osobą, która wytrzymuje ze mną 24 godziny na dobę.
- I co w związku z tym? - wiedziałem co ma na myśli, ale chciałem się z nią podroczyć. A może chciałem usłyszeć jak mnie prosi żebym nie zostawiał jej samej?
- Mam wolny dom w stu procentach i chciała ym żebyś mi towarzyszył w tych samotnych dniach.
- Zgoda, ale muszę skoczyć do domu po moje rzeczy i powiedzieć mamie.
- Będę tęsknić. - powiedziała słodkim głosem.
- Ja też.
Szybko pobiegłem do domu spakowałem najpotrzebniejsze rzeczy i szukałem mamay żeby jej powiedzieć, że wracam do domu w niedzielę wieczorem.
- Mamo, wrócę w niedzielę wieczorem.
- Dobrze, a gdzie się wybierasz?
- Do Anny.
Mama spojrzała na mnie badawczym wzrokiem a potem dodała tylko
- Ok. Rozumiem. Sama byłam kiedyś w twoim wieku.
- Pa maao.
- Pa, Jack.
Kiedy wróciłem ona leżała sobie kocyku i chyba spała. Podszedlem do niej i pocałowałem ją w czoło.
- Hej, ktoś musi mnie zaprowadzić do twojego domu.
- Jasne.
Wstaliśmy i poszliśmy. Jej dom wydawał się duży. Był piękny. Położyłem torbę na kanapie. Anny zaprowadziła mnie długim korytarzem do jej pokoju. Popchnęła mnie na łóżko i wyszeptała.
- Teraz nikt nam już nie przerwie.
CZYTASZ
Don't Leave Me
RomanceZastanawialiście się kiedyś jak to jest , kiedy dowiadujesz się strasznych rzeczy o osobie , która jest dla ciebie ważna , osobie , która cię wychowała . ja nie muszę się zastanawiać bo cała moja rodzina została zbudowana na podstawie dużej ilości...