Anny

9 2 1
                                    

Dzisiaj kiedy tylko się obudziłam usłyszałam kłucących się że sobą rodziców. Do ich małych sprzeczek jestem przyzwyczajona . Wkońcu od śmierci mojego brata stawały się coraz częstrze. Często kłucili się o niego. W tym domu ciągle czuję się jakby tata i mama kompletnie zapomnieli, że oprócz zmarłego syna mają jeszcze córkę. Po drodze do szkoły ciągle myślałam czy to się kiedyś skończy. Jak na razie się na to nie za nosiło.
Myśli na chwilę ustały kiedy zobaczyłam jak zawsze wesoło Alis. Przyjaciółka przywitała mnie gorącym uśmiechem a ja nie wytrzymałam i powiedziałam
- Poznałam chłopaka.
- Serio?
- Tak, poznaliśmy się nad tym stawem gdzie przychodzę tańczyć w nocy kiedy nikt nie widzi.
- Jaki on jest?
- Przystojny, miły, zabawny. Po prostu dobrze mi się z nim gada.
- Tak się cieszę. Młoda damo masz obowiązek mi go przedstawić.
- Tak jest kapitanie!
I nagle obie wybuchłyśmy śmiechem. Naradzie nie chciałam jej mówić, że kłutnie moich rodziców wróciły. Wciąż miałam  nadzieję, że znowu się pogodzą. Zresztą jak zawsze. Kiedy weszłam do klasy pani wychowawczyni zaczęła mówić o  małżeństwie i na naszych rodzicach i o tym, że dziecko nie jest w stanie normalnie żyć bez taty albo bez mamy. Kiedy wszystkie lekcje się skończyły wybieglam że szkoły jak petarda. Zrozumiałam, że choćby nie wiem co muszę ich jakoś pogodzić. Kiedy weszłam do domu mamy i taty nie było. Zrobiłam sobie obiad i usiadłam przy stole by muc zjeść w spokoju. Już miałam jeść kiedy nagle zauważyłam na stole leżące papiery. Zrzerała mnie ciekawość więc zaczęłam je czytać i już po chwili zrozumiałam wszystko. To nie były zwykłe papiery to były papiery rozwodowe moich rodziców. Nie mogłam w to uwierzyć. Jaką ja jeatem idiotką, że wogóle chciałam ich pogodzić. A zresztą po co miałbym to robić skoro oni nie zachowują się jak prawdziwi rodzice tylko osoby, które zapomniał, że mają w domu jeszcze jedno dziecko do wychowania. Złość i smutek. To uczucia, które w  jednej chwili opanowały całe moje ciało. Szybko napisałam esemesa do Alis iz pytaniem czy, spotkamy się przy stawię o 20. 00 bo muszę z nią pogadać. Zaraz dostałam wiadomość, że nie ma problemu i, że jak najbardziej przyjdzie. Była 19. 30 więc napisałam karteczkę do rodziców, że jestem z Alis i wyszłam.
Kiedy dotarłam nad staw ona już tam była. Po prostu nie wytrzymałam i zaczęłam płakać.
- Co jest? Spytała mnie Alis.
- Rodzice znowu zaczęli się kłucić. Myślałam, że będzie jak zawsze, że się pogodzą. Ale kiedy wróciłam ze szkoły zobaczyłam leżące na podłodze papiery rozwodowe.
- Tak mi przykro. Musi ci być z tym ciężko co?
- Nawet nie wiesz jak bardzo.
Przez chwilę milczalam a potem usłyszałam jakieś kroki. Szybko otarłam łzy. Wiedziałam, że to on i nie chciałam przy im płakać.
- Hej - Powiedział tym samym łagodnym tonem co zawsze.
- Hej, to jest moja najlepsza przyjaciółka Alis.
- Wszystko w porządku? Wyglądasz jagbyś płakała.
Nie wiedziałam co odpowiedzieć. Znałam go od nie dawna i nie chciałam mówić mu o rozwodzie, ale też nie chciałam go okłamywać. Zanim jednak zdążyłam odpowiedzieć Alis zrobiła to za mnie.
- Wiesz, nie wszystko jest ok, ale to zwykłe problemy rodzinne więc niema się co przejmować . - Powiedziała moja przyjaciółka. Lubiłam ją za to, że zawsze potrafiła wybrnąć z sytuacji. Powiedziała prawdę pomijając najważniejsze szczegóły.
- OK, w takim razie pomińmy temat rodzinnych problemów.
- W stu procentach się z tobą zgadzam. - powiedziałam szczęśliwa, że nie zadawał mi  żadnych pytań. Chwilę później zaczęliśmy sobie opowiadać dowcipy i różne śmieszne chistorie, które w większości były zmyślone. Byłam zadowolona, że oderwałam myśli od rozwodu. Alis zerknęła na telefon. Była 22.00 i Alis mosiała już iść do domu. Pożegnaliśmy się z nią a potem zostałam sama z Jackiem.
- Kiedy była tu twoja przyjaciółką nie chciałem zadawać ci pytań, ale wiem że nie jest ok i że to nie jest zwykła rodzinna kłótnia, którą nie należy się martwić.
- Dobra rozgryzłeś mnie ale skąt o tym wiedziałeś.?
-Znam się na ludziach a ty  nie zmieniaj tematu.
-Wcale nie zmieniam tematu.
- Zmieniasz, i może wreszcie powiesz mi co ci się stało?
- Długa historia.
- Mam dużo czasu.
- Nie odpuścisz co?
- Nie, a teraz czas wysluchac długiej historii.
- OK, zaczęło się od tego, że zginął mój brat. Od tego czasu rodzice zaczęli się kłócić. Popadli w wir pracy tak bardzo, że mogłam nie wracać na noc do domu, a oni by tego nie zauważyli. Ich  kłótnie były różne. Zaczynając od kłótni typu Kto zjadł serek?, aż do kłótni o to kto bardziej dba o rodzinę. I tak zawsze się godzili więc po prostu się do tego przyzwyczaiłam. Dzisiaj kiedy wróciłam do domu że szkoły myślałem że wieczorem będzie jak dawniej, że się pogodzą, a zamiast tego znalazłam na stole papiery rozwodowe. Nawet nie mam ochoty dzisiaj wracać do domu. Wiem jak to się skończy.
- To nie wracaj dzisiaj do domu.
- Jak to? - spytałam nie wiedząc co ma na myśli przecież albo dom albo ulica.
- Normalnie. Moi rodzice wyjechali na tydzień w góry, a ja mam wolną kanapę w domu.
- Myślisz, że to dobry pomysł?
- Tak, jest piątek, a ty nie masz ochoty nocować dzisiaj w domu.
- No dobra tylko skocze do domu pooje rzeczy i napisze rodzicą sesemesa.
- OK, wiedzy się za chwilę.

Don't Leave MeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz