Anny

7 2 0
                                    

Dzień urodzin mojego chłopaka. Wcześniej kiedy nie było go w domu poszłam tam i choć nie znałam jego mamy umówiłam się z nią, że później zabiorę go na koncert. Dodatkowo dzisiaj Jack zaprosił mnie na rodzinny obiad  żebym poznała jego rodziców. To się chłopak zdziwi, że znam jego mamę. Właśnie w tej chwili miałam ochotę z nim pogadać więc wysłałam mu esemesa. Miałam nadzieję, że nie śpi.
- HEJ. ŚPISZ?
Odpisał prawie błyskawicznie.
- NIE ŚPIĘ.
- WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO.
- DZIĘKI. NARESZCIE JESTEM PEŁNOLETNI!
- NO JESTEŚ. CO DZISIAJ ROBISZ?
- NIC.
- TWOI RODZICE SĄ W DOMU?
- TAK. JESZCZE NIE WIEDZĄ, ŻE NIE ŚPIĘ.
- OBUDZIŁAM CIĘ?
- MOŻE. ALE Z TOBĄ MOGĘ PISAĆ ZAWSZE.
- LIZUS. KOCHAM CIĘ.
- NO PROSZĘ I KTO YU JEST LIZUSEM? JA TEŻ CIE KOCHAM. NA PEWNO BĘDZIESZ NA OBIEDZIE?
- OBIECAŁAM, ŻE BĘDĘ TO SIĘ POJAWIĘ. TWOI RIDZICE NA PEWNO WIEDZĄ?
- NA PEWNO. NIE DENERWUJ SIĘ TO ZWYKŁY OBIAD.
- W CALE  SIĘ NIE DENERWUJĘ!
- UWIERZYŁBYM GDYBYM CIĘ NIE ZNAŁ.
- W STU PROCENTACH MNIE NIE ZNASZ.
- JESZCZE.
- DOBRA. ALE CAŁY WIECZUR JESTEŚ TYLKO MÓJ I ŻEBY CI NIE PRZYSZŁO DO GŁOWY CZEKOLWIEK ZMIENIAĆ.
- TYLKO TWÓJ. A WŁAŚNIE CO MY BĘDZIEMY DZISIAJ ROBIĆ?
- PÓJDZIEMY SOBIE NA STAW. POGADAMY. JAK ZAWSZE. - Zkłamałam. Ale nie mogłam mu powiedzieć prowdy, że zabieram go na koncert jego ulubionego zespołu.
- FAJNIE. MOGĘ CHOCIAŻ LICZYĆ NA BUZIACZKA NA PRZYWITANIE?
- MOŻESZ. ALE JESTEŚ PEWIEN, ŻE CAŁOWANIE SIĘ PRZY TWOICH RODZICACH TO DOBRY POMYSŁ?
- TAK BO ONI TEGO PRZY MNIE NIE ROBIĄ. DAJ SPOKÓJ. IM TO NIE PRZESZKADZA.
- NA PEWNO?
- TAK.
- A CO JAK MNIE NIE POLUBIĄ?
- BARDZO ŚMIESZNE. CIEBIE NIE DA SIĘ NIE LUBIĆ.
- UWIESZ MI DA SIĘ MNIE NIE LUBIĆ.
- TO PODAJ JEDNA OSOBĘ, KTÓRA CIĘ NIE LUBI.
- OK. JEDEN LALUŚ  Z RÓWNOLEGŁEJ KLASY MNIE NIE LUBI I Z WZAJEMNOŚCIĄ.
- JAK TO SIĘ STAŁO, ŻE CIĘ NIE LUBI?
- NIE CHCESZ WIEDZIEĆ.
- CHCĘ WIEDZIEĆ. ANNY, PROSZĘ SĄ  MOJE URODZINY.
- NIE CI BĘDZIE. DWA LATA TEMU SIĘ MNIE UCZEPIŁ. CZYLI CHODZIŁ ZA MNĄ. CHCIAŁ MNIE ZAPROSIĆ NA KAWĘ ALE COŚ. ALE JA STWIERDZIKAM, ŻE PO MOIM TRUPIE ZAWSZE MÓWIŁAM MU NIE. ON I TAK SIĘ NIE ODWALIŁ. TO JEST TYP KRÓLA CAŁEJ SZKOŁY WIĘC DENERWOWAŁO GO TO, ŻE JAKS DZIEWCZYNA NIE CHCE Z NIM BYĆ. PEWNEGO RAZU SPYTAŁ MNIE CZY DAM MU SWÓJ NUMER TELEFONU. ODMÓWIŁAM. POWIEDZIAŁEM, ŻE TAKIM DUPKĄ JAK ON NIE DAM. W TEDY ON POWIEDZIAŁ CYTUJE BO PAMIĘTAM SŁOWO W SŁOWO " TO CZEMU TWÓJ BRAT MIAŁ TWÓJ NUMER TELEFONU?" NIE WYTRZYMAŁAM I PRZY CAŁEJ SZKOLE PRZYWALIŁAM MU W TWARZ. POTEM CHŁOPCY SIĘ Z NIEGO ŚMIELI, ŻE DZIEWCZYNA GO POBIŁA. MIAŁ TYLKO ZŁAMANY NAOS NIE MOJA WINA, ŻE MA KRUCHE KOŚCI.
- ŻARTUJESZ SOBIE?
- NIE. W ŻADNYM WYPADKU. LEPIEJ UWAŻAJ BO JAK PODPADNIESZ TO TEŻ NIE SKOŃCZYSZ LEPIEJ.
- HA HA HA. TO MA BYĆ GROŹBA?
- MOŻE.
-ALE WIESZ, ŻE JA CIE BIE ZRANIĘ, PRAWDA?
- TAK, WIEM ALE Z DRUGIEJ STRONY NIE MOŻESZ TEGO OBIECAĆ.
- MOGĘ OBIECAĆ ALE CZY DOTRZYMAM OBIETNICY? TAK.
- DOBRA MUSZĘ KOŃCZYĆ MAMA COŚ ODEMNIE CHCĘ. KOCHAM CIĘ.
- OKI. JA CIEBIE KOCHAM BARDZIEJ.
- JESZCZE ZOBACZYMY!
Pożegnałam się z nim i poszłam do mamy. To cud, że się do mnie odzywa.
- Anny, zaprosiłam dzisiaj mojego nowego chłopak na obiad. Proszę cię żebyś zachwywała się jak należy.
- Nie musisz prosić na obiad nie ma mnie w domu.
- A gdzie idziesz?
- Nagle cię to zainteresowało. Ale ok jeśli chcesz wiedzieć idę do mojego chłopaka i tak mam chłopaka.
- A kiedy wrócisz?
- Nie wiem późno. On ma dzisiaj urodziny.
- Dobrze. Ile on ma lat? Jak się nazywa?
- Jesteś dzisiaj jaka dziwna. Ma na ie Jack. Od dzisiaj ma 18 lat.
- Ok, nie jestem dziwna. Po prostu zaczynam nowe życie. Poznałem kogoś na resztę życia.
- A co z tatą? Nie wstyd ci zapraszać twojego nowego chłopaka to domu taty?
- Tata wyprowadził się wczoraj.
- Czemu ja nic o tym nie wiem. Czy to ten tój facet na resztę życia jest powodem rozpadu mojej rodziny?
- Uspokuj się. Na razi tata ci nie powiedział bo tak było lepiej. A Miki jest moim chłopakiem już bardzo długo i to nie jego wina, że się w nim zakochałam.
- No jasne bo to twoja wina. Przyznajesz się do tego, że zdradzałaś  tatę, tak?
- Nie, to małżeństwo i tak już nie miało sensu.
- Ale nie miałaś rozwodu! Jak wrócę do domu ma go tu nie być. I nie licz na to, że będę dla niego miła i przyjmę go do swojej rodziny, bo on nigdy nią nie będzie.
- Przestań. To moje mieszkanie i ja decyduję kto może tu być jak ty wrócisz.
- Ok, ja wychodzę.
- Świetnie człowiek chce być miły ale nie można tak?
- Miałaś na to całe 5 lat.
Miałam jej dość musiałam się przejść. Umówiłam się z moją przyjaciółka tam gdzie zawsze.
- Hej co się stało?
- Hej, Alis. Chodzi o to, że mój taty wczoraj się wyprowadził, a ja nic o tym nie wiedziałam.
- Tak mi przykro.
- To jeszcze nic w porównaniu z tym co teraz usłyszysz. Wiesz kto jest winien temu rozwodowi?
- Nie.
- Moja mama. Zdradzała ojca od dluszego czasu. Uważa, że to miłość jej życia i zaprosiła go dzisiaj do domu. Przysięgam, że jak go tam zobaczę to go wywalę z mieszkania.
- Spokojnie. Wszystko będzie dobrze.
- Nie. Nic nie będzie dobrze. Moja rodzina się rozpadła. Co do tego nie ma wątpliwości. Nie wiem gdzie jest mój ojciec. Moja mam sprowadza opcego faceta do domu.
- To tylko dwa tygodnie, a potem się wyprowadzasz. Dasz radę.
- Może masz rację.
- Twój chłopak ma dzisiaj urodziny, chyba nie chcesz żeby się o ciebie martwił co?
- Nie chcę. Dzięki, że przyszłaś.
- Nie ma sprawy ale teraz muszę już spadać.
- Ok to pa.
- Trzymaj się.
Poszłam do domu. Wyszykowalam się na obiad i poszłam do domu Jacka.

Don't Leave MeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz