Cirque

110 7 0
                                    

Dostałam laserem który odrzucił mnie na kilka metrów. Laser wydał z siebie tak jasne światło że nawet przez sekundę nie można było na niego patrzeć więc zamknęłam oczy, a gdy znów je otworzyłam stał nademną cały skład młodej ligi. Popatrzyłam na nich jak na debili i wstałam. Pierwsze do poczułam to dziwny dyskomfort, kostium był wszędzie zbyt duży, nie licząc tyłka gdzie pasował idealnie i biustu gdzie był zdecydowanie za mały.
- Co do kurwy? Ktoś jest mi w stanie powiedzieć czemu mam na sobie męski strój?- spytałam. Wszystko w kostiumie zgadzało się nie licząc oczywiście płci do której był przystosowany. Odgarnęłam za ucho kępkę długich czarnych włosów i spojrzałam na nich pytająco. Nikt mi nie odpowiedział.
- Dobra, nie ważne. Idę się przebrać- stwierdziłam i ruszyłam do portalu dzięki któremu znalazłabym się w swoim tymczasowym przybytku, lecz zatrzymała mnie czyjaś ręka.
- Nigdzie nie idziesz.- odezwał się Super boy.
- To znajdź mi jakieś ubranie, bo ten struj uciska mnie w cycki- stwierdziłam odwracając się do niego przodem i krzyżując ręce na piersiach. Chłopak westchnął i zwrócił się do M'gann która z uśmiechem zaprowadziła do swojego pokoju i dała pierwsze lepsze luźne ciuchy.

Szybko przebrałam się w nie i jak się okazało były wręcz idealne. Koszulka była dla mnie trochę przykrótka ponieważ nie zakrywała do końca brzucha i idealnie opinała biust, ale mi to zbytnio nie przeszkadzało. Spodnie były wręcz boskie, jasne marmurki z dziurami na kolanach. Dziewczyna po poproszeniu przeze mnie dała mi jeszcze kosmetyki którymi wykonałam sobie delikatny makijaż. Ciekawe o co ten huk, laser zmienił mi strój i to tyle, nie mam pojęcia w czym rzecz.

Gdy wyszłam z pokoju zielono-skórej poszłam w stronę salonu. Byli tam wszyscy oprócz Red Tornado Zatanny i M'gann. Czyli innymi słowy zostali sami chłopcy. Rzuciłam im promienny uśmiech i usiadłam koło Wally'ego. Każdy z nich początkowo nie odezwał się ani słowem tylko patrzyli na mnie z niedowierzaniem.
- Matko, ktoś umarł czy co?- spytałam w końcu poddenerwowana.
- Na początek, jak się nazywasz i jak się czujesz?- spytał Wally.
- Głupku, nazywam się Rachel Greyson, zapomniałeś? I po drugie czuję się wspaniale- stwierdziłam uwydatniając swój biust i opierając się o kanapę na której chwilowo siedziałam.
- Ja pierdole, Conner coś ty mu zrobił?- spytał rudowłosy bardziej siebie niż ciemnowłosego.
- O co chodzi? Przecież wszystko jest w jak najlepszym porządku.- stwierdziłam i wstałam przeciągając się. Chłopcy patrzyli na mnie z niemałym zaciekawieniem i strachem w oczach, co oczywiście zbagatelizowałam.
- Too mogę już wracać do siebie? Za dużo was tu, nawet dla mnie- stwierdziłam.
- Raczej nie słodziutka, najpierw musimy zmienić cię spowrotem w Dick'a Grayson'a- powiedział Impuls.
- Pierwsza rzecz nie słodziutka kochasiu, a druga to jaki Dick Grayson?- spytałam.
- Ten laser zmienił ci płeć, przepraszam Rachel- powiedział Kent.
- Wątpię, ale przeprosiny przyjęte. A teraz jeżeli chcecie mnie tu zatrzymać to musicie się postarać moi drodzy, bo mnie nie jest tak łatwo zatrzymać w miejscu- powiedziałam idąc przed siebie wprost do centrum góry sprawiedliwości. Po drodze próbował zatrzymać mnie Impuls i Wally, ale jak to ze speedsterami wystarczyła bomba mrożącą, żeby przeslizgnęli się po gruncie i zatrzymali na ścianie. Następny był Arsenał, ale jego po prostu przeskoczyłam i obezwładniłam.  Został już niebieski żuk i Super boy.
- Chłopcy, czemu jesteście tacy zaborczy?- spytałam retorycznie i zatrzymałam się patrząc na nich.
- Poddaj się, bo zrobi się nie miło-
- Ach ci mężczyźni- stwierdziłam i wystawiłam ręce przed siebie na znak poddania się.
- Chyba mnie nie skujesz w kajdanki?-
Spytałam robiąc twarz niewiniątka.
- Eee.. nie- stwierdził zmieszany chłopak.
- To chociaż tyle, a mogę iść na siłownię? Dawno nie ćwiczyłam na trapezie.. proszę, proszę, proszę- poprosiłam i zrobiłam gwiazdę.
- Eeh trudno mi powiedzieć? Przed chwilą byłeś, znaczy byłaś chłopakiem. A teraz jesteś dziewczyną?- wydukał mężczyzna.
- Biorę to za tak- przyznałam i ruszyłam w tamtą stronę.
- Idę za nim-znaczy nią eh trzeba się przyzwyczaić- stwierdził Wally i chwilę później znalazł się przy mnie.
- Czemu idziesz ze mną?- spytałam uśmiechając się do niego.
- Chcę zobaczyć cię na trapezie w żeńskiej wersji- stwierdził od tak.
- Jeśli tak bardzo chcesz- powiedziałam wzruszając ramionami po czym weszłam do dużej sali. Podeszłam do trapezu i nie zwracając uwagi na rudowłosego weszłam na wzniesienie i złapałam się trapezu. Chwilę później w najlepsze robiła różne figury i ćwiczenia na drążku. Mężczyzna stał przy ścianie przed trapezem i wpatrywał się we mnie z otwartymi ustami. Gdy skończyłam się jako tako bawić zawisłam na nim do góry nogami i patrzyłam uważnie w stronę rudowłosego.
- O co chodzi?- spytałam.
- O nic, po prostu jesteś wręcz wymarzoną laską. Nie przypuszczałem że Dick jako dziewczyna byłby wręcz idealny- uśmiechnął się. Cicho zaśmiałam się i zeskoczyłam z drążka na ziemię robiąc przy tym salto.
- Kiedy będę mogła z tąd wyjść? Miałam odwiedzić mojego przybranego ojca i kolejnego "brata"-stwierdziłam i podeszłam do chłopaka opierając się o ścianę tuż koło niego.
- Ja tam nie wiem, zadecyduje o tym Aqualad lub Conner. -
- Mhm- zamyśliłam się na chwilę po czym wpadłam na enigmatyczny pomysł. Oj będzie zabawa. Chłopaki mi pewnie tego długo nie wybaczą ale muszę sprawdzić czy ich przechytrzę.
Delikatnie odepchnęłam się od ściany dłońmi i ruszyłam w stronę wyjścia z sali.
- Gdzie idziesz piękna?- spytał podbiegając do mnie.
- Do łazienki, chyba ze mną nie pójdziesz, prawda?- mruknęłam.
- Potrzebujesz czegoś?- spytał chyba odruchowo, bo od razu po zadaniu pytania cały się zaczerwienił.
- Niczego nie potrzebuję, dzięki za troskę- szepnęłam i ucałowałam go w policzek przytulając się do niego. Po kilku sekundach oddał pieszczotę. Zaraz później odsunęłam się od niego i na początku poszłam w stronę pokoju marsjanki z którego zabrałam czarną koszulkę z długim rękawem i czarne leginsy. Z skrytki w moim kostiumie wzięłam maskę zakrywającą górną część twarzy w całości, nie licząc oczu, i z odkrytymi ustami i częścią szczęki. Gdy już wszystko założyłam otworzyłam otwór od wentylacji w pokoju zielono-skórej i weszłam do niego zamykając ją od środka. Dobrze znałam te korytarze wentylacyjne, wielokrotnie tędy chodziłam za czasów Robina. Nie wiem czy kochałam te czasy czy ich nienawidziłam. Między nienawiścią a miłością jest niewidoczna granicą bardzo prosta do przekroczenia i trudna do znalezienia. To gubi nawet najmądrzejszych.

Gdy przeszłam przez odpowiednie części drogi znalazłam się tuż nad portalem. Jak usłyszą huk będę miała sekundę. 3...2...1 i skok.
- Nightwing A1-powiedziała sztuczna inteligencja. Mnie już tam nie było..
- Zwjała- stwierdził Aqualad.

Nothing ends today|| Dick GraysonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz