1

3.9K 96 9
                                    

18 urodziny, nowy początek, można zacząć od początku, nie? Znaczy prawie od początku. Nie bede narzekać, moje, nasze urodziny były genialne. Nielegalnie wypity alkohol, którego wreszcie spróbowałam. Nielegalnie bo nielegalnie ale czy wy nie zrobiliście czegoś czego nie wolno wam było? W domu tłoczyło się mnóstwo osób. Znajomi moi i Tony'iego, bez rodziców, tylko Ondreaz na karku.
Czego chcieć więcej?

Przeciągnęłam się i dopiero teraz zdałam sobie sprawę jak bardzo boli mnie głowa. Kac przyjaciel człowieka-oj, chyba się nie polubimy bracie.

Chciałam wstać, oczywiście nie obyło się to bez zakręcenia w głowie i czyjejś ręki na moim brzuchu. Czekaj co?! Szybko odwróciłam głowę,w glebi ducha miałam nadzieje ze to Tony, Ondreaz albo Ophelia-moja najlepsza przyjaciółka. Pierwsza noc jako 18-latka a ja musiałam wylądować z obcym facetem w łożku.
Momentalnie zajrzałam pod kołdrę. Jestem ubrana. Wiec nic nie mogło się stać, prawda? Bym pamietała swój pierwszy raz, nie byłam przecież aż tak pijana.
Każdy pamięta swój pierwszy raz. Każdy o nim opowiada, ja też muszę, prawda?

—Okej Mac...—kiedy się stresuje mówię sama do siebie, tak się uspokajałam. Niektorzy obgryzają paznokcie, ja mówię do siebie.
Zrzuciłam rękę chłopaka i po cichu zeszłam na dół, starając się nie obudzić Tony'iego. Byłam pewna, że jeszcze śpi. Jest strasznym leniem, gdyby mógł przespałby cały dzień.

—Witam moja osiemnastoletnią siostrę!—krzyknął starszy brat, pokazałam mu tylko gestem ręki żeby mówił nieco ciszej i weszłam do kuchni, chcąc wziąć tabletki.

—Nieźle wczoraj zabalowałaś—powiedział brunet wchodząc do kuchni. Wyjęłam z szafki tabletkę i szklankę do której nalałam wody. Szybko połknęłam lekarstwo i odłożyłam szklankę. Oparłam się o blat i przetarłam twarz, wiedząc że ból głowy nie przejdzie tak szybko jakbym chciała.

—Było tak źle?—zapytałam niepewnie, patrząc na brata z przymrużonymi oczami. Ondre głośno się zaśmiał.

—Oj tak...Oj tak—powiedział kiedy złapał oddech.

—To tłumaczy dlaczego wylądowałam z jakimś facetem w łóżku...—mruknelam i niepewnie spojrzałam na chłopaka. Brunet momentalnie się uspokoił. Jakby powiedział tata 'stał się poważny jak dziewiąty miesiac' .

—Co?—zaczesał ręka włosy i spojrzał na mnie z góry. Miałam ochotę zabić go za to że ponownie podnosi głos.

—Nie krzycz, byłam pijana, zresztą nic się nie stało, jestem ubrana nie?—starałam się wytłumaczyć to co się stało, chociaż z czasem trudniej było mi wierzyć ze rzeczywiście nic nie zaszło. Musiałam jak najszybciej dowiedzieć się kto to był?

Hej, spaliśmy ze sobą?- Jasne, Mac, to brzmi jak genialny plan. Wcale nie zapadniesz się pod ziemię.

—Mackenzie, nie możesz być pewna ze nic się nie stało—Ondreaz przetarł twarz ręka i odwrócił się do mnie tyłem. Jest zły. Jego mała siostrzyczka, się z kimś przespała, do tego była pijana.

—Jesteś moim starszym bratem, powinieneś mnie pilnować—skrzyżowałam ręce na piersi.

Zwalanie winy na Ondre nie jest dobrym pomysłem...

No cóż, to co zostało powiedziane, się nie odpowie.

—Pilnować, a nie zaglądać do sypialni!—krzyknął i wyszedł z kuchni.

—To ty z Tony'm skołowałeś alkohol, przypominam!—krzyknęłam za nim. Jednak chłopak się nie odwrócił. Widziałam jak wychodzi na taras, przy okazji kopiąc jedną puszkę po piwie.

Okej, teraz możesz stracić honor!

—Ondre!—krzyknęłam i poszłam za brunetem, który przez cały czas poprawiał włosy, jego tik nerwowy—Błagam Cię, nie mów nic rodzicom, proszę Cię—powiedziałam błagalnym tonem, starając się nie rozpłakać i usiadłam obok chłopaka na trawie. Brunet delikatnie się uśmiechnął.

—Nie powiem—mruknął. Położyłam głowę na jego ramieniu, nie spodziewałam się ze tak szybko się uspokoi. Byłam pewna, że wszystko wypapla, do tego że, na mnie nakrzyczy.

—Jesteś zły?—zapytałam po chwili ciszy. Nie chciałam wywołać wilka z lasu.

—Nie, jestem zawiedzony, spodziewałem się ze to Tony szybciej się z kimś prześpi—cicho się zaśmiał. Cicho się zaśmiałam.

Ondreaz jak zwykle nie w temacie.
Kochałam go, ale razem z Tony'm mamy obietnice. "Zawsze chroń bliźniaka przed złym Ondre, nie mów mu złych rzeczy na temat drugiego"- obietnica złożona w wieku dziesięciu lat, nie mogłam jej teraz złamać.
Czasami trudno było mi czegoś nie powiedzieć, gadam jak najęta przy znajomych i rodzicie, ale obietnica to obietnica.

—Prawidłowo, przecież Tony z pięć lasek ma już na koncie—zakrylam sobie usta kiedy zdałam sobie sprawę ze Ondre nic nie wie.
Wygadałam...

—Pewnie dowiedziałem się o tym jako ostatni, prawda?—zapytał i spojrzał na mnie, pokiwalam tylko głowa cicho się śmiejąc

—Nie licząc rodziców—odgarnelam spadające włosy z oczu.

—To mnie pocieszyłaś—mruknął i pokręcił głowa
—Wracamy? Zimno trochę—zapytałam, chłopak pokiwał głowa i wstał podając mi rękę żebym i ja mogła to zrobić.
—Wiesz z kim TO robiłaś?—zapytał kiedy weszliśmy do środka.

—nie, to pewnie znajomy Tony'iego, mam nadzieje że przynajmniej ładny, jak będę w ciąży chce mieć ładne dzieci—zażartowałam, tym samym rozluźniając atmosferę.

—Mackenzie, załamujesz mnie—cicho się zaśmiał.

—Ej, to przecież moje dziewictwo, może nie tak wyobrażałam sobie żeby je stracić ale było moje, okej?!—walnelam chłopaka w ramie.
Zacznijmy od tego że nie chciałam go teraz tracić.

—Jako twój brat powinienem dopilnować żebyś je straciła po 23 lat—mruknął.

—Jasne, najpierw dopilnuj żeby syf zniknął, rodzice Ci zaufali—powiedziałam i puściłam mu oczko. Położyłam się wygodnie na kanapie i włączyłam swój ulubiony serial, kiedy Ondre brał się za sprzątanie.


....................
Wiec właśnie zaczynamy książkę o Nick'u.😘

18||Nick Austin Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz