Wydawało mi się, że śnie. Bo jak inaczej nazwać sytuację, w której ogromnej budowy facet w masce twarzy Salvadora Dalego bierze cię za ramię i siłą wyprowadza z damskiej łazienki w muzeum mennicy. Nie protestowałam. Może ze względu na broń, którą trzymał w dłonie, a może z faktu, że od samego początku widziałam się na przegranej pozycji. Mężczyzna, bo żadna kobieta chyba nie mogła być, aż tak dużej budowy, mierzył z dwa metry wzdłuż i wszerz.
Opuściliśmy toaletę, wyprzedzając kobietę, która ciągnęła za sobą dwójkę uczniów. Jedna z nich, dziewczyna o kręconych włosach i zapłakanych oczach rzuciła mi przerażone spojrzenie.
Odwzajemniłam je.
Później było już tylko straszniej.
Hol zapełniony tłumem ludzi w czarnych opaskach na oczach sprawił, że nie dostrzegłam kilku czerwonych kombinezonów celujących do nich z broni. Maski Dalego powtórzyły się i zdawało mi się, że mam jakieś halucynacje. To nie mogła być prawda. To musiał być sen albo jakiś potwornie chory żart. Stawiałam na sen, bo żarty w hiszpańskiej mennicy zdawały mi się jakieś niestosowne.
Człowiek, który mnie prowadził, ustawił mnie w tłumie innych zakładników. Dziewczynie w kręconych włosach i jej towarzyszowi zasłoniono w pierwszej kolejności oczy, a ja niespodziewanie zostałam obdarowana opaskami uciskowymi, którymi związano mi dłonie. Stęknęłam pod nosem, gdy opaski boleśnie zacisnęły się na moich nadgarstkach. Czym sobie na to zasłużyłam?
Z przerażenia chciało mi się płakać. Zdecydowanie więc wolałam dostać opaskę na oczy jak reszta tu zebranych, żeby ukryć cisnące się łzy.
W holu muzeum ponownie nastała cisza. Pojękiwania i podciąganie nosem były jednymi słyszalnymi dźwiękami.
Tajemnicze maski wymieniły się bezgłośnie jakimiś informacjami. Jedna z nich wyszła z szeregu. W dłoni trzymał szarą taśmę klejącą, którą gwałtownie zakleił mi usta. Czułam się cholernie wyjątkowo. Nikt prócz mnie nie został tak obdarowany przez wariatów w maskach słynnego katalońskiego malarza. Nie miałam pojęcia, co takiego zrobiłam, że teraz, w tych niezwykłych okolicznościach, mogłam być aż tak obsłużona.
Zerknęłam na ciemnowłosą kobietę stojącą z boku. To ona przyprowadziła do holu dziewczynę i chłopaka i jako jedyna nie miała na sobie maski. Trzymała broń opartą o swój kark i pilnowała tłumu ze wściekłością wypisaną na twarzy.
Postać, która z niewiadomych przyczyn zasłoniła moje usta, stanęła jeszcze bliżej. Była ode mnie wyższa o kilka centymetrów. Poczułam dyskomfort, kiedy maska Dalego wpatrywała się we mnie przez dłuższą chwilę. Dłonie postaci w końcu wylądowały na krawędziach sztucznej twarzy artysty. Niepospiesznie uniosły ją do góry, odkrywając znajomą mi twarz.
Czułam, że mdleje. Krew odpłynęła mi z mózgu, a zimny pot oblał moje ciało. Ktoś chwycił mnie w pasie w momencie, kiedy upadałam, po tym, jak nogi odmówiły mi posłuszeństwa. Silne ramiona przytrzymały mnie w pionie, kiedy za wszelką cenę pragnęłam dostrzec w ukazanej twarzy kogoś innego. Łzy spłynęły po skórze, aż do mojej żuchwy. Pragnęłam krzyczeć, żeby odepchnąć od siebie, to co właśnie ujrzałam.
Dlatego też miałam zaklejone usta. Elian wiedział, że mogę tak zareagować.
– Tranquila, tranquila – uspakajał mnie obcy, męski głos za moimi plecami, szepcząc przez maskę do mojego ucha.
Ten, na którego patrzyłam, za to uśmiechał się cwaniacko do mnie, jakby chciał, żebym jeszcze bardziej cierpiała. Nim zdążyłam jednak pojąć, że przede mną rzeczywiście stoi Elian we własnej osobie, ktoś zakrył moje oczy czarną opaską.
To nie mogła być prawda. To nie była prawda. Czułam, że muszę zwymiotować.
_____________________________________
Rozdziały będę dodawała krótsze, dlatego, że wiem, że większość z Was nie lubi czytać długich, ciągnących się wpisów. Zdecydowałam więc, że krótsze i częstsze będą lepsze, niż długie. :)
Chcecie dzisiaj jeszcze jeden rozdział? Tak na początek, żeby zaczęło się już tu coś dziać? :)
CZYTASZ
Time for change | LA CASA DE PAPEL | Berlin
FanfictionSavana nie jest zaskoczona, kiedy po ponad trzech latach dostaje prośbę o spotkanie od najbliższej osoby w jej życiu. Nie domyśla się jednak, że to spotkanie może skończyć się nie tak, jak to sobie zaplanowała. _____________________ "Time for chan...