3. Pomoc

2.5K 167 234
                                    

- Nie wiem o co ci chodzi, ja nie zauważyłem, aby było z nim coś nie tak. - Zaczął Akutagawa kiedy wszedł do swojego mieszkania.

Wizyta u miedzianowłosego skończyła się grubo po dwudziestej trzeciej, kiedy ich gospodarz zasnął wtulony w jedną z kanapowych poduszek z leżącym na jego kolanach kotem. Para postanowiła go już nie budzić i tylko Atsushi przykrył go dodatkowo szarym, puchatym kocem, w przypadku gdyby w nocy zrobiło mu się zimno. Po tym wyszli po cichu z jego mieszkania i powędrowali do swojego.

- Jesteś ślepy? - Zapytał go Nakajima z wyrzutem.

- Śmiał się, doszukiwał podtekstów i gadał jak najęty praktycznie bez przerwy. Wyciszył się dopiero, jak zasnął. - Wyliczył na palcach i niedbale zdjął buty, które od razu poprawił jego chłopak. - Niepotrzebnie panikujesz. Mu nic nie jest. Nawet sam cię o tym zapewnił. - Ruszył powolnym krokiem do sypialni.

- Niby tak, ale już nie zwróciłeś uwagi, że jak zaczęliśmy temat misji na której jest Dazai-san, to zmarkotniał i próbował go zmienić. Nie zauważyłeś jak ucichł jego śmiech, w momencie w którym zażartowałeś, że nasz mentor popełni samobójstwo podczas tego zadania. - Zdenerwował się młodszy. - Po co to w ogóle powiedziałeś? - Wszedł za nim do pokoju i usiadł na granatowej pościeli leżącej na dużym, dwuosobowym łóżku.

- Słuchaj, mam czarny humor i nie znam bardziej "pozytywnych" żartów, a w końcu chciałem się odezwać, bo jakbyś nie zauważył, Jinko, siedziałem cicho przez większość tego spotkania. Ty rozmawiałeś z nim w najlepsze. - Spojrzał na niego z irytacją. - I nie możesz zrozumieć tego, że on ma prawo się martwić o tego maniaka samobójstw? Dazai-san kiedyś go zostawił na dość długi okres, kiedy odszedł z mafii. Akurat wtedy, Nakahara-san był na misji. Teraz Dazai-san jest na misji, nie ma go już dwa tygodnie, tak samo jak brak wieści o tym co z nim, oraz co się tam dzieje. - Zaczął znowu wszystko tłumaczyć jasnowłosemu. - Najprawdopodobniej wróci na dniach i zachowanie rudzielca wróci do normy. - Akutagawa zgarnął z stojącej na przeciwko łóżka komody koszulkę oraz spodnie dresowe przeznaczone mu do spania. - Nie wracaj do tego tematu, bo drążenie go jest bez sensu. - Skierował się do wyjścia z pokoju.

- Sam jesteś bez sensu.- Fuknął. - Nakahara-san potrzebuje wsparcia! - Zakomunikował w momencie, w którym jego chłopak zniknął za drzwiami łazienki.

- A ja prysznica! - Odkrzyknął mu zza drzwi szarooki.

Akutagawa po porostu uciekł od wymiany zdań z młodszym. Nie widział sensu aby ją ciągnąć, bo każdy z nich myślał inaczej o całej sprawie. Tak bardzo jak czarnowłosy był przekonany, że nic poważnego się rudzielcowi nie dzieje, tak Nakajima był pewny, że coś jest na rzeczy. Żaden z nich tak czy siak nie odpuści i może to się skończyć kłótnią, po której któryś z nich będzie spał na kanapie.

Atsushi westchnął spuszczając wzrok na swoje stopy. Nie chciał się kłócić ze swoim chłopakiem, ale nie mógł odpuścić, to nie leżało w jego naturze. Przyjaźnił się z Chuuyą i nie chciał aby był smutny, dlatego pomyślał, że jutro mu pomoże przy jego oddziale. Najzwyczajniej w świecie spędzi z nim trochę czasu, a Akutagawie nic do tego skoro nie chciał brać w tym udziału.

Jasnowłosy powędrował na czworaka przez całą długość łóżka i położył się na poduszkach. Może uda mu się zasnąć zanim czarnowłosy wróci? Nie chciał kontynuować wymiany zdań z nim, a przynajmniej już nie w ten wieczór, ani na ten temat. Wolał zasnąć, co jednak mu się nie udawało. Cały czas leżał na lewym boku i patrzył w białą ścianę. Nie udało mu się pogrążyć we śnie zanim wrócił szarooki, który tylko położył się obok niego. Nic nie mówił, tylko przysunął się bliżej i jakby zapomniał o całej wymianie zdań, musnął swoimi suchymi ustami kark Tygrysołaka. Atsushiego momentalnie sparaliżowało. Nie jest zły? O cholera, co się z nim stało?

Byle przeżyć (Bungou Stray Dogs - Soukoku and Shin Soukoku) //Fanfiction #2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz