6. Wyścig

2K 165 253
                                    

Nakahara już po chwili jechał niecałe pięćdziesiąt kilometrów na godzinę obok głowy gangu. Dlaczego tak wolno? Odpowiedź jest prosta, jasnowłosy zaczął mówić mu ilu już było śmiałków, których pokonał. Rudzielec go oczywiście nie słuchał, ale tylko sprawiał pozory minimalnie zainteresowanego jego paplaniną. Patrzył w ciemne, bezchmurne niebo, na którym widniały jasne punkciki będące gwiazdami. Piękny nieboskłon był o wiele bardziej interesujący od mężczyzny, który nadal paplał jak najęty. Jednak egzekutor nie był cierpliwą osobą i już po minucie przerwał jego gadanie.

- Tak pierdolisz od rzeczy, a nawet nie powiedziałeś mi jak się nazywasz. - Błękitnooki spojrzał na niego z grymasem i irytacją wypisaną na twarzy.

- Wybacz. - Odpowiedział mu, bez cienia skruchy. - Nazywam się Kazuhiro Yamada. - Posłał niższemu uśmieszek i podjechał bliżej motocykla kapelusznika. - Po co ci ta wiedza? - Zapytał.

- Chcę znać imię tego, kogo tej nocy pozbawię życia. - Chuuya posłał mu zadziorny uśmiech. Jego pojazd przyśpieszył po dodaniu gazu, wydając z siebie głośniejszy warkot, który mafiozo porównał do najpiękniejszej symfonii. Och, kochał warkot silnika.

Mężczyźni chwilę później dojechali na koniec pasa startowego. Nawrócili swoje pojazdy i ustawili je w jednej, w miarę równej linii. Nakahara zmierzył wzrokiem swojego przeciwnika, który nijak to skomentował, tylko uśmiechnął się sztucznie, przez co na ustach rudzielca pojawił się grymas, mówiący iż Kazuhiro jest idiotą. Jednak coś mi się nie zgadzało. Zakładał, że to przez pewność siebie blondyna, ale czuł się nieswojo jak nigdy. Jakby obserwowany. Rozejrzał się wokół lustrując wzrokiem otoczenie.

- Co? Stresik cię dopadł? - Usłyszał pytanie wypowiedziane z nutą szyderstwa.

Rudzielec nie uraczył jednak swojego aktualnego towarzysza żadnym komentarzem, a jedynie patrzył na otoczenie. Dostrzegł tylko wysoką trawę i na wprost siebie resztę gangu, będącą niewielkimi punkcikami oraz budynek dawnego lotniska wzniesiony na nimi. Rozejrzał się jeszcze raz, ale kiedy niczego nie dostrzegł, w końcu spojrzał na Yamadę.

- Nie stresuję się. O to się nie musisz martwić. - Zmrużył oczy. - Tylko coś mi tu nie gra... - Zacisnął ręce na kierownicy swojego motocykla.

- Możesz się wycofać, jeśli tak bardzo próbujesz teraz znaleźć wymówkę. - Blondyn rozłożył ręce. - Ja zachowam swój gang, a ty resztki godności. - Dodał. Na jego słowa błękitnooki zgrzytnął zębami.

- Będę cię torturował zanim cię zabiję, obiecuję ci to! - Warknął. - Znam takie gierki. Próbujesz mnie wyprowadzić z równowagi, ale ci się to nie uda. Pojadę. - Już nie dbając o niepokojące go uczucie, poprawił swoją miedzianą, przydługą grzywkę i usiadł wygodniej na siedzisku swojego pojazdu. Dostrzegł kątem oka jak wyższy od niego chłopak, zakłada kask i dokładnie sprawdza zapięcie. - Słabeusz... - Fuknął egzekutor pod nosem.

- Skoro tak, to ruszamy na trzy. - Kazuhiro pokazał trzy, odziane w skórzaną rękawiczkę palce. Nakahara skinął na to głową i czekał.

Trzy sekundy później, w momencie, w którym głowa gangu zacisnęła pięść, ruszyli. Warkot ich pojazdów rozniósł się po okolicy i zniknął w niemal pustej przestrzeni, jaka ich otaczała. Pojechali równo, ale jak Chuuya się spodziewał, a nawet można się pokusić o stwierdzenie, że był pewny, iż wyjdzie na prowadzenie już w przeciągu kilku sekund. Jego włosy rozwiał wiatr spowodowany prędkością, jaką osiągnął, jednak jego ukochany kapelusz pozostał nieruszony na jego głowie.

Blondyn został w tyle, ale nie wyglądał na przejętego tym faktem. Dlatego gdy błękitnooki odwrócił głowę aby sprawdzić, czy chociaż stara się go dogonić i czy już pogodził się z porażką, zdziwił się. Kazuhiro miał spokojny wyraz twarzy. To na pewno nie znaczyło nic dobrego. Kiedy wrócił wzrokiem, na trasę jaką przemierzał, usłyszał głos wołający jego imię. Głos Yamady. Był tego pewny.

Byle przeżyć (Bungou Stray Dogs - Soukoku and Shin Soukoku) //Fanfiction #2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz