10. Poranek po powrocie

2.7K 167 279
                                    

W końcu!!! W końcu napisałam rozdział! Jak się cieszę~ ^^

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~


Poranek według ciemnookiego był jednym z tych najpiękniejszych. Obudziły go ciepłe promienie porannego słońca, wkradające się do ich niewielkiej sypialni zza ciemnych zasłon przez ogromne okno, zastępujące jedną ze ścian. Tyle stwierdził czując przyjemne słoneczne ciepełko, gdyż nie mógł zobaczyć zbyt wiele przez miedziane kosmyki, śpiącego na nim Chuuyi. Oczywiście nie narzekał na to, tylko delikatnie zdjął lekko splątane włosy ze swojej twarzy i zaczął wpatrywać się w ukochanego, delikatnie go obejmując jedną ręką oraz gładząc jego nagie plecy.

Rudzielec spał w najlepsze, całym sobą leżąc na Osamu. Bardzo potrzebował tego maniakalnego samobójcy, bo w końcu mógł się wyspać bez pobudek w nocy. Nawet nie wiedział, że czekoladowooki też potrzebował podobnej regeneracji i bliskości, przez co gdyby mógł nie wyszedłby i też nie wypuściłby egzekutora z łóżka, tylko dlatego, iż chciał go wytulić i wycałować, zapamiętać każdy element jego ciała i zapach, choć znał je doskonale.

Detektyw z czułością przytulał do siebie błękitnookiego oraz sunął jedną z dłoni od jego lewego ramienia aż po biodro, kreśląc nieokreślone znaczki, czym wywoływał u śpiącego ciche pomruki zadowolenia. Uśmiechnął się na to pod nosem. Doprawdy, Chuuya potrafił być uroczy kiedy spał, zwłaszcza tak wtulony niczym mały kociak.

- Przyjemnie... - Do uszu ciemnookiego dostał się kolejny cichy pomruk zadowolenia. Mafiozo się obudził, to akurat było pewne, gdyż uniósł głowę. Jednak zaraz ułożył ją z powrotem, lecz zamiast policzek na klatce piersiowej młodszego, ułożył brodę. Przez to zaczął się w niego wpatrywać zaspanymi lazurowymi oczętami. - Która jest godzina? - Dopytał cicho, nie chcą burzyć cichej porannej atmosfery, jaka aktualnie panowała w ich sypialni.

- Coś koło dziewiątej. - Odpowiedział mu ukochany, nieco rozczulony widokiem Chuuyi w takim rozkosznym stanie. Przeczesał palcami jego rudą grzywkę, po czym pochylił się do niego i ucałował bladą skórę na jego czole. - Nie chcę mi się wstawać... - Dodał zaczynając głaskać jego bok.

- Musimy, o dziesiątej Ozaki ma przyprowadzić Shou. - Chuu usiadł na brzuchu ciemnowłosego. - Musimy coś na siebie włożyć, bo raczej to nie jest dobry pomysł, abyśmy powitali syna nadzy. - Zaczął gładzić dłońmi obandażowaną szyję czekoladowookiego. Ten obserwował jego ruchy uważnie, jakby w obawie, iż go zaraz zacznie dusić. Wiedział, że jak już to go tylko poddusi, ale wolał być przygotowany.

- Wiem, wiem, ale mamy jeszcze godzinę. - Osamu ułożył dłonie na biodrach rudzielca, ten posłał mu zaciekawione spojrzenie.

- Niby tak, jednak wykorzystamy ten czas myjąc się osobno. - Wyraźnie podkreślił ostatnie słowo. - Potem się ubierzemy i zrobimy śniadanie. - Zarządził, jednakże jego partner miał inne plany. Jednym ruchem przekręcił go pod siebie. Błękitnooki jęknął zaskoczony. - Co ty robisz? Musimy wstać. - Chuuya spróbował się spod niego wyczołgać, lecz przeszkodził mu w tym ciężar Dazaia, który zaczął go przygniatać oraz usta ciemnowłosego na jego szyi.

- Mówiłem, że chcę spędzić z tobą poranek, równie miło co noc. - Powiedział na chwilę się odrywając od jego delikatnej skóry. - Tęskniłem za tobą. - Podniósł się nieco i cmoknął miedzianowłosego w nosek.

- Za mną? Jak na razie to wygląda jakbyś stęsknił się za moim tyłkiem! - Nagle uderzyła w niego irytacja. Osamu w ogóle nie miał wyczucia, kiedy przestać. - Uprawialiśmy seks przez całą noc, do cholery jasnej. Wszystko co się we mnie znalazło, teraz ze mnie wypływa. Dlatego puść mnie! - Warknął.

Byle przeżyć (Bungou Stray Dogs - Soukoku and Shin Soukoku) //Fanfiction #2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz