17. Mogło być pięknie...

1.7K 152 362
                                    

Coś czuję, że po tym rozdziale, spalicie mnie na stosie...

Miłego czytania! ❤

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Atsushi wbiegł do windy jak poparzony, trzęsąc się z emocji, niczym tryknięta galaretka. Za nic nie potrafił się uspokoić, przerażony wizją gniewu, i Chuuyi, i Akutagawy. Nie wiedział czego może się spodziewać. Patrząc na zmieniające się piętra, które mijał będąc w windzie, coraz bardziej się denerwował, tym co mogło nadejść i to tylko z jego winy. Serce mu niemal stanęło, gdy winda zatrzymała się na piętrze, na którym był Ryuunosuke. Chłopak się zawahał, ale nie było odwrotu. Musiał iść do czarnowłosego, aby go przeprosić i odpowiedzień na jego pytanie, które, swoją drogą, na pewno kosztowało go wiele nerwów.

Nieminęła chwila, aż jasnowłosy stanął pod drzwiami do sali Akutagawy i drżącą dłonią złapał za klamkę. Nacisnął ją niepewnie, po czym wszedł do pomieszczenia nawet nie patrząc na swojego chłopaka, nie potrafiąc podnieść wzroku przez przytłaczający go wstyd, który narastał z każdym krokiem jaki stawiał, w stronę łóżka czarnowłosego. Nawet kiedy stanął przy jego boku, nie odważył się spojrzeć, ani odezwać, chociaż wiedział że musiał.

- Akutagawa ja... - Zaczał przez ściśnięte gardło, starając się dobrać odpowiednio słowa, aby nie rozłościć mafioza.

- Zamknij się. - Przerwał mu Ryuunosuke, niemal sycząc na jasnowłosego przez zęby. - Nie chce mi się Ciebię słuchać. - Dodał, ze słyszalną grozą w głosie, co nijak nie pomagało Atsushiemu w tej sytuacji.

Dopiero, kiedy właściciel Roshoumona się tak do niego odezwał. Tak zimno, wywołując u niego jeszcze większy strach, Atsushi uniósł na niego swój wzrok. Zatrząsł się przerażony, widząc na twarzy starszego wymalowaną wściekłość... a nawet furię. Akutagawa, co prawda, nadal grzecznie siedział na łóżku, aby nie podpaść Yosano. Jednakże był zły. Bardzo zły na Atsushiego, czego nie miał nawet zamiaru ukrywać.

- A..ale... - Tygrysołak chciał coś powiedzieć trzęsącym się z emocji głosem, ale niestety przerwał mu znów szarooki, głośnym syknięciem oraz gestem ręki. Dał tym jednoznaczny znak chłopakowi, że nie ma najmniejszego zamiaru słuchać jego wyjaśnień.

- Nakajima, ja rozumiałem i rozumiem wiele, lecz za cholerę nie mogę zrozumieć ciebie. - Zaczął mówić zimnym tonem oraz patrząc na niego z zawodem w oczach i ukrytym, gdzieś głęboko, cierpieniem. - Cały czas starałem się budować z tobą związek. Od trzech lat. Przez te lata znosiłem twoje wszystkie humory, rozumiałem twoje obawy, chciałem być ci podporą i kochać cię tak jak tylko potrafiłem... - Ciągnął dalej, nie mając pojęcia czy jest bardziej zawiedziony czy zraniony, a może jedno i drugie? - W końcu odważyłem Ci się oświadczyć i brałem pod uwagę, że powiesz "nie". Nie spodziewałem się w ogóle, że uciekniesz nie udzielając mi żadnej odpowiedzi. Uważasz, że nie zasłużyłem chociażby na odpowiedź?! - Krzyknął na niego, uderzając pięścią w błękitną pościel, która pod wpływem jego dotyku wydała stłumiony dźwięk.

- Akutagawa, to nie tak... j..ja się wystraszyłem. - Atsushi spróbował się obronić, jednak coraz bardziej do niego docierał bolesny fakt, tego jak bardzo zranił czarnowłosego, co tylko zaczynało wypełniać jego serce żalem i wściekłością na samego siebie.

- Wystraszyłeś się?! Czego?! Tego, że chciałem spędzić z tobą resztę życia?! Skoro tak bardzo się bałeś, mogłeś mi chociaż odpowiedzieć te głupie "nie", zamiast uciekać jak tchórz! - Wykrzyczał z furią, mając już dość Atsushiego i tego dnia, a przecież on dopiero co się niedawno zaczął. - Dosłownie nic nie usprawiedliwia twojego zachowania, a ta sytuacja tylko pokazuje, że najwidoczniej nie darzyłeś mnie tym samym uczuciem co ja ciebie. - Niemal wypluł z siebie słowa, wiedząc, że sprawia nimi ból nie tylko jasnowłosemu, ale także i sobie. - Wyjdź. Zabierz swoje rzeczy z mojego mieszkania i się z niego wynieś. Jeśli chodzi o nasze partnerstwo w misjach, zapytam szefa, czy mogę dostać Tanizakiego czy kogoś innego. Jeśli się nie zgodzi, jakoś to przeboleję, ale nie chcę cię widzieć częściej niż to konieczne. - Dodał, po czym odwrócił głowę w stronę okna, nie chcąc na niego patrzeć. Bolało go jak cholera, to że właśnie zakończył związek z osobą, którą kochał, ale uznał, że powinien, zakładając iż z czasem ból serca minie.

Byle przeżyć (Bungou Stray Dogs - Soukoku and Shin Soukoku) //Fanfiction #2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz