Dodatek 4

2.2K 116 280
                                    

W końcu nadszedł czas na ślub i wesele Atsushiego i Ryuunosuke!

Miłego czytania 💜

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

- Chuuya..! - Wykrzyczał czekoladowooki na całe mieszkanie, przeciągając samogłoski w imieniu swojego ukochanego. - Który garnitur mam założyć?! - Zapytał głośno, aby mieć pewność, że rudzielec go usłyszy. Detektyw stał przy szafie w ich sypialni i co chwilę zdejmował z wieszaka kolejny garnitur, nie mogąc się zdecydować, w który z nich się ubrać.

- Ten czarny! - Odkrzyknął mu Chuuya, będąc w pokoju pięcioletniego Shou, starając się wcisnąć go w małą, białą koszulę, aby ładnie wyglądał w ten piękny, styczniowy dzień. Oczywiście to zadanie nie należało do najłatwiejszych, przez fakt jak bardzo chłopiec się wiercił i marudził, że nie chce koszuli tylko koszulkę z postacią z bajki.

Od, w końcu udanych, zaręczyn Akutagawy i Nakajimy minęły dwa miesiące i kilka dni. Gdy tylko para wróciła z Kioto, wszyscy po usłyszeniu dobrej nowiny, od razu zabrali się za pomoc w organizacji ich ślubu. Dlatego wszystko poszło dość szybko i sprawnie, chociaż jak to zawsze bywało, pojawiały się pewne trudności, lecz na szczęście udało się z nimi uporać, i nie wpłynęły one w żaden sposób na relacje między Mafią a Agencją. Z czego akurat wszyscy się cieszyli, gdyż było ryzyko, ponieważ osoby z silnymi charakterami wszystkim kierowały, a mianowicie Ozaki oraz Doppo. Oczywiście były momenty, kiedy niemal skakali sobie do gardeł, kłócąc się o wzorki na serwetkach, nawet nie dopuszczając Atsushiego - przyszłego pana młodego, do głosu, ale dali radę. Chcąc czy nie chcąc, ślub miał się odbyć właśnie dzisiejszego dnia.

- Który czarny?! Mam ich osiem! - Zrezygnowany ciemnowłosy usiadł na łóżku obok zestawów ubrań i popatrzył na nie z góry. Zadrżał lekko z zimna, gdyż przez to, iż siedział w samej bieliźnie i bandażach, gdy klimatyzacja była przez błękitnookiego podkręcona na dwa stopnie na minusie, bo "tu jest za gorąco po nocy", nie mogło być inaczej. - Chuuya, chodź tu do mnie... nie daję sobie bez ciebie rady, chociaż choletnie trudno mi to przez gardło przechodzi! - Wymarudził prawie krzycząc, gorzej niż swoje własne dziecko, z którym teraz jego mąż walczył o założenie koszuli.

- Dobrze, że co innego ci przechodzi przez gardło! - Krzyknął na niego już zirytowany, w końcu zapinając naburmuszonemu chłopcy, guziki koszuli. Odetchnął z ulgą i wziął go na ręce mimo próby ucieczki, szybko idąc z nim do męża. - Mamy jedno dziecko. Jeszcze. A czuję się czasami jakbym miał na wychowaniu conajmniej szóstkę. Twój garnitur przyszykowałem Ci wczoraj i jakbyś niezauważył jest on w salonie przewieszony przez oparcie kanapy obok mojego, więc nie wiem po chuj wyciągałeś te wszystkie inne zestawy z szafy! - Wrzasnął błękitnooki, czując, że jeśli zaraz się nie opanuje to rzuci w detektywa łóżkiem, na którym ten siedział. Naprawdę nie chciał robić awantury przed ślubem ich przyjaciół, ale nerwy mu powoli puszczały. Do podpisania papierów przez zakochanych mieli dwie godziny, lecz jak patrzył na to jak szło mu i Osamu szykowanie się na to historyczne wydarzenie, obawiał się, że mogą się spóźnić, a tego bardzo nie chciał.

- Tata nie widział. - Pięciolatek podjął próbę obrony Osamu swoim urokiem osobistym, co na szczęście się udało, gdyż ton głosu Chuuyi stał się łagodniejszy, tak samo jak jego wyraz twarzy. Komu jak komu, ale małemu Shou ciężko było się oprzeć, gdy ten robił maślane oczy, już zdecydowanie wyraźniej wypowiadając słowa. - Mamo, nie kszycz na tatę... - Dodał, jednak zamiast powiedzieć "nie krzycz", wyraźnie było słychać w tym słowie "sz", jednak nadal to był postęp, gdyż poprzednio mówił "nie ksyc", co było w jego wykonaniu cholernie urocze.

Byle przeżyć (Bungou Stray Dogs - Soukoku and Shin Soukoku) //Fanfiction #2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz