~2~

1K 26 1
                                    

Oczkami Yuki

-Jak? - Skierowałam to pytanie ponownie  do brata kiedy się uspokoiłam.

-Pijany kierowca wjechał w ich samochód, kiedy jechali do pracy .-Powiedział to tak jak by bał się mojego ponownego napadu płaczu .

-A co teraz będzie ze mną? Nie mam jeszcze 18 lat a samej przez dwa tygodnie nie mogę mieszkać nie dam sobie sama rady ,nie w tym domu... - Zapytałam czując jak kolejna dawka łez wzbiera się w moich oczach.

-Zamieszkasz ze mną w Sydney. - Nic mu nie odpowiedziałam tylko pokiwałam głową na zgodę.Mój brat wstał z krzesła, a ja oplotłam swoimi nogami jego biodra aby nie upaść, swoje ręce oplatając wokół jego szyi. Nie miałam teraz sił na nic a co dopiero na chodzenie.-Do widzenia panie dyrektorze-Powiedział Andy wychodząc z gabinetu a ja dopiero teraz zauważyłam, że za nami idą ci sami goście co stali w gabinecie dyrektora .

-Andy? - Wyszeptałam bratu do ucha.

-Tak? - Odpowiedział równie cicho co ja.

-Co to za faceci za nami? - Dalej szeptałam, bojąc się mówić głośniej.

-Pracują w mojej firmie. Pomogą nam z zabraniem twoich rzeczy. - Wytłumaczył.

-Yuki - Nagle usłyszałam głos Bena.

Podniosłam głowę z ramienia brata i spojrzałam na przyjaciół smutnym wzrokiem. Patrząc na Bena nie mogłam przyjąć do wiadomości co się teraz dzieje,może z nim sypiałam lecz był dla mnie najlepszym przyjacielem,zawsze mogłam mu powiedzieć co mi jest i wiedziałam że nie zostawi mnie z problemem. A teraz muszę wyjechać,bez niego....Przenosząc wzrok z chłopaka spojrzałam na dziewczyny, które były i są dla mnie jak siostry a teraz muszę je zostawić.

-Kto to? - Zapytał cicho Andy.

-Moi przyjaciele , możesz mnie postawić na ziemię - Chłopak słysząc moja prośbę wykonał ją.Będąc na ziemi podeszłam do przyjaciół wtuliłam się najpierw w Dalię a następnie w Bonny pozostawiając na końcu Bena.

-Mała co jest? - Zapytał zmartwiony Ben .Kiedy wypowiadał te słowa słyszałam troskę w jego głosie.

-Moi rodzice nie żyją - Mówiłam powstrzymując łzy - To jest mój brat Andy, teraz zamieszkam z nim.-Wypowiadając imię brata z smutkiem w oczach spojrzałam na niego.

-Boże... Zadzwoń do mnie jutro a do ciebie przyjadę, pamiętaj zawsze będę cię wspierać.

-My wszyscy -Dodała Bonny .

-Nie rozumiesz Ben, my się już nie spotkamy... Andy mieszka w Sydney a ja się do niego przeprowadzam..... Przepraszam - Wyszeptałam ostatnie słowo i pocałowałam chłopaka na pożegnanie w usta.

-Lecimy z tobą -Powiedziała Bon chwytając mnie za dłoń gdy chciałam odejść .Widziałam w oczach dziewczyn łzy ,obie powstrzymywały się od płaczu aby udawać przede mną silne ,chodź sama dobrze wiem ,że tak nie jest.Przytuliłam je obie w jednym wielkim uścisku .

-Nie możecie.Macie tu swoje życie ,a ja nie będę wam go odbierać. Przepraszam -Wyszeptałam i odeszłam od dziewczyn do brata.

-Przyjaciel co? - Zapytał Andy gdy znów byłam w jego ramionach.

-Oboje lubimy seks, nic więcej nas nie łączyło poza przyjaźnią z korzyściami - Wytłumaczyłam mu od niechcenia, chodź sama nie wiem po co to zrobiłam.Nie jestem mu winna żadnych wyjaśnień .Zostawił mnie i rodziców bez słowa i niech teraz nie oczekuje ,że wpadnę mu w ramiona i będę potulną i dobrą siostrą .Chodź od zobaczenia go właśnie się tak zachowuje, więc zaprzeczam sama sobie ale mniejsza z tym.

Start OverOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz