#1 koszmary

8.7K 140 6
                                    

Wracałam ze swojej imprezy urodzinowej, o dziwo trzymając równowagę. Zdecydowanie poszalałam z alkoholem, ale przecież 18-nastkę ma się tylko raz, prawda? Nie chciałam wiedzieć, w jakim stanie będą moi przyjaciele, którzy jeszcze zostali w klubie. Ah, nie ma to jak uciec z własnej imprezy urodzinowej.

Szłam spokojnym krokiem, rozglądając się dookoła. Żadnej żywej duszy. Nic dziwnego, było cholernie późno, każdy już spał.

Gdy usłyszałam głos silnika, zamarłam. Starałam się nie zwracać na to uwagi. Przyspieszyłam kroku, a samochód automatycznie podjechał, torując mi dalszą drogę. Zatrzymał się przede mną. Spanikowana rzuciłam się w ucieczkę, ale porywacz był na tyle wysportowany, że lada moment i był już przy mnie. Silnie oplótł mnie dłońmi w talii.

-Kochanie.. nieładnie tak uciekać. A teraz stul pysk i żadnych krzyków. Ojczulek musi zapłacić za swoje błędy.. -parszywy uśmiech widniał na jego twarzy. Miałam chęć krzyczeć, co chłopak chyba przewidział. Jakaś szmatka została przyłożona do mojej twarzy, a później? Całkowita ciemność.

Obudziłam się cała zdyszana i spocona, zrywając do pozycji siedzącej. Kilka razy w tygodniu miałam ten sam koszmar, gdzie zostaje przez niego porwana. Zawsze ta sama reakcja. Pot, łzy, zapominanie jak się oddycha.

-Bella.. dlaczego nie śpisz? Jest cholernie późno. -odezwał się, a przez moje ciało przeszły dreszcze.

-Ja.. miałam koszmar. -odparłam zgodnie z prawdą. Gdy tylko dotknął mojego ramienia, przeraziłam się, ale nie dałam tego po sobie poznać.

-Koszmar? Opowiedz. -chrypnął, składając pocałunek na mojej skroni. Czułam obrzydzenie do samej siebie, gdy w jakikolwiek sposób mnie dotykał. To on był tym pieprzonym porywaczem. A ja płaciłam za pieprzone błędy ojca.

-Po prostu.. śniło mi się, że.. że ode mnie odszedłeś, to było okropne. -skłamałam. Przecież nie powiem temu psychopacie, że śnił mi się znowu ten dzień, gdy mnie porwał. Był nieobliczalny, często wybuchał agresją. Nie raz podniósł na mnie rękę i wiedziałam, że zrobi to jeszcze wiele razy gdy zrobię lub powiem coś nie tak. Później przychodził i mnie przepraszał, zwalał winę na mnie, że to ja go sprowokowałam. Co mogłam robić? Nic. Po prostu mu wybaczyłam i wmawiałam, że go kocham.

-Kochanie, dobrze wiesz, że nigdy od Ciebie nie odejdę.. za bardzo Cię kocham. -posłał mi uśmiech, całując mnie w usta. Z niechęcią odwzajemniłam pocałunek, wysilając się na uśmiech. Przynajmniej przy nim nauczyłam się być dobrą aktorką.

-Wiem, idź dalej spać, ja wezmę kąpiel. -szepnęłam, odsuwając się od niego delikatnie.

-Teraz? Bella, jest 3 w nocy, a Ty chcesz brać kąpiel? W porządku, ale tylko 10 minut. Po tym czasie masz być już obok, bo jeśli nie.. -przerwałam mu, składając pocałunek na jego wargach.

-Spokojnie, zdążę, będę za 10 minut obok. -niemal złożyłam obietnice. Chłopak zrezygnowany kiwnął głową, wracając do swojego snu, a ja w spokoju udałam się do łazienki. Zamknęłam się w niej, biorąc od razu chłodny prysznic.

-Proszę, nie rób mi krzywdy.. -szeptałam w momencie, gdy chłopak brał mnie na ręce. Byłam przerażona, w cholerę przerażona.

-Oh Bella, nigdy Cię nie skrzywdzę. -zapewnił, wchodząc ze mną do środka jego rezydencji. Wiedziałam, że kłamie. Był na mnie wściekły, a za co? Za głupią rozmowę z pracownikiem w kawiarni. Jego zdaniem ten, jak to on go nazwał „przydupas" ślinił się na mój widok.

-Dobrze wiesz, że Cię kocham.. a z tym chłopakiem, tylko rozmawiałam na temat naszego zamówienia.. -szepnęłam, przytulając się do jego ciała.

Pokręciłam głową na boki, przecierając twarz dłońmi. Chłodne krople wody muskały moją skórę, a ja dostałam gęsiej skórki i dreszczy.

-Bella, ten przydupas ślinił się na Twój widok, naprawdę tego nie widziałaś? Ale spokojnie kochanie, już nigdy tak na Ciebie nie spojrzy. -mruknął, całując mnie w czoło. Przytulił mnie do siebie, wchodząc na górę po schodach w wolnym tempie.

-Nie zrobiłeś mu nic, prawda? Błagam, Chris.. nie zrobiłeś mu nic.. obiecaj.. -wyszeptałam łamiącym się głosem. On był do wszystkiego zdolny.

-Jeszcze martwisz się o los tego kutasa? Zawiodłaś mnie, Bello. -chrypnął, znacznie zdenerwowany. Spiął się, jego mięśnie były widoczne przez materiał koszuli. Mogłam teraz tylko błagać o litość. -Robię wszystko dla Twojego dobra, troszczę się, a Ty jeszcze martwisz się o los kogoś, kto mógł Cię wykorzystać. -warknął, rzucając mnie na łóżko.

Pieprzone wspomnienia. Dlaczego Bóg musiał mnie tak skarać? Westchnęłam gromko, nalewając żel na dłoń i zaczęłam dokładnie myć swoje ciało.

-Proszę Chris.. -szepnęłam w momencie, gdy ten podniósł na mnie dłoń. Dosłownie wystarczyła sekunda, a jego dłoń znalazła się na moim policzku. Już nie zliczę, który raz mnie uderzył. Jeknelam z bólu, przykładając dłoń do policzka. Chris chodził zdenerwowany po sypialni, a ja jak kretynka płakałam, pocierając swój obolały policzek.

Od razu położyłam dłoń na swoim policzku i cicho stęknęłam. Tyle razy, a ja zawsze wybaczam i powtarzam, że więcej razy nie podniesie na mnie ręki. Nie robiłam sobie już żadnej nadziei, że ten człowiek się zmieni.

-Bella? Wszystko w porządku? Minęło już 10 minut. -na jego słowa od razu zamarłam. Cholera.

-Tak! Przepraszam, zamyśliłam się trochę! -krzyknęłam spłukując pośpiesznie pianę z ciała. Zakręciłam wodę wyskakując spod prysznica. Sięgnęłam ręcznik wycierając się nim, po czym owinęłam swoje ciało, i opuściłam łazienkę, spoglądając na Chrisa, który był naprzeciw mnie.

-Bello, miało by.. -przerwałam mu krótkim westchnięciem.

-Tak wiem, 10 minut i ani sekundy dłużej. Przepraszam Chris, zamyśliłam się pod prysznicem. Myślałam o naszej przyszłości, wiesz? Powinniśmy zacząć poważniej myśleć o dziecku. -wiedziałam, że tymi słowami go przekonam. Nie wyobrażałam sobie mieć z nim dzieciaka, ale już od kilku tygodni truje mi na ten temat dupe, wiec w końcu mogłam wykorzystać ten temat przeciwko niemu samemu.

-Czyli się przekonałaś? Jak cudownie. Pogadamy na ten temat przy obiedzie, nie będzie mnie na śniadaniu, będę musiał coś załatwić. -chrypnął, przytulając mnie do siebie. -I Bella.. jeśli nie chcesz, żebym się na Ciebie rzucił i już zrobił Ci to dziecko, radzę się ubrać. -szepnął, łapiąc mnie przez ręcznik za tyłek.

Pokiwałam lekko głowa, odsuwając się od niego i podeszłam do szafy sięgając po czystą bieliznę i czystą koszule nocna. Od razu się przebralam, a ręcznik odłożyłam do łazienki.

Chris już leżał w łóżku, klepiąc miejsce obok siebie. Od razu do niego podeszłam, układając się obok. Przytuliłam się do niego, układając głowę na jego ramieniu.

-Dobranoc Chris.. -wyszeptałam, zdobywając tylko od niego pocałunek w czubek głowy. Może to i lepiej, że już się do mnie nie odezwał. Gdy on zasnął, ja leżałam obok będąc w niego ciagle wtulona. Nie mogłam już zasnąć. Bałam się, że znowu przyśni mi się jakiś koszmar.

A to on był moim największym koszmarem.

Please, save me.. [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz