Byłem wkurwiony do granic możliwości, przeszukałem całe mieszanie, a dziewczyny nie było. Nie odbierała ode mnie telefonów, co bardziej mnie wkurwilo. Czy ona naprawdę nie mogła chociaż raz się posłuchać?
Nie pozostało mi nic innego, niż poszukanie jej na własną rękę. I bingo. Trafiłem na nią gdy przechadzała się jakby nigdy nic chodnikiem.
Bella POV
Byłam strasznie znudzona w domu, Chrisa nie było z dobre dwie godziny, a ja nie miałam co sama robić. To co postanowiłam było cholernie ryzykowne, ale w końcu należy mi się trochę wolności, prawda? Już dostawałam na głowę sama w domu.
Przebrałam się dość szybko w cieplejsze ubrania, bo pogoda niezbyt dopisywała. Opuściłam posesje, idąc wolnym krokiem po chodniku przed siebie. Czerpałam świeżego powietrza z radością i smialo mogłam rzec, że przyjemnością. Potrzebowałam tego. Sam na sam z własnymi myślami, wśród ciszy, świeżej natury.
Oczywiście jak na złość musiał przerwać chłopak, który niemal z duża prędkością zatrzymał się na chodniku. Pisk opon na pewno był słyszalny na całej dzielnicy.
Kurwa, już po mnie.
-Bella! Czy Ty jesteś nienormalna?! Nie możesz słuchać się chociaż raz?! -zdenerwowany poszedł do mnie, łapiąc mnie brutalnie za ramiona, przez co sapnęłam. Czułam, że później będę mieć siniaki.
-Po pierwsze, puść, bo boli. Po drugie, to cały czas to robię! Ciagle się słucham! A po trzecie jak widzisz nie spierdolilam nigdzie, tylko ide kulturalnie jak człowiek po chodniku i czerpie świeżego powietrza, a aktualnie to ty mi je w tym momencie zatruwasz. -warknelam zdenerwowana. Nalezalo mi się chociaż raz wyjść samej z rezydencji. Już tyle z tym człowiekiem wytrzymałam i ani razu mu nie spierdoliłam. No oprócz początkowych kilku tygodni. Ale to było już tak dawno.
-Nie wkurwiaj mnie bardziej i w końcu się zamknij. Wracamy do domu, tam porozmawiamy. -warknął, wpychając mnie siła do samochodu.
Jeknelam z bólu. Co za bezuczuciowy człowiek.
W drodze do rezydencji panowala w samochodzie napięta atmosfera, ale niezbyt się tym przejęłam.
Oboje wysiedliśmy w tym samym czasie z samochodu, a do domu przepuścił mnie jako pierwszy. Woah, chociaż tym się wykazał.
Po przekroczeniu progu drzwi i zdjęciu butów jak i płaszczu, Chris bez słowa przerzucił mnie przez ramie zadając mi mocnego klapsa, przez co pisnelam. Od razu skierował się ze mną na górę, a w sypialni rzucił mnie zdenerwowany na łóżko.
-Czego ty do kurwy nie rozumiesz, jak mówię, że masz zostać w domu? Tak trudno pojąć, że masz zostać w domu? Naprawdę Bella? Muszę się kolejny raz niepotrzebnie na Ciebie wkurwiac? -warknal, zamykając za sobą drzwi z trzaskiem.
-Ile jeszcze razy będziesz uciekać? Dobrze wiesz, że zawsze Cię znajdę. -szepnął, kładąc dłoń na moim policzku, wycierając łzy. -Bardzo źle się zachowalas Bello, powinnaś ponieść konsekwencje. -wyszeptał, składając pocałunek na moich wargach.
Zawsze tak było. Całował mnie, gładził skórę. A później..
-Mam nadzieje, że w końcu tym razem się nauczysz, ze ode mnie nigdy nie uciekniesz. -warknal, uderzając mnie w policzek. Kolejny raz to zrobił.
Dokładnie. Później zawsze było uderzenie. Zwalanie na mnie winy. Przeprosiny, mówienie jak mnie kocha i tak w kółko.
Ocknęłam się w momencie, gdy poczułam jego dłoń na swoim policzku. Wzdrygnęłam się delikatnie, nabierajac powietrze w płuca.
-Bella.. tyle razy przez to przechodziliśmy, a ty dalej się nie nauczyłaś. -wychrypiał, składając pocałunek na moim czole. Zacisnelam powieki, wiedząc, co zaraz będzie mnie czekać.
-Przepraszam, proszę.. Chris proszę.. nie rób tego, ja chciałam się tylko przejść, nie wy.. -przerwał mi pocałunkiem na moich wargach.
-Prowokujesz mnie do zrobienia tego. Miałem nadzieje, że ostatni raz był tym ostatnim. Widocznie się myliłem. -wychrypiał, w dalszym ciągu gładząc mój policzek.
Ostatni raz kiedy użył wobec mnie przemocy, czy ostatni raz kiedy mu uciekłam? Bo pomiędzy tymi dwoma jest cholernie duża różnica. Jeszcze tydzień temu znowu od niego dostałam, bo miał taki o kaprys. Oberwało mi się dosłownie za nic. A ostatni raz kiedy próbowałam uciec był kilka miesięcy temu. Wiec tak, pomiędzy tymi dwoma była cholernie duża różnica.
Gdy poczułam pieczenie na policzku, od razu zawyłam z bólu, łapiąc się za niego. Za każdym razem bolało jeszcze mocniej, a podobno za każdym razem powinno boleć mniej. W moim przypadku tak nie było.
Chris jakby nigdy nic opuścił sypialnie. Jak zawsze. A za kilka minut zacznie przepraszać.
Siedziałam w tym momencie zapłakała w łazience, patrząc na swój czerwony, lekko opuchnięty policzek. Byłam już przyzwyczajona do tego widoku, nic nowego. Opuszkami palców dotknęłam policzka sycząc z bólu.
-Bella? Jesteś tam? -na jego głos gwałtownie wciągnęłam powietrze w płuca. Nie odezwałam się ani słowem. Po prostu wyszłam z łazienki, ominelam go i weszłam pod kołdrę leżąc na łóżku tyłem do niego.
-Bella.. dobrze wiesz, że..
Przerwałam mu chrząknieciem.
-Że Cię sprowokowałam, a Ty byłeś zdenerwowany. Że tego nie chciałeś i mnie przepraszasz. Że mnie kochasz i nigdy więcej tego nie zrobisz. -odpowiedziałam za niego, na co się zdziwił. Nigdy tego nie robiłam. Zawsze kiwałam głowa i wybaczyłam, ale nie tym razem. -Wiem Chris, słyszałam to już setki razy, znam te bajkę na pamięć. Nauczyłam się jej szybciej niż jakiegokolwiek wierszu w szkole. -dodałam cicho, wycierając kolejne łzy.
Przez resztę wieczoru Chris próbował wszystkiego, żebym się do niego odezwała. Nie wychodziło mu to. Nie pisnelam ani słowem, i tylko dwa razy obdarowałam go wzrokiem, który był przepełniony rozczarowaniem i smutkiem.
Gdy nadeszła już pora na spanie, wzięłam kąpiel w naszej wspólnej łazience, a gdy skończyłam kąpiel przebrałam się w koszule do spania. Opuściłam łazienkę mijając Chrisa. Bez słowa opuściłam sypialnię i weszlam do pokoju gościnnego, w którym się zamknęłam. Zostawiłam klucz w zamku, żeby nie miał możliwości użycia zapasowego.
Zmęczona całym tym dniem weszłam pod kołdrę, przytulając się do poduszki. Od razu po zamknęciu powiek odpłynęłam.
Jedynym plusem tego wszystkiego było to, że nie miałam żadnego koszmaru.