Chris POV
Dwa dni późniejUstaliłem z ukochaną gdzie dokładnie się wybieramy. Ostatecznie padło na Hiszpanie. W głębi duszy już nie mogłem się doczekać aż tam będziemy, odpoczynek na pewno dobrze nam zrobi, a ja tez odpocznę od tych wszystkich debili.
Wpakowałem już ostatnią walizkę do bagażnika, a gdy usłyszałem chrząknięcie spojrzałem na Belle przez ramie. Wyglądała oszałamiająco. Zresztą, jak zawsze.
-Gotowa? -uniosłem łuk brwiowy do góry, a gdy ta kiwnęła głowa od razu się uśmiechnąłem. Klasnąłem w dłonie, po czym zamknąłem bagażnik. Podszedłem do niej, składając pocałunek na jej policzku. Zauważyłem jak się uśmiechnęła. -Świetnie, wsiadaj już do samochodu. -rozkazałem, klepiąc ją jeszcze w pośladek. Sapnięcie opuściło jej wargi, a szerszy uśmiech zagościł na moich ustach.
Podszedłem do drzwi od strony kierowcy wsiadając od razu do środka, a gdy Bella wsiadła na swoje miejsce przysunąłem się do niej, łapiąc za pas. Przeciągnąłem go przez jej ciało, zapinając ją pasami.
-Na pewno wszystko spakowałaś? Wiesz, nie widzi mi się później Twoje narzekanie przez cały pobyt, bo czegoś nie zabrałaś, więc lepiej zastanów się dwa razy dopóki jesteśmy na posesji. -spojrzałem na nią, sam zapinając się pasami.
-Spokojnie, mam wszystko. Nie mam takiej sklerozy jak Ty.
Przewróciłem oczami na jej słowa i nie komentując tego wyjechałem z posesji domu. Szczerze? Modliłem się, żeby ta mała zołza czegoś zapomniała. Przynajmniej bym jej później dokuczał, a ona by się słodko wściekała.
-Muszę siku.
Spojrzałem na nią, mając zmarszczone czoło. Ona mnie kiedyś wykończy.
-Bella, ledwo wyjechaliśmy z domu. Robiłaś przecież już siku, znowu musisz? -westchnąłem, na co uderzyła mnie w ramie.
-To nie moja wina, że mam mały pęcherz! Posikam Ci się tutaj zaraz.
Burknąłem coś pod nosem niezrozumiałego i docisnąłem stopą pedał gazu.
-Jesteś taka irytująca. Musisz się wstrzymać, za kilka minut będziemy na lotnisku to załatwisz się w odrzutowcu, i nie marudź mi nawet.
Parsknięcie opuściło wargi dziewczyny, przez co posłałem jej mordercze spojrzenie.
Po kilku minutach na szczęście byliśmy na lotnisku, a gdy tylko zaparkowałem na swoim miejscu i zgasiłem silnik, Bella od razu wyskoczyła z samochodu biegnąc do odrzutowca. Nie umiałem zareagować inaczej niż śmiechem. Rozbawiony wysiadłem z samochodu, wyciągając torby. Zamknąłem bagażnik jak i cały samochód, wrzuciłem kluczyki do kieszeni spodni, złapałem za torby i ruszyłem do odrzutowca. Po wejściu do środka od razu schowałem nasze torby, przywitałem się z pilotem, który zamknął za mną drzwi. W tym momencie Bella wyszła z łazienki, oddychając z ulgą, a moje wargi opuścił gardłowy chichot.
-Nie wiem co Cię tak bawi.
Obrażona od razu ruszyła do naszej sypialni, więc bez zastanowienia od razu za nią ruszyłem, a po wejściu do środka zamknąłem drzwi nogą.
-Bella... wiesz jak długo będziemy lecieć? -uśmiechnąłem się niewinnie, podchodząc do niej maksymalnie blisko, złapałem ją za nadgarstek i odwróciłem w swoją stronę. Oblizałem wargi, wpatrując się w jej tęczówki, w których pojawił się dziwny błysk.
-Uhm, wiem.. dlatego pójdziemy spać, musimy mieć dużo siły. -odparła, wyrywając swój nadgarstek z mojego uścisku. Prychnąłem na jej słowa, po czym cmoknąłem ją w wargi.
-Przestań, zdążymy się położyć spać, zajmijmy się sobą. Wspólna kąpiel? -uniosłem brew do góry, błądząc dłońmi po jej ciele.
Bella kiwnęła tylko głowa na znak zgody, a na moich wargach zagościł cwany uśmiech. Po jej spojrzeniu jednak zamienił się w niewinny uśmiech. No tak, już się domyśliła o co mi dokładniej chodzi.
-Mądra dziewczynka.. -wymruczałem, składając pocałunek na jej wargach.
-Daruj sobie. -burknela z oburzeniem. Dopiero po chwili sama pocałowała mnie w wargi. Złapałem ją za dłoń, po czym opuściłem z nią sypialnie, a za to wszedłem do łazienki.
Zamknąłem za nami drzwi, odwracając się całkowicie w jej stronę. Bella od razu znalazła się maksymalnie blisko mnie, zaczynając mnie rozbierać do naga. Nawet nie odważyłem się jej przerywać, tym bardziej, że składała drobne pocałunki na mojej skórze, co mi się podobało. Gdy tylko pozbyła się moich ubrań nie byłem jej dłużny, bo sam zacząłem ją rozbierać, całując ją po szyi. Przygryzłem jej skórkę otrzymując cichy pomruk, a gdy tylko składałem pocałunki na jej piersiach, cichy jęk opuścił jej usta.
Zapowiada się cudowny wyjazd.