Bella wraz z Chrisem wrócili już do Las Vegas. Dziewczyna ciagle nie mogła uwierzyć w to, że jeszcze dzisiaj po raz ostatni zobaczy ojca. Nie było już żadnych szans na odsunięcie tego chorego planu z głowy Chrisa. Chłopak w ogóle nie słuchał jej błagań, olewał jej krzyki, piski i nawet płacz mimo tego, że nie chciał widzieć łez na jej buzi. Jego zdaniem musiała ponieść konsekwencje za swoje czyny i kłamstwa kierowane w jego stronę.
Gdy dwójka bohaterów podjechała nad rzeczkę dłonie Scarfo zaczęły się pocić i trząść. Nie chciała widzieć jak jej ojciec zostaje zabijany. Nigdy nie wybaczy tego Chrisowi.
W tym momencie zaczęła sama siebie opieprzać za to, że w ogóle dopuściła się do czegoś takiego jak uczucia w jego stronę. Przecież był psychopatą! A ona? Zaczynała się w nim zakochiwać. Oh, ironio.
-Wysiadaj. -burknął Chris, odpinając ją z pasów, po czym odpiął siebie i wysiadł z samochodu. Zamknął drzwi, a gdy widział jak Bella ciagle siedzi w samochodzie gromko westchnął. Podszedł do drzwi od strony pasażera i je otworzył, złapał ją za dłoń i wyciągnął z samochodu. -Nie utrudniaj niczego Bella. -mruknął, ściskając jej dłoń, a gdy ciche syknięcie wydobyło się z ust dziewczyny od razu puścił jej dłoń, nabierając gwałtownie powietrze w płuca.
Oparł się tyłkiem o maskę samochodu, rozszerzył delikatnie nogi i między nimi postawił dziewczynę, układając dłonie na jej biodrach. Zmusił ją do tego, aby była delikatnie ułożona na jego ciele. Wtulił ją w siebie, składając drobne pocałunki na jej czole, skroni, policzkach czy nosie.
-Przestań. -mruknęła, odwracając głowę w drugą stronę. Próbowała nawet wyrwać się z jego objęć, ale Chris był silniejszy i wzmocnił swój uścisk.
Po kilku minutach na miejsce podjechał samochód, a z niego wyszli ludzie Chrisa, którzy wyciągnęli z tylnich siedzeń ojca dziewczyny. Bella od razu odwróciła głowę w druga stronę powstrzymując się z całych sił od uwolnienia łez.
-No idź Bella, pożegnaj się z ukochanym tatuśkiem, bo więcej razy się z nim już nie zobaczysz. -mruknął z kpiną, a ciche westchniecie opuściło wargi dziewczyny. Odsunęła się od Chrisa gdy zabrał dłonie z jej bioder, odwróciła się w stronę ojca i od razu do niego podeszła wpadając w jego ramiona. Stali w ciszy, będąc w siebie wtuleni.
-Ahh, cóż za uroczy widok. -parsknął śmiechem, podchodząc do nich i odciągnął Belle od jej ojca. Oblizał wargi, uważnie przyglądając się mężczyźnie. W tym samym czasie, odebrał broń od Camerona, a uśmiech momentalnie wpłynął na jego usta. Czerpał w tym momencie ogromną satysfakcję mimo tego, że jego ukochana cierpiała. -Nic nie dzieje się bez powodu.. trzeba płacić za swoje czyny, nieprawdaż? Dobrze wiedziałeś, że przez Ciebie córka wpadnie w moje ręce, że już nigdy jej nie odzyskasz, że gdy tylko się do niej zbliżysz poniesiesz konsekwencje, i co? Nic sobie z tego nie zrobiłeś. -prychnął, spoglądając kątem oka na Belle, która zaczęła płakać. Jedynie co to parsknął śmiechem. -Naprawdę Bella? Płaczesz przez niego? Ile razy mam powtarzać? To przez niego jesteś na mnie skazana i nigdy się nie uwolnisz. Przez jego jebane długi masz spierdolone życie, a ty masz zamiar teraz płakać? Oh błagam Cię. -podszedł do niej, wyciągając dłoń z bronią w jej stronę i kciukiem wytarł jej policzek. Ucałował ją w czoło dwa razy, po czym się odsunął. Popatrzył na dziewczynę przez chwilę, po czym odwrócił się w stronę mężczyzny.
Stał przestraszony. Nawet nie próbował uciekać, ani krzyczeć. Tutaj nikt mu nie pomoże. Nie ma dokąd uciec. Miał tego świadomość. Prędzej czy później ludzie Chrisa i on sam by go dorwali i tak czy siak by zginął.
Chris przechylił głowę do boku, spoglądając znaczącym wzrokiem na swoich ludzi, którzy się odsunęli od mężczyzny. Chłopak posłał uśmiech starszemu mężczyźnie, naciskając na spust.
I w tym momencie.. nie przyjął kulki mężczyzna, a Bella.
Nie zniosłaby widoku umierającego ojca, wolała sama przyjąć kulkę.
-Kurwa. -warknął pod nosem, odrzucając broń na bok i podbiegł do dziewczyny, od razu ją podnosząc.
-Ja pierdole Bella! Patrz na mnie. -kolejne warknięcie opuściło jego usta. Dziewczyna wpatrywała się w jego twarz, przymykając i otwierając co jakiś czas powieki. -No już.. patrz na mnie, nie zamykaj oczu, jestem tutaj.. -wyszeptał, próbując zachować spokój, chociaż po raz pierwszy miał ochotę uwolnić łzy. -Bella.. patrz na mnie. -wyszeptał załamany, trzymając dłoń na jej policzku.-Jesteś takim potworem.. -wymamrotała cicho, przymykając powieki. Rozchyliła lekko spierzchnięte usta, po czym uchyliła lekko powieki, wpatrując się zamglonym wzrokiem w twarz chłopaka.
Po chwili nie widziała nic. Miała jedynie ciemność przed oczami. Słyszała krzyki, płacz, syreny. Ale za nic w świecie nie mogła uchylić powiek.