#7 nawet bym nie chciała

2.6K 75 0
                                    

No one POV

Bella siedziała na parapecie, mając opartą skroń o szybę. Był już ranek, wiec co chwila jakieś duszyczki chodziły po chodnikach, samochody jeździły po drodze. Bella przyglądała się tym wszystkim szczęśliwym ludziom, zastanawiając się dlaczego jej życie musi być takie popierdolone i dlaczego nie ma szansy na bycie szczęśliwa. Dlaczego to przez ojca musi cierpieć, dlaczego nie może żyć w normalnym związku.

To było cholernie zabawne, bo miała przy sobie tylko tego psychopatę. Nikt jej nie szukał, nikt o nią nie pytał. Traktowali ją jakby jej w ogóle nie było.

Jej najlepsi przyjaciele, przynajmniej za takich ich miała, nawet nie podjęli się próby szukania dziewczyny na następny dzień po ostrej libacji.

Jej życie było nieśmiesznym żartem.

Z zamyśleń wyrwał ją dźwięk pukania do drzwi. Wytarła łzę, która pozwoliła sobie opuścić jej powieki. Zeskoczyła z parapetu i podeszła do drzwi, przekręcając kluczył w drzwiach.

Sama nie wiedziała czemu to robi, skoro wiedziała, że to Chris.

Z bezsilności po prostu wtuliła się w jego ciało. Była w tym momencie bezbronna. Potrzebowała jakiegokolwiek wsparcia, a że była skazana na Chrisa, padło na niego.

To zabawne. Potrzeba wsparcia od kogoś, kto zniszczył nam życie.

-Bella.. -szepnął chłopak, obtulajac ją swoimi ramionami. Sam był zdziwiony jej ruchem. Nie sadził, że po tym jak po raz kolejny ją uderzył ta będzie się do niego tulić. I to sama z siebie. Dłonią gładzić jej plecy, z każdą chwilą coraz mocniej ją w siebie wtulajac. -Przepraszam. -wykrztusił z siebie, całując ją w czubek głowy.

Wiedział, że przesadził. Ciagle obiecywał, że więcej razy jej nie uderzy, i za każdym razem łamał tą obietnice, raniąc ją coraz bardziej.

-Chris.. -cichy szept, wydostał się z jej ust. Odsunęła się od chłopaka, nabierając gwałtownie powietrze w płuca. -Czy ją naprawdę o tak dużo proszę? -zadała pytanie, którego w jakiś sposób w niego uderzyło. Widziała, że chciał się odezwać, ale przez spojrzenie które mu posłała nadzwyczajnie w świecie zrezygnował. -Gdybym chciała uciec, już dawno bym to zrobiła. Nie chodziłabym spokojnie po tym chodniku, tylko biegła krzycząc jak jakaś psychopatka o pomoc. Minęło już tyle miesięcy, a Ty dalej nie umiesz mi zaufać w tej sprawie. Uciekałam tylko przez pierwsze tygodnie ze strachu, rozumiesz? Teraz nawet nie mam siły myśleć o jakieś ucieczce, nawet bym nie chciała. Chociaż to zabawne. -parsknęła śmiechem. Mówiła prawdę, to było cholernie zabawne, że nie chciała już od niego uciec. Czuła się przy nim w jakiś sposób bezpiecznie i wiedziała, że nic jej nie grozi.

Opiekował się nią, troszczył, zamartwiał się. Dbał o nią.

I mimo tego, że bym prawdziwym psychopatą i powinna się go bać, ten strach dawno minął.

Kilka miesięcy pod wspólnym dachem przyczyniły się do końca strachu.

Całe dnie spędzała z tym człowiekiem.

Chris stał oszołomiony, wpatrując się w twarz swojej ukochanej. Czyżby dotarły do niego w jakimś stopniu słowa dziewczyny? Jedno było pewne. Czuł się okropnie, że nie wysłuchał jej do końca i użył przemocy. Niestety, w takich chwilach jego demony wychodzą na światło dzienne, a on nie potrafi nad sobą zapanować. Choćby nie wie jak się starał.

Stali w ciszy, wpatrując się w swoje tęczówki. Bolał go widok jej przepełnionych smutkiem tęczówek.

-Bella.. chodźmy na dół, zjemy śniadanie, a później obejrzymy jakiś film, okej? Chyba, że wolisz coś innego.. -wyszeptał, składając pocałunek na jej czole.

Wtuleni w siebie zeszli schodami na dół, a gdy byli w kuchni od razu zasiedli przy stole. Widocznie Chrisowi było naprawdę głupio i czuł się winny, bo nawet zrobił dzisiaj śniadanie, co jest rzadkością. W ciszy jedli naleśniki, nawet na siebie nie zerkając. No przynajmniej Bella na niego nie patrzyła, bo Chris niemal wywiercał jej dziurę w głowie od swojego wzroku.

Po skończonym śniadaniu i umyciu naczyń ruszyli do salonu, gdzie zasiedli wygodnie na kanapie.

-Więc? Co oglądamy? -zapytał, sunąc dłonią po jej ramieniu. Gęsia skórka od razu zawitała na jej skórze, przez co wciągnęła gwałtownie powietrze w płuca.

-Chcę obejrzeć bajkę. Zakochany kundel. -oznajmiła, zabierając mu pilot.

Nie mógł się nawet sprzeciwić, bo po chwili bajka już została włączona. Szczerze? Nawet nie chciał się sprzeciwiać. Jeżeli to ją w jakiś sposób uszczęśliwiło, to nawet nie myślał o sprzeciwianiu się.

Bella po raz pierwszy z własnej woli tuliła się do ciała chłopaka, będąc całkowicie oddana oglądaniu bajki. Lekki uśmiech zagościł na jej wargach, co go ucieszyło.

Please, save me.. [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz