No one POV
Dwójka bohaterów jest na wakacjach już od czterech dni. Bella chodzi zestresowana, sięgając co chwila po telefon, a Chris podejrzanie jej się przygląda.
Ich każdy poranek wyglada dokładnie tak samo odkąd wrócili z plaży. Bella rozmawia przez telefon tłumacząc się, że albo to okulistka, albo jakieś oferty bankowe i nie tylko. Chris jest tak w nią zapatrzony, że za każdym razem tylko przytakuje i o nic więcej nie pyta.
Jednak dzisiaj zaskoczył sam siebie.
-Bella do cholery! Nie jestem taki głupi za jakiego mnie masz! Wiem, że te twoje rozmowy z okulistka czy z kimś innym nie istnieją! Do cholery z kim ty naprawdę rozmawiasz?! -wrzasnął cały zdenerwowany. Bella nie była świadoma tego, że Chris o wszystkim wiedział.
-Po pierwsze to nie krzycz! A po drugie to o co ty mnie teraz niby osądzasz? Jesteś chyba niepoważny. -burknęła zirytowana zachowaniem chłopaka.
Chris w tym momencie pęknął. Jego dobra strona zniknęła.
-Nie wierze. Kurwa nie wierze! Ty dalej się niczego nie nauczyłaś! Jebany kontakt z ojcem?! Myślałaś, że się nie dowiem?! Pojebało Cię do reszty?! -wydarł się, popychając dziewczynę w stronę ściany. Złapał ją za ramiona, żeby nie osunęła się na dół. Bella była przestraszona, ale Chris się tym teraz nie przejmował. -Płacisz za jego pierdolone błędy! Powinnaś być wdzięczna, że w ogóle miałaś ten jebany telefon! Że dobrze Cię traktuje! Mogłaś trafić w gorsze ręce! Ale nie kurwa! Księżniczka Bella i tak musi stawiać na swoim! -podniósł dłoń, a dziewczyna już zacisnęła powieki. Nie uderzył jej. Uderzył w ścianę blisko jej głowy. Zrobił to z taką siła, że zrobił dziurę, a z jego dłoni zaczęła lecieć krew.
-Chris.. -wyszeptała łamliwym głosem, rzucając się na niego z uściskiem. Ona sama w tym momencie pękła. Zrozumiała, że chłopak mimo swoich wybuchów agresji był dla niej czuły, kochany.. troszczył się o nią pod każdym względem. A ona? Oszukiwała go i „zdradziła" go z własnym ojcem, który sam wpakował ją w to wszystko. -Ja.. przepraszam... -wyszeptała, uwalniając łzy spod powiek.
Chris coraz ciężej oddychał, mając zaciśnięte powieki. Nie przytulił do siebie dziewczyny mimo tego, że wewnętrznie coś mu podpowiadało, żeby to zrobił. Był na nią zbyt bardzo wściekły. -Nie Bella. Skończyło się. Byłem dla Ciebie zbyt dobry, może teraz się czegoś nauczysz. -burknął, odsuwając ją od siebie.
Jeszcze z miesiąc temu byłaby zadowolona, że ją od siebie odpycha, a teraz? Teraz była rozdarta. Nie rozumiała nic, ale wiedziała jedno.. zaczęła czuć coś do tego bipolarnego dupka.
Zabawne, prawda?
-Chris.. proszę... spójrz na mnie.. -wyszeptała błagalnie, ujmując w dłonie jego policzki. Chłopak spojrzał na nią obojętnym głosem, co bardziej ją rozdarło.
Oh Bello, co się z Tobą dzieje? Zakochana w kimś, kto nie raz podniósł na Ciebie rękę? W kimś, przez kogo miewasz koszmary?
Odrzuciła od siebie okropne myśli, i skupiła tylko wzrok na jego tęczówkach.
Oj dziecinko... najpierw wydajesz go własnemu ojcu, który zrobił Ci większą krzywdę, a teraz błagasz o wybaczenie?
Bella miała dość już swoich myśli, przez co aż krzyknęła. -Spieprzaj! -Chris zdezorientowany jej się przyglądał. -Nie Ty... -wymamrotała po krótkiej chwili. Potrząsnęła głową na boki i wzięła głęboki wdech. -Chris.. ja nie chciałam.. ja tęskniłam za.. -nie było jej dane dokończyć, bo Chris szybko przerwał jej gromkim westchnięciem.
-Co? Tęskniłaś za kimś, kto Cię niemal wepchnął w moje ramiona? Za kimś, przez kogo do końca życia jesteś na mnie skazana? Za kimś, kto nie pozwolił Ci na swobodne życie? Za kimś, przez kogo jesteś w jebanym niebezpieczeństwie? -prychnął, patrząc na dziewczynę z kpiną. -Przykro mi Bella, ale oboje musicie ponieść tego konsekwencje. Ty tylko zobaczysz, a on poczuje. -chrypnął, przeczesując jej włosy do tyłu.
Bella zamarła na jego słowa.
Ty tylko zobaczysz, on poczuje.
Te słowa odbijały się teraz echem w jej głowie. Nie mogła znieść okropnych myśli. -Ty chyba.. -przerwała, gdy widziała jego minę. -O mój Boże.. Chris proszę, nie możesz.. nie możesz go zabić. -wyszeptała, odsuwając się od niego i osunęła się po ścianie na podłogę.
-Przykro mi Bella. Gdybyś była grzeczna, do niczego by nie doszło. Jednak pomyśl, jakie gówno on Ci wyrządził. -po tych słowach opuścił pokój, zostawiając roztrzęsiona dziewczynę.
Nie panowała nad swoimi łzami. Niemal się nimi dławiła.