Po dwóch miesiącach od wyprowadzki Bella wraz z Chrisem przekroczyli próg ich rezydencji w Vegas. Tak dawno tu nie byli.. mimo wszystko, Bella obawiała się trochę powrotu tutaj, ale po błaganiach chłopaka postanowiła się po prostu zgodzić na powrót.
Co do tych dwóch ostatnich miesięcy.. było inaczej. Jej życie jeszcze bardziej się odmieniło niż wtedy, gdy chłopak porwał ją od razu po jej imprezie urodzinowej. Teraz było.. przyjemniej? Sama nie wiedziała jak to określić. Nie wiedziała czy chłopak jest dla niej miły i uczuciowy przez to, że nosi jego dziecko, czy jednak rzeczywiście się zmienił.
Oh tak! Bella nie usunęła dziecka. Nie miała odwagi tego zrobić. Nie była jak Chris. Nie mogła zabić niewinnego człowieka, który jeszcze nie zawitał na tym świecie. Było jej ciężko z myślą, że jeszcze siedem miesięcy i urodzi dziecko, że będą je razem wychowywać. Miała skryta nadzieje, że to będzie dziewczyna która pójdzie w jej ślady, a nie chłopczyk, który pójdzie w ślady ojca. Jeszcze tego by brakowało!
-Bella.. wszystko w porządku? -zapytał zmartwiony chłopak, kładąc dłoń na plecach swojej ukochanej. Zamartwił się. Stała od kilku minut w bezruchu i wpatrywała się w jeden punkt.
-Co? -zapytała zmieszana, mając lekko zmarszczone czoło. -Ah.. tak, jest w porządku. Trochę się zamyśliłam. -odparła zgodnie z prawdą. Zdecydowanie za bardzo odleciała. Chrząknęła cicho i odsunęła się od Chrisa, wchodząc do salonu. Dwa miesiące, a dom w dobrym stanie.. myślała, że jednak coś się wydarzy i dom pójdzie z dymem, a tu proszę. Chyba ludzie za bardzo bali się zbliżać do ich rezydencji. W końcu Chris naprawdę był nieobliczalny i mimo tego, że zapewniał, że już nie wróci do tamtego życia Bella nie miała pewności.
Też pomimo swojego.. nowego uczucia co do niego ciągle się obawiała, że któregoś dnia stary Chris wróci. Oj tak, Bella zaczynała coś do niego czuć. Coś innego niż nienawiść. Nie wiedziała jeszcze, czy to aby na pewno miłość, bardziej była przy tym, że po prostu się w nim zauroczyła i to minie. Ale czy rzeczywiście tak będzie? Jedno było pewne.. jeśli chodziło o uczucia co do niego, to jedynie miała cholerny mętlik w głowie i nie znała odpowiedzi na żadne pytanie dotyczące uczuć do Chrisa.
-Chris? Jesteś może głodny? -zapytała w momencie, gdy chłopak wrócił na dół po zaniesieniu wszystkich toreb.
-Trochę.. -wyszeptał, a gdy zaburczało mu w brzuchu Bella zaczęła się śmiać. -Dobra, trochę bardzo jestem. -dodał, sam parskając śmiechem.
-Może zrobimy własną pizzę? To wcale nie jest takie trudne! I jeśli chcesz będziemy mogli dodać sałatę i pomidory. -wzruszyła ramionami, posyłając mu uśmiech, żeby bardziej go przekonać. -No proszę! Poza tym, nieładnie jest odmawiać kobiecie w ciąży jedzenia. -wytknęła mu język i cicho chichocząc weszła do środka kuchni. Wiedziała, że tymi słowami wygra.
-Ugh, no dobra! Ale nie bierz mnie więcej na tą głupią zasadę z ciążą, to nie fair. -burknął oburzony, wchodząc za dziewczyną do środka kuchni.
Bella wsypała do środka miski mąkę i dodała oleju, a Chris zajął się drożdżami. Gdy były one gotowe wlał je do miski, a Bella wykrzywiła usta w grymas.
-Okej, ale Ty to mieszasz... -wyszeptała, odsuwając się do tyłu. Zdziwiony chłopak od razu stanął za nią i złapał jej dłonie. Bez słowa włożył ich dłonie do miski, a Bella znowu się skrzywiła. -Fuj! To ciasto lepi się do moich palców! Chris! -pisnęła jak małe dziecko. Chris wybuchnął śmiechem na jej reakcje co do lepkiego ciasta.
-Oj przestań! Zachowujesz się jak małe dziecko. To tylko ciasto Bella, już Ci zdejmuje. -wychrypiał rozbawiony, rzeczywiście zdejmując resztę ciasta z dłoni dziewczyny.
Oburzona dziewczyna odsunęła się od niego, chwyciła po mąkę i wytknęła mu język.
-Nie Bella! Nawet nie próbuj! -wykrzyczał, wytykając palec w jej stronę. Wiedział do czego zmierza, nie podobało się mu to.
-Co? Nie słyszę. -wykrzywiła usta, nabrała mąkę na dłoń i wtarła ją w twarz chłopaka. Pisnęła cicho odrzucając torebkę mąki na blat i wybiegła z kuchni. Zdenerwowany chłopak otworzył lodówkę i wyciągnął jajko, zamknął lodówkę i od razu ruszył biegiem za dziewczyną, klnąc pod nosem.
-Bella! Lepiej się poddaj! -wykrzyczał zirytowany, wycierając wolną dłonią mąkę z buzi, ale cóż.. nic mu to nie dało. -Cholerstwo. -warknął pod nosem i wbiegł na górę za dziewczyną. W ostatnim momencie ją złapał. -Witam panią, czas na przytulanie. -wychrypiał z uśmiechem, obejmując mocno Belle dłońmi wokół talii. Gdy ta się próbowała uwolnić w ostatniej chwili rozbił jajko na jej głowie, a dziewczyna głośno pisnęła.
-Chris! Ty dupku! -krzyknęła, zdejmując skorupkę z głowy, i uderzyła chłopaka w tors. Po chwili oboje wybuchnęli głośnym śmiechem przez swój wygląd.
-Wydaję mi się, że potrzebujemy kąpieli. -odezwał się w momencie, gdy opanował swój śmiech.
-Tak.. też tak sądzę. -przyznała, kiwając lekko głową.
Dopiero było gotowe ciasto, więc mogli pozwolić sobie na szybki prysznic. Tak też bez dłuższego czekania weszli do środka łazienki, pozbyli się swoich ubrań i dość szybko oboje się umyli. Oczywiście pod prysznicem Chris nie mógł się oprzeć i musiał się z nią drażnić.
Po skończonej kąpieli, przebrani w czyste ciuchy od razu ruszyli do kuchni, gdzie w spokoju i bez żadnej bitwy jedzeniem wrócili do przyrządzania pizzy.
Bella czuła się.. dobrze i przyjemnie, gdy mogła nauczyć Chrisa robić domową pizzę. Nie ukrywała tego, że była szczęśliwa.
Gdy wkładał gotową pizzę do piekarnika przyglądała się jego bocznemu profilowi, nie kontrolując uśmiechu.
Wiedziała, że przegrała z własnymi uczuciami. Kochała go.