-Chris.. powinieneś położyć się spać, wiesz? -szepnelam, bojąc się jego reakcji, był pod wpływem narkotyków. Byliśmy sami w domu, wiec musiałam obchodzić się z nim jak z małym dzieckiem.
-Bella, nie wyganiaj mnie spać. Dobrze wiesz, że nie lubie gdy ktokolwiek mi rozkazuje. -mruknął oschłym tonem, a na jego usta wkradł się cwany uśmiech gdy tylko przybliżył się w moją stronę.
Od razu zaczęłam szybciej oddychać, moje serce waliło jak oszalałe. Bałam się. Cały czas się go bałam.
-Oh Bello.. jesteś taka niewinna.. powinnaś bardziej uważać wiesz? -mruknął z innej beczki, układając dłoń na moim policzku. Złożył pocałunek na moim czole, a chwile później jego dłoń przesunęła się na moją szyje. Lekko ją ścisnął, przywierając mnie do ściany. -I taka.. seksowna, cholera, jesteś bardzo seksowna Bello.. -wychrypiał, przenoszac wzrok na moje tęczówki.
Widziałam w nich gniew, tylko dlaczego? Przecież nic nie zrobiłam. Jego zachowanie z podnieconego driametralnie zamieniło się w zdenerwowanie.
-Chris.. proszę, połóż się spać.. -szepnęłam próbując zdjąć jego dłoń z mojej szyi, ale ten wzmocnił bardziej uścisk.
Jego uścisk stawał się coraz mocniejszy, aż zaczął mnie podduszać, a ja niemal dławiłam się własnymi łzami.
-Bello! Cholera jasna! Obudz sie! -krzyki nie ustępowały, nawet nie wiedziałam od ilu minut Chris tak krzyczy. Dopiero gdy mocno zaczął szturchać moim ciałem, od razu się wybudziłam cała zdyszana i spocona. Zaczelam brać głębokie wdechy, jakbym naprawdę przed chwilą była duszona. -Kurwa, Bella, nie strasz mnie tak.. -sapnął, momentalnie oddychając z ulgą. Przytulił mnie do siebie przerażony, a ja delikatnie się wzdrygnęłam. -Bella, to nienormalne, że znowu miałaś koszmar.. ile one jeszcze będą trwać? Nawet nie masz pojęcia jak bardzo się martwię. -szepnął, a ja nie wiedząc czemu odepchnelam go od siebie.
Nie liczyłam się teraz z późniejszymi konsekwencjami, jakie na pewno poniosę.
Ten sen za bardzo mną wstrząsnął.
-To przez Ciebie rozumiesz?! Odkąd mnie porwałeś mam te pierdolone koszmary! Jak mnie porywasz, bijesz, dajesz kary i podduszasz! Rozumiesz?! Ty jesteś moim koszmarem! -krzyknęłam wybuchając płaczem. Potrzebowałam chyba to z siebie wyrzucić.
Chris patrzył na mnie zdezorientowany. Chrząknął cicho, i ucałował mnie w czoło, ocierajac moje łzy jakby nigdy nic. Jakby to co przed chwila krzyczałam w jego stronę nie miało miejsca.
-Bella.. nie gadaj takich głupot, jesteś zbyt wstrząśnięta głupim snem.. podam Ci leki uspokające. -oznajmił, a moja złość była tak wysoka, że aż zrobiłam się czerwona na buzi, co mi się nigdy nie przydarzyło w jego towarzystwie.
-Czy Ty rozumiesz co ja do Ciebie mówię?! -wydarłam się, odpychając go od siebie kolejny raz.
Przez cały czas krzyczałam na niego, a on ciagle nic sobie z tego nie robił. Nie brał moich słów na poważnie. Gdy przez zlosc zaczelam okładać go pięściami, nawet nie wiedziałam kiedy podał mi leki uspokajace w strzykawce. Sprytnie, bo przecież tabletki bym nie połknęła.
Sapnęłam cicho czując ukłucie, pokręciłam głowa na boki i spojrzałam z przymrużonymi powieki na Chrisa, który gromko westchnął.
-Już spokojnie, połóż się kochanie. Zaraz się uspokoisz.. -wyszeptał, sam układając mnie na łóżku.
Byłam w tym momencie bezbronna, dosłownie. Wyciszyłam się leżąc przyciśnięta do jego klatki piersiowej, mój oddech był spokojny. Wyłączyłam się kompletnie, nie słuchałam tego co mówił do mnie Chris. Chyba po kilku minutach to zauważył, bo odpuścił rozmowę ze mną gdy nie dawałam mu żadnych odpowiedzi.
Gdy leki uspokajające podziałały, razem z Chrisem udałam się na dół. Cały czas milczałam, nie pisnęłam do niego ani słowem.
-Bella, ta cisza mnie zabije. -o Boże, miód dla moich uszu. Błagam Cię Boże, niech ta cisza go naprawdę zabije, a ja będę mieć swiety spokój.
-O czym mamy niby rozmawiać? Nie mam ochoty Chris i uszanuj to. Chociaż tą jedną rzecz. -odezwałam się do niego, ale nie obdarowałam go żadnym wzrokiem.
-To daj mi się chociaż przytulić. -westchnęłam na jego słowa, ale tylko kiwnelam głową. I tak bez mojej zgody by to zrobił.
Z uśmiechem na ustach chłopak zaczął się do mnie tulić, przylegając torsem do moich pleców, bo w tym momencie robiłam dla nas jajecznicę.
-Dzisiaj cały dzień spędzimy razem. Jeśli chcesz, możemy pojechać na zakupy, dawno na nich nie byliśmy, razem. -mruknął, chowajac twarz w moim zagłębieniu szyi.
Chris POV
Miałem nadzieje, że zakupami przekonam jakoś Belle, i chociaż podczas kupowania ubrań i innych potrzebnych jej dupereli będzie się do mnie odzywać.
-W porządku, ale nie będziesz ze mną wchodził do przymierzalni. I nie będziesz wybierał mi żadnych ubrań. -oznajmiła, a ja niezbyt zadowolony tym pomysłem westchnąłem.
-Za buziaka. -oznajmiłem, a na moje usta wpełznął cwany i pewny siebie uśmiech. -Jeśli nie dostanę takiego buziaka, jakiego oczekuje, to wybacz Bello, ale wybiorę Ci ubrania i będę wchodził z Tobą do przymierzalni. -wiedziałem, że mam ją w garści. Lubiłem się z nią trochę droczyć, słodko się wściekała.
Scarfo westchnela na mój pomysł, ale po nałożeniu naszej jajecznicy na talerze i posprzątaniu po sobie, odwrocila się w moja stronę.
-Ale obiecujesz, że jeśli dam takiego buziaka jakiego chcesz, dostosujesz się do moich słów? -kiwnąłem głowa na jej pytanie. Jeśli będzie taki buziak, jakiego oczekuje dotrzymam słowa i nie będę właził z nią do przymierzalni i wybierał jej ciuchów. Chociaż raz będę dla niej fair.
-Obiecuję. A teraz dawaj tego buziaka. -wymruczałem, robiąc dziubek z ust. Bella przewrocila oczami, ale postanowiłem tego nie skomentować.
Jej ręce znalazły się na moich policzkach, a chwile później naparła swoimi wargami na moje, w dość namiętny sposób mnie całując. Oczywiście nie mogłem się oprzeć i podczas pocałunku bezczelnie wepchnąłem język do jej buzi. Zdobyłem jej pomruk, przez co uśmiechnąłem się podczas pocałunku, który swoją drogą był coraz bardziej namiętny.
Nasze język toczyły wspólną walkę, a usta współgrały ze sobą w szybkim tempie.
To był zdecydowanie ten buziak, jakiego oczekiwałem. No cóż, warto było z nią w pewien sposób przegrać. O ile tak mogę to nazwać.
Oderwaliśmy się od siebie zdyszeni przez namiętny pocałunek. Zauważyłem, jak policzki dziewczyny płoną od czerwieni. Przegryzłem wargę, a chwile później musnąłem jej policzki.
Zasiedliśmy przy stole, zajadając się naszymi porcjami jajecznicy w całkowitej ciszy. Bella nawet na sekundę nie obdarzyła mnie wzrokiem, bujała gdzieś w obłokach. Postanowiłem to po prostu uszanować, co nie było do mni podobne. Nie chciałem po prostu, żeby znowu się wściekała i krzyczała jakieś głupoty jak rano. Nie chciałem tez dawać jej kolejnej dawki leków, to mogło się źle skończyć. Tym bardziej, że leki były dosyć mocne.