Leia zdezorientowana wyszła z mieszkania Lando. Nieźle się wczoraj wkurzyła na Hana i niestety nie zdążyła go zdissować, ale zastanawiała się co z nim jest. Chciała pojechać do szpitala ale bała się, że spotka Pana Carlissiana i wszystko wyjdzie na jaw. Była ciekawa gdzie ten zakonnik bo wczoraj nieźle się nachlał. Na kacu ledwo wbiła na chatę. Gdy weszła zobaczyła jak Luke robi se śniadanie. Gdy ją zobaczył zostawił żarcie i podszedł do niej.
- Gdzie byłaś całą noc?
- Wróciłam do domu, źle się poczułam.
- To czemu dopiero do niego wchodzisz Iks De?
- O chuj. Chyba pomyliłam mieszkania. - powiedziała.
- Mhm... Gdzie Han tak w ogóle? Jakieś babki mi powiedziały, że nakurwiał fikołki i rozwalił se łeb.
- No niby w szpitalu siedzi. Idiota.
Nastała chwila cziszy.
- Nie wiem jak Ty, ale ja jadę do tego wenflona. - Nie była pewna czy to dobra decyzja po tym co odwaliła wczoraj, ale to jej narzeczony. Nie domyślała się, że Luke wie co się stało, ale miał tą swoją moc.
- Dobra jadę z Tobą - powiedział dalej nie kompletnie sprawny Luke, domyślając się co się stało tamtej nocy. Stwierdził, że powie jej o tym, że wieco się stało.
- Ej, słuchaj - zaczął Luke - Wiem gdzie byłaś i co się stało.
Leia spojrzała na niego.
- No niby co? Znowu te opętane moce podpowiadają ci jakieś nie stworzone rzeczy?
- Wiem, że byłaś u Lando I co się tam działo. Moc tak mi powiedziała.
- Moc tak chciała! - powiedziała sarkastycznie, popłakała się i wyszła.
Po chwili wróciła.
- Byliśmy narąbani. Han znowu się najebał w trzy dupy, rozwalił łeb alkocholik, a Lando? Lando zupełnie inaczej. Nie byłam świadoma. Nie chciałam. - Powiedziała łamiącym się głosem.
- Niecałe dwa dni temu się zaręczyliście. A tu już taka akcja? To nie normalne. Jesteś moja siostrą, kocham Cię ale Han to mój przyjaciel. Nie zostawię tak tego.
- Luke, nie mów mu, żałuję, czuje się jak te dziwki Jabby.
- W tym momencie nie obchodzi mnie jak się czujesz. Pomyśl jak się poczuje Han. - Powiedział stanowczo. - jedź sama do tego szpitala.
Udała się do szpitala i cała drogę myślała co powie Hanowi, gdy ten się dowie.
Udała się do kwater medycznych, gdzie zapytała się pierwszego lekarza o Hana:
- Witam, szukam Hana Solo. Wczoraj wieczorem przyjechał z urazem głowy.
- Solo? Kim Pani jest?
- Leia Oregano. Narzeczona.
- O, to niech Pani powieco się stało.
- Zajebał fikołka na stół, wcześniej wyszedł mu do zlewu i myślał, że teraz też się uda. Widzi Pan co z człowiekiem robią drinki 'szklanka z wódką' ? Nie polecam.
- Ta. Współczuję Pani przyszłego życia z takim kimś.
- Dobra Edzio, nie pierdol i mów co się stało.
- No cóż, przypierdolenie w stół było tak silne, że ten wariat leży w śpiączce.
- Chcesz lepa na mordę cwelu, że tak generała wyzywasz kurwo? To mój mąż będzie księciuniu, a tu kurwa jakiś lekarz pedzio Edzio, zaraz załatwię ci wypowiedzenie z pracy ku.. Co?! Jaka śpiączka?! -zaczęła pytać zdenerwowana.
- No w mózgu mu się pojebało jest w śpiączce, a co ty myślałaś, że dam plasterek i się zagoi? XDD - Powiedział lekarz.
- Wiesz kurwa kim ja jestem? - już się wkurwiła fest - Co z nim dokładnie? Można go zobaczyć?
- Ma ślad uderzenia z tyłu głowy. Zapraszam za mną wasza drażliwość.
- Zamknij już ryj wasza medyczność.
Lekarz zaprowadził ją do kwatery Hana.
Miał podpięte jakieś kabelki do rąk czy co to tam było i bandaż do okoła tego głupiego łba.
Wzięła se krzesło starała się zachować spokój. Czilera i utopia ale się nie dało. On leżał w śpiączce, a ona se w nocy leżała z Lando, no nie tylko leżała...Gdy tak patrzyła na Hana, który nie dawał swoich dziwnych nazw i komentarzy, w sumie w ogóle się nie odzywał, miała żal do siebie za to co zrobiła. Nie mogąc dłużej na to patrzeć wyszła że szpitala.
- Japierdole ale lipa- pomyślała - oby Luke nic mu nie powiedział bo będzie przypał. Muszę se ogarnąć jakiegoś galaktycznego dilera...
CZYTASZ
Ultraviolet-Star Wars Story
Ficțiune adolescențiNie bierzecie tego na poważnie. Sekrety rodziny Solo. Historia rozgrywa się rok po zniszczeniu II Gwiazdy Śmierci.