/14/

44 10 0
                                    

-Zerwałam z Alex'em - oznajmiła Grace, wchodząc do środka - Byłam u niego w szpitalu i z nim zerwałam. Gdzie jest Ander?

Wskazałam na drzwi do gabinetu Andresa z szokiem wymalowanym na twarzy.

-Co zamierzasz zrobić? 

-Wyznać mu miłość - wzruszyła ramionami - Podobał mi się już od początku.

-Okej...

Z ciekawości poszłam za Grace, który otworzyła na oścież drzwi do gabinetu Andres i rzuciła się w ramiona Anderowi, a następnie czule go pocałowała w usta.

-Kocham Cię, Ander - szepnęła w jego wargi, a chłopak się uśmiechnął

-Ja Ciebie też, Grace.

-Ale słodko - pisnęłam i podeszłam do Andresa.

-Co z Alex'em? - zapytał Ander

-Jebać go, najważniejsze, że jesteśmy razem - powiedziała czule, gładząc go po policzku

Nagle zadzwonił telefon, który Andres szybko odebrał. Z jego rąk wypadła słuchawka, a on spojrzał na mnie przerażony.

-Co się stało?

-Alex popełnił samobójstwo w szpitalu - wyszeptał mężczyzna, a ja otworzyłam szeroko oczy ze zdziwienia.

-C-Co? - pisnęła Grace

-Alex nie żyje.

Brunetka krzyknęła i zemdlała w ramionach Andera, a ja tylko ciężko oddychałam i naprawdę chciałam zamknąć oczy i żeby to wszystko okazało się tylko złym snem.

Pogrzeb Alex'a odbył się trzy dni po jego śmierci. Mimo, że nie byłam z nim jakoś szczególnie związana to jednak bolało mnie serce, gdy patrzyłam na pogrążonego w żałobie Andresa. Grace obwiniała się o jego śmierć i zapijała smutki naprawdę dużą ilością alkoholu. Wszyscy chodzili smutni i przybici. Kompletnie nic nas nie cieszyło.

Tydzień od pogrzebu Grace zapukała w moje drzwi. Wpuściłam ją do środka i usiadłyśmy na kanapie.

-Postanowiliśmy razem z Anderem adoptować małego chłopca z Kenii. 

-Chodzi Ci o coś takiego, że przekazujecie mu pieniądze na jego edukację i życie?

-Nie, chodzi mi o to, że go po prostu adoptujemy i będzie tu z nami żył - powiedziała poważnie

-Jesteś pijana?

-Nie! - krzyknęła, wstając z kanapy - Ja i Ander chcemy obdarzyć kogoś miłością.

-Przecież wiesz jaką Ander ma pracę i doskonale wiesz jak tu jest niebezpiecznie, a ty chcesz tutaj sprowadzać dziecko?! - również wstałam i zmierzyłam ją wzrokiem

-Co Cię to tak nagle obchodzi, to nasze dziecko i my go będziemy pilnować!

-Tu chodzi o jego bezpieczeństwo, Grace - warknęłam - Po za tym jak chcesz się nim adoptować skoro kurwa codziennie chodzisz napierdolona!?

-Zmienię się - mruknęła, a ja się roześmiałam w jej twarz

-Gdzieś to już słyszałam parę razy i co? Nadal nie widzę różnicy.

-Nie wiem po co tak właściwie Ci o tym mówiłam - westchnęła i wybiegła z domu, a ja usiadłam na kanapie

-Kurwa.

.

Life On The Edge Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz