/7/

51 13 1
                                    

-Dobra, ja już nie daję rady - jęknęłam, pochylając się do przodu i ciężko dysząc

Bella namówiła mnie i Grace na poranne bieganie. Grace padła po drugim kilometrze, ale głównie za sprawą bimbru, którym napełniła swój bidon. Ja po czterech kilometrach, niemal wypluwałam płuca. 

-Możemy zrobić sobie krótką przerwę - Bella przewróciła oczami, ale przystanęła obok mnie

Usiadłyśmy na najbliższej ławce, a ja wypiłam pół butelki wody. Nagle brunetka głośno zaklnęła, a ja uniosłam głowę i zobaczyłam ją. Dziewczynę, która stała obok Stana na plaży kilka dni temu, podczas spotkania z Xanax'em. Brunetka uśmiechała się przez łzy.

-Jestem Agnes - wyciągnęła rękę, a ja natychmiast wstałam i się odsunęłam

-Co ty tu do kurwy nędzy robisz? - krzyknęłam, a Bella natychmiast wybrała numer Andresa i zadzwoniła

-Clara, zakochałam się w Tobie odkąd Cię ujrzałam tego dnia na plaży - pisnęła, po czym osunęła się na ziemię i zaczęła rzewnie płakać - Dla Ciebie rzuciłam Stana. Kocham Cię, Clara.

Stałam i gapiłam się na nią. Nie wiedziałam nawet co powiedzieć.

-Musisz być pierdolnięta skoro chcesz być z kimś kogo nie znasz - powiedziałam, a Bella właśnie wróciła do nas. Agnes nawet nie zwracała na nią uwagi.

-Na plaży byłaś taka pewna siebie i taka zimna - przegryzła wargę - I to mnie strasznie kręci, jestem biseksualna, a Ty jesteś moim mokrym marzeniem.

-Japierdole... Jesteś pojebana - szepnęłam, a Bella kiwnęła głową.

Nagle Agnes zaczęła płakać, więc podeszłam do niej i objęłam ją lekko. 

-Będzie dobrze - chyba nikt, nigdy w to nie wierzy

Z tyłu głowy miałam, że to może być podstęp, ale Agnes wyglądała w tamtym momencie tak żałośnie, że nie mogłam jej zostawić samej sobie. Nagle usłyszałam podniesione głosy, więc podniosłam się z ziemi i obejrzałam się za siebie. Zobaczyłam Andresa i Andera, którzy szli na przodzie grupy, a z tyłu za nimi kilku mocno napakowanych ludzi.

-To są jakieś żarty? Kolejna osoba się zakochała w kimś z naszych? - warknął Andres, podchodząc bliżej i brutalnie podnosząc Agnes - Sądzisz, że jesteśmy głupi? Że się nabierzemy na twoje sztuczne łzy? Chłopcy, bierzcie ją.

Patrzyłam jak kilku mężczyzn zabiera dziewczynę, jednak ta wyrwała im się i zabrała jednemu z nich pistolet. Brunetka przystawiła go sobie do głowy i spojrzała wprost w moje oczy.

-Jeśli mi nie wierzysz, to nie mam po co żyć - powiedziała spokojnie i prawdopodobnie by się zabiła, gdybym nie wytrąciła jej broni z ręki i przytuliła z całej siły.

-Wierzę Ci - wyszeptałam wprost do jej ucha - Wierzę, że mnie kochasz, Agnes.

-Ładnie pachniesz - szepnęła w moją szyję, wdychając mój zapach - Jaki to perfum?

-To mój pot

.

Jako, że naprawili mi Internet nie będzie dzisiaj 5 rozdziałów, a pierdolonych 7.

Life On The Edge Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz