/15/

53 10 4
                                    

Przez dwa tygodnie nie zamieniłam z Grace ani jednego słowa. Byłam zbyt dumna, żeby pierwsza się odezwać. Kiedy jednak do Australii przyleciał jej syn, musiałam iść na powitalną imprezę. Widziałam starania Grace i Andera. Dekoracje były w kolorach niebieskich, na stołach było pełno jedzenia, a sam Leonardo był przesłodki. Miał zaledwie pięć lat i wyrastał na naprawdę niezłego przystojniaka. Po tylu dniach rozłąki wpadłyśmy sobie z Grace w ramiona i przeprosiłyśmy się serdecznie za wszystko.

Kilka dni po imprezie zadzwoniła do mnie osoba, jakiej nigdy się nie spodziewałam.

-Luke?

-Clara, mogę do Ciebie wpaść? - zapytał mój starszy brat, a ja przewróciłam oczami

-Co się znowu stało?

-Nic takiego, po prostu pokłóciłem się z takim gościem i teraz mam problemy z nim i mój prawnik kazał mi się gdzieś ukryć - powiedział szybko, a ja westchnęłam ciężko

-Nie mieszkam już w Georgii

-Co? To gdzie mieszkasz?

-W Australii - jęknęłam, wiedząc, że za chwilę zacznie się jego wywód

-Jak to, kurwa w Australii?! - krzyknął w słuchawkę. Bingo.

-Przeprowadziłam się tutaj, kilka miesięcy temu.

-I nawet nie zamierzałaś nam o tym powiedzieć!? Mama dalej myśli, że mieszkasz sobie wygodnie w Atlancie.

-Tak wyszło. Nadal będziesz darł pizdę czy chcesz czegoś jeszcze?

Nastała chwila ciszy w słuchawce, a później długie westchnięcie.

-Mogę do Ciebie przyjechać?

-Jasne, przyleć na lotnisko do Sydney, kiedy chcesz, a ja Cię odbiorę. Masz miejsce do spania, więc nie musisz się tym martwić.

-Właśnie sprawdziłem i najbliższy lot do Sydney mam za trzy dni.

-Więc do zobaczenia za trzy dni - powiedziałam ciepło do słuchawki i się rozłączyłam.

Wytłumaczyłam wszystko Andresowi i przygotowałam sypialnię dla Luke'a. Mój brat od czternastego roku życia brał udział w nielegalnych walkach i zadawał się z bardzo niebezpiecznymi ludźmi. To był właśnie mój główny powód wyjazdu z rodzinnej Kalifornii i przeprowadzce do Georgii. Na lotnisko pojechałam razem z Bellą i Andresem. Brunetka prowadziła moją nową Teslę ponieważ ja i Andres nie mogliśmy, bo wczoraj trochę za dużo wypiliśmy i dzisiaj leczyliśmy kaca. Kiedy dojechaliśmy na lotnisku, już czekał na nas mój brat. Luke miał modnie uczesane brązowe włosy i również brązowe oczy. Ubrany był w czarną bluzę i tego samego koloru joggery, a na nosie leżały mu okulary przeciwsłoneczne.

-Luke, tak strasznie tęskniłam! - krzyknęłam, biegnąc i wtulając się w jego ramiona.

-Ja za Tobą też, Clarson.

-Luke to jest Andres, mój narzeczony. Andres to Luke, mój brat - przedstawiłam ich sobie, kiedy brunet podszedł bliżej nas. Luke zmierzył go wzrokiem.

-Jesteś sporo od niej starszy - mruknął mój brat

-A ty bardzo spostrzegawczy - promienny uśmiech rozświetlił twarz Andresa

Kiedy podeszła do nas Bella, wydawało mi się, że ktoś naprawdę podmienił mojego brata. Rozchylił lekko usta i wpatrywał się w dziewczynę zza ciemnych okularów.

-Jestem Bella - przedstawiła się brunetka, wystawiając w jego stronę rękę

-A ja jestem twoim przyszłym chłopakiem - odezwał się pewnym głosem Luke

Bella zaczerwieniła się i odwróciła wzrok. Wszyscy wsiedliśmy do samochodu, gdzie mój brat zajął miejsce pasażera i cały czas wpatrywał się w Bellę, która usilnie go ignorowała.

-Kto to jest i czemu jest taka gorąca? - zapytał Luke, gdy już wróciliśmy do naszego domu i kiedy brunetka już odeszła

-Bella to siostra Andresa, którego nazwałeś staruszkiem, idioto - warknęłam, siadając na stołku barowym

-Nie nazwałem go staruszkiem i sama musisz przyznać, że jest od Ciebie sporo starszy - jęknął chłopak, chwytając jabłko

-Wiek tu nie gra roli, a jeśli chcesz umawiać się z Bellą to musisz przekonać do siebie Andresa.

-Jest jakimś pieprzonym ojcem chrzestnym, że potrzebuję jego błogosławieństwa? - prychnął brunet

-Coś w tym rodzaju. Wiesz, że jesteśmy w środku domu i już nie musisz mieć okularów na sobie, prawda? - zapytałam sarkastycznie, próbując ściągnąć mu okulary z nosa, ale ten uniknął moich dłoni i odsunął się ode mnie

-Macie tu zbyt ostre światło.

Podbiegłam do niego i siłą ściągnęłam okulary.

-Kurwa... - warknęłam, widząc jego podbite oko - To zrobili Ci oni?

-Nic się nie stało - machnął dłonią i odszedł, a ja od razu poszłam za nim

-Jak to kurwa nic się nie stało? Masz podbite oko, idioto. I po co były Ci kontakty z tymi ludźmi?

-Nic się kurwa nie stało, Clara. Uspokój się - przewrócił oczami i udał się do swojego pokoju, a ja głośno zaklnęłam i usiadłam na kanapie.

-Wszystko w porządku, skarbie? - gdy usłyszałam kojący głos Andresa, mimowolnie się uśmiechnęłam i pokręciłam głową

-Znasz może kogoś z Kalifornii?

.

Okej są dwa rozdziały jednego dnia ponieważ nasza koleżanka dała nam zadanie z majzy całe i jesteśmy jej bardzo wdzięczne XD

Druga sprawa jest taka, że ten rozdział dedykuję mojej kochanej przyjaciółce Belli. Nie wiem czy Ci się spodoba, ale mam taką nadzieję 💓

Life On The Edge Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz