- Na teren Gildii Zmiennych nie maja wstępu osoby spoza gromady, takie jest prawo!
Łatwo rozpoznać wilka bo kiedy wpadaja w szał jego oczy mienią się błękitem, mam to szczęście, że przedemną stoi dwoje z tego rodzaju. Będzie ciekawie.
- Prawa nie dotyczą Cieni -zawsze staram się by mój głos był opanowany. Emocje nie są dobrym doradzcą, szkoda, że nie wie o tym przemieniająca się wilczyca.
- Na twoim miejscu przemyśłałabym ta decyzję - wyciągam Sen i Mrok, dwa srebrne sztylety stworzone specjalnie dla mnie, zbijają każdego bez wyjątku.
- Rwr tyyyy, zgnies....zzzzz.
- Nie mówię po wilczemu.
Wilczyc rzuca się na mnie, trochę ją podjudziłam ale to tylko dlatego, że dawno nie miałam okazji na dobrą walkę. Wilczyca biegnie i biegnie, trochę za wolno, ale cóż taka już moja moc. Próbuje dorwać się do mojej krtani, błąd. Czemu wszyscy zmienni muszą być tak przewidywalni. Wbijam sztylet między żebra, przeciwnik pada u moich nóg.
- Grzeczna kicia. Leżeć!!! Ty - wskazuję na drugiego wilka -Jestem Cieniem, najwyższym zbójcą, nie ma prawa które może mnie zatrzymać i nie ma praw których muszę przestrzegać. Wpuść mnie.
- Tak jest cieniu.
- Nie trzeba było tak od początku. Gdyby koleżanka uzywała mózgu, z pewnością nie leżałaby teraz w kałóży krwi. Lepiej się nią zajmij.
- Dziwka! - wilczyca zdąrzyła jeszcze wyharczeć.
- Nazywano mnie już gorzej.
Nie tak dawno ktoś mi poradził, że nim coś zrobię powinnam przemyśleć każdy ruch - naprawdę staram się kierować tą zasadą, ale wychodzi jak wychodzi czyli wcale. Jest taka przeszłość, która wciąż rozszarpuje moje serce i ma jeden wspólny mianownik - zmienni. Obiecałam sobie, że moja noga tu nigdy nie postani. To co ma mnie zaprowadzić do zemsty, jest tym o czym pragnę zapomnieć.
Główny budynek władcy zmiennych mógłby uchodzić za piękny obraz nędzy i rozpaczy, chciałabym żeby tak było, jednak obraz czarno pomarańczowych cegieł jest równie piękny jak mur otaczający ich Gildię. Na wschodnim i zachodnim krańcu zamku stoją wieże. Kilkoro strażników z uniesioną dumnie głową celują prosto w moje serce. Czy chodź raz ktoś może mnie przywitać bardziej przyjaźnie. Smutny los Cieni.
- Partnerka czeka na siebie w sali wizyt.
Facet który ma przyjemność - albo i nie - wprowadzić moja osobę do środka zdecydowanie należy do kotowatych. Zawsze się zastanawiałam, co takiego Zeus wtłoczył w ich ciała, że każde jest prawie idealne. Mężczyźni przypominający skradające się zwierzę, z gracją poruszając każda kończyną. Jakie szczęście, że na mnie to nie działa.
- Władca nie spotka się z moją skromna osobą?
- Jesteś Cieniem, a on nie ma obowiązku przychodzić na twoje zawołanie.
- Wystarczyło odpowiedzieć "nie".
Jakiś czas temu wypłynęła wiadomość, że władca zmiennych w końcu znalazł partnerkę, spodziewałam się silnej osobowości, inteligencji, albo przynajmniej panowania nad sobą, jak szybko wyobrażenia mijają się z prawdą.
- Nie jesteś tu mile widziany Cieniu, wchodzisz w zakres gromady co to daje mi prawo do ataku.
Skąd ona się urwała?
Poprawiam kaptur, gdby doszło do walki on musi pozostac na swoim miejscu.
- Ktoś tu ma ma bardzo wysokie mniemanie o sobie, ale pozostawię tą sprawę na potem. Nie przyszłam wysłuchiwać twojej tyrady, nie interesują mnie twoje przechwałki. Mam zlecenie, a co się z nim wiąże pozwolenie na wchodzenie w życie gromad i przeprowadzenie dochodzenia. Wasza Łaskawość może warczeć i skomleć, ale to nie zmienia faktu, że jeśli zostanę zaatakowana mam prawo się bronić.
CZYTASZ
Kłamstwo
FantasyJestem kłamstwem, jestem zdradą, mój cel to zemsta. Nie znam uczuć innych niż te. Mam jeden cel, stoi blisko mnie. Nikt nie zna mojej tajemnicy, udaję, przewracam się by potem podnieść. Będę jedyną która przetrwa, jedyną która umie ponieś konsekwe...