VII

18 5 0
                                    


-Witaj Cieniu.

Głos zbyt człowieczy i seksowny. Jakim cudem moje dłonie drżą?

- Witaj Dawidzie, ukrywacie mężczyznę który śmiał mnie zaatakować, chciałabym z nim porozmawiać

Zimne spojrzenie ląduje na masce, tak pewnie jest ciekawy kogo będzie musiał zabić.

- Nikogo nie ukrywamy. A teraz proszę za mną.

To jest cholernie zły pomysł, jak myszka zagoniona do dziury bez możliwości ucieczki. Właśnie tak się teraz czuję. Może trzeba było zaczekać, albo spotkać się na neutralnym gruncie. Black jesteś Cieniem, nie może cię tknąć. Dawid popycha delikatnie moje ciało i kiedy jego dłoń zbyt mocno zaciska się na plecach - przychodzi dreszcz, ale ten facet ma siłę. Spoglądam na spleciony na plecach warkocz. Wszystkie wampiry które dotychczas spotkałam, były kopiami człowieka, oczywiście z bledszą skórą i zimnym spojrzeniem jednak zawsze mieli w sobie to coś co nie powodowało strachu. Ten mężczyzna to ich przeciwieństwo. Dopasowana marynarka leży na nim jak druga skóra do tego zapach mandarynki i coś jeszcze. Czemu to nie może być wanilia, której tak nienawidzę. Jak bezwiedna laleczka jestem kierowana raz w prawo raz w lewo. Wampir nawet na mnie nie spogląda, za to ja taksuje go wzrokiem. Myślałam, że już nic w życiu mnie nie zaskoczy. Myśl głową, kobieto. Jego zimne dłonie zaciskają się na ramieniu by następnie posadzić mnie na kanapie. Przysiada się, zbyt blisko.

-Tutaj porozmawiamy w ciszy i spokoju, nie chcemy by nasze słowa dotarły do osób niepowołanych. 

Jakież to czarujące, wampir okazujący troskę, chyba zacznę rzygać. Wiadomo nieumarli to najlepsi szpiedzy w Stanach oraz szybcy zabójcy, no może poza kilkoma odstępstwami. 

- Kawinsky, gdzie jest?

- Od razu do sedna. Cóż tu go nie ma jak widzisz.

- Nie ma czasu na wasze pieprzenie. Zaatakował mnie we własnym domu, żądam zapłaty.

- Ciekawe.

Dawid podchodzi do telefonu.

- Marisa znajdź zapis z dnia - spogląda na mnie.

- Wczoraj 11 października, wieczór.

- Z wczorajszego wieczora.

- Dobrze Panie.

Wampir wraca na miejsce, przygląda mi się zbyt uważnie i do tego zbyt długo. Zarzuca warkocz do tyłu, piękne białe włosy to z pewnością jego wizytówka.

- Czuję jak się spinasz, odpręż się nie zjem cię.

-J akie to pocieszające. Mówisz tak każdej kolacji?

- Tylko tym którzy mnie ciekawią.

- A więc jestem obiektem do zbadania? Cóż wybacz mi, ale nie mam czasu na takie gierki.

- Pyskata. Z pewnością wiesz, że nie jestem jak jeden z tych umarłych śmieci.

Zanotować Dawid nie poważa swoich współbraci.

- A jednak jesteś na tyle odważna, żeby nie dać mi nad tobą górować.

Nie wiem czemu ale zabrzmiało to jak propozycja. Black skup się, ten facet sie tobą bawi.

- Coś jeszcze zauważyłeś? Oświeć mnie proszę, a potem daj szansę zanurzyć mi ostrze w twojej krwi.

- Ładny obraz nas dwojga, ale moja krew jest kosztowna. Nie pójdziemy w tym kierunku. Napijesz się?

KłamstwoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz