Kiedy byłam mała matka nalegała żebym codziennie rozgrywała kilka partii szachów. Z upływem lat stałam się wybornym graczem, co nie znaczyło, że brałam udziały w światowych rozgrywkach - nie. Celem matki było nauczenie mnie patrzeć z szerszej perspektywy, przewidywać ruch przeciwnika. Jeśli było trzeba - poświęcić pionki lub też atakować z zaskoczenia. Zapomniałam o tym fakcie, zepchnęłam w otchłań pamięci. Wszystko co związane z matkę, jest jak cierń który przebija skórą, dociera do żył a potem krwawię.
Nie skupiać się na poszlakach i kłamliwych istotach, patrzeć szerzej. Kto skorzysta na zamieszaniu które teraz panuje?
Wampiry? Nie.
Bo jeśli wyjdzie na jaw, że trzy wampirzyce mają ciągotki, cały klan będzie zagrożony.
Zamienni? Możliwe.
Nie byle kto wdarł się na ich teren, do ich świętego miejsca. Tylko zachowanie władcy nie wskazuje na to. Raczej kieruje sie ku pokojowemu rozwiązaniu. Tak a potem wysyła mi setki mail z groźbami. Cholera nie mogę być obiektywna wobec nich. Nim nie pozbędę się problemu, czyli wilczka.
Magowie. Caleb autentycznie kłamie, może boi się kary, albo kogoś ukrywa - Kirę. Tylko czemu Arcymag nie doszedł do tego sam? Czy jest już tak stary, że nie dostrzega zagrożenia. A może to wydarzenie - pobicie to tylko przedstawienie, a za kurtyną stoi ktoś kto pociąga za sznurki. Cholera Dracula ma rację, potrzebuje Morpheusza, jest wkurzający, ale jako jedyny ma wszelkie prawa jako Bóg.
Po powrocie do cichego domu, mam ochotę walić głową w ścianę. Dałam się złapać jak naiwna myszka. Jeśli ktoś próbuje mną sterować, wyrwę mu serce i podaruje mojemu wilkowi na śniadanie.
Po telefonie do Doga, jestem bardziej spokojne. Wilczek dalej śpi, co godzinę Dog podaje mu mieszanki w kroplówce. Co jak co ale zmienni potrzebuje dużo pokarmu. O dziwo na mojej skrzynce nie zalegają wiadomości. Trzeba pomyśleć nad bajeczka którą podsunę władcy. Wiedza o moich możliwościach może naprowadzić go na to kim jestem, a do tego nie można dopuścić. Jutro. A może pojutrze. W ogóle jaki mamy teraz dzień?
Rano zaglądam do pobliskiej kawiarni, znów zapomniałam napełnić lodówkę. Cóż nie jestem dobrą gospodynią. Jak zawsze zatłoczona kawiarnia Rosy, należy do zmiennej. Jest jedna z tych introwertyczek, które nigdy nie będą żyć w gromadzie i słuchać alfy jak by był bogiem.
- Black dawno tu nie zaglądałaś.
Rosa ma długie hebanowe włosy, nigdy nie widziałam, żeby je spinała. Karmelowe oczy a do tego metrsześciesiąt wzrostu. Niech was nie zwiedzie jej postura, zabija jednym uderzeniem, w końcu jest niedźwiedziem polarnym. Rusza się jak zabójca i jest zabójcą. Chociaż kiedy na jej twarzy gości szeroki uśmiech, to jedyne co przychodzi na myśl to przytulanie.
- Wiesz jak jest, sporo spotkań firmowych. Szef ma wymagania.
- Czasami chciałabym być tobą. Odwiedzasz tyle ciekawych miejsc, spotykasz inne gatunki. Ostatnio wpadł tu taki wampir, normalnie ciacho do zjedzenia. Te oczy, te włosy.
Rosa na jakiś czas odpłynęła. Położyłam dwudziestkę na blacie, zabrałam kawę i kanapkę z serem i salami.
- A Black ktoś cię szukał!
Mam dwa życia. Trzeba zrozumieć, że potrzebuje sporo informacji, a jako Zabójca nie wszędzie mam dojścia i nie każdy patrzy na mnie przychylnym wzrokiem, ale jako słodka Black pracownica firmy zajmującej sie wypoczynkiem i podróżami, każdy lgnie do mnie jak do miodu. Czasami siadam w kawiarni i nasłuchuję plotek, czasami idę na bal i obracam się w towarzystwie elit. Jako Zabójca nie było by to możliwe. Morph pomógł mi z tą przykrywką. Black tak na prawdę nigdzie nie pracuje, wszystkie kłamstwa, odwiedzone miejsca to zasługa Cienia.
CZYTASZ
Kłamstwo
FantasyJestem kłamstwem, jestem zdradą, mój cel to zemsta. Nie znam uczuć innych niż te. Mam jeden cel, stoi blisko mnie. Nikt nie zna mojej tajemnicy, udaję, przewracam się by potem podnieść. Będę jedyną która przetrwa, jedyną która umie ponieś konsekwe...