Kapitan Bang od razu pobiegł w stronę sterowni, żałując, że w ogóle opuścił swój posterunek na ledwie pięć minut. Rozejrzał się po pomieszczeniu i spojrzał na jednego z oficerów.
- Co to było? - zaczął iść w stronę burty, po czym wychylił się lekko za nią, próbując dostrzec, czy statek został uszkodzony.
- Góra lodowa, kapitanie... - odpowiedział oficer Hwang czując jak jego dłonie drżą z zimna i strachu. - Próbowałem obejść z lewej...
- Zamknąć grodzie wodoszczelne i zatrzymać maszyny. - odparł Chris, po czym odsunął się od burty i szybko opuścił pomieszczenie w poszukiwaniu cieśli, który mógłby ocenić straty.
***
Kim Seungmin poprawiał swój ciemny płaszcz i pospiesznie przemierzał korytarze statku idąc prosto do kajuty kapitana, gdzie znajdowała się reszta zgromadzonych. Mocniej ścisnął w dłoniach rulony papieru, czując dreszcze strachu przebiegające po jego kręgosłupie.
Chłopak wszedł do środka, po czym rozwinął plany Titanica na stole znajdującym się na środku pomieszczenia.
- Bardzo źle, bardzo źle... - zaczął mamrotać i przykładać rogi zwijających się rulonów książkami leżącymi na biurku kapitana. - W ciągu dziesięciu minut, woda sięgnęła czternastu stóp na dziobie kapitanie, w trzech lukach i kotłowni numer sześć. - Seungmin zaczął pokazywać zalane pomieszczenia na planie, a wzrok każdego z załogi wędrował za jego palcami.
- Czyli kiedy możemy wyruszyć? - zapytał niepewnie Kim Woojin poprawiając pasek swojego zielonego szlafroka.
Seungmin spojrzał na niego z powagą malującą się na jego twarzy.
- Zalało pięć pomieszczeń. - odparł wbijając wzrok z powrotem na rysunek planu statku. - Statek nie utrzyma się na wodzie... Teraz już nie. Zacznie tonąć, woda wedrze się do pomieszczeń pokładu E, zalewając wszystkie po kolei. - ponownie zaczął kreślić dłonią obszary na granatowym papierze. - To nieuniknione.
- Możemy użyć pompy. - powiedział Chan opierając się umięśnionymi rękami o brzegi stołu, po czym wskazał na plan.
- Może i zyskamy na czasie, ale tylko minuty. Cokolwiek zrobimy, Titanic pójdzie na dno.
***
- Luk pocztowy zalany. - powiedział do swojego towarzysza jeden z oficerów przechodząc obok tulących się do siebie Jisunga i Minho. Han podniósł lekko głowę i spojrzał za oddalającą się dwójką, która zawzięcie o czymś rozmawiała, ale nie mógł usłyszeć nic więcej.
- Brzmi groźnie. - Minho zmarszczył brwi również patrząc za dwoma mężczyznami.
Już po chwili Jisung biegł razem z Minho i trzymając go mocno za rękę, przedzierali się przez tłum ludzi. Jego serce z każdą chwilą uderzało co raz szybciej i głośniej czując strach oraz adrenalinę.
- Musimy znaleźć Felixa i Changbina! - zawołał młodszy próbując przekrzyczeć zbierający się na pokładzie tłum zainteresowanych dziwnym wstrząsem pasażerów.
- Pewnie będą razem, więc nie będzie trudno. - westchnął Lee rozglądając się.
Po paru minutach wbiegli do wspólnej kajuty Felixa i Hana. Nastolatek oddychał chwiejnie czując, że zaraz wypluje swoje płuca od tego szybkiego biegu, jednak jego serce jak i oddech zamarło, gdy usłyszał cichy płacz dochodzący z pomieszczenia obok.
Podszedł do drzwi i otworzył je.
Felix siedział na podłodze z podkulonymi nogami oraz twarzą schowaną w ramionach.
- Felek... - Han powoli podszedł do niego i przykucnął przed nastolatkiem, na co ten powoli podniósł głowę i spojrzał na swojego przyjaciela czerwonymi od płaczu oczami.
- Z-Zabrali Chang-bina. - odparł chwiejnie, a po jego policzkach popłynęły kolejne łzy.
CZYTASZ
My Heart Will Go On || SKZ Changlix, Minsung
FanfictionBo Lee Felix kochał morze tak samo jak grę na fortepianie, a Seo Changbin miał po prostu głupie szczęście.