~•°dix-sept•°~

336 32 3
                                    

Felix otarł łzy rękawem koszuli, a Jisung trzymając go za drugą rękę  prowadził chłopaka przez statek w poszukiwaniu ukochanego Lee. Minho szedł zaraz za nimi, co chwila bacznie przyglądając się ludziom ubranym w białe kamizelki ratunkowe.

Nagle Han dostrzegł Kim Seungmina, który nerwowo rozglądał się po zgromadzonym na schodach tłumie ludzi.

- Panie Kim! - zawołał nastolatek biegnąc w jego stronę. Nadal trzymał drżącą dłoń Felixa w tej swojej, tym samym go za sobą ciągnąc.

- Panie Kim! Co się dzieje? - zapytał Jisung łapiąc chłopaka za rękaw ciemnego płaszcza.

Seungmin odwrócił się w jego stronę i spojrzał najpierw na Hana a potem na zrozpaczonego obok niego Lee.

- Widzieliśmy górę lodową. - dodał nastolatek mocniej ściskając malutką dłoń Lixa.

Kim jedynie przygryzł nerwowo wargę i westchnął.

- Statek tonie. Za jakąś godzinę znajdziemy się na dnie Atlantyku. - odpowiedział, na co cała trójka spojrzała na niego szeroko otwartymi w oczami, zszokowana.

- Radziłbym wsiąść jak najszybciej do szalupy. - ciągnął dalej, patrząc po tłumie zdezorientowanych pasażerów.

Cała ta sytuacja i chaos nie pomagały mu się skupić nad tym, co powinien zrobić, a wręcz go rozpraszały. 

- Jak wiecie, nie wszyscy się uratują.

Minho podszedł do wystraszonego Jisunga i lekko objął go ramieniem w talii, czując jak ciało młodszego drży.

- Dobrze... Dziękujemy... - powiedział Minho i kiwnął lekko głową, na co Seung uśmiechnął się smutno i po chwili zniknął w tłumie ludzi.

- Changbin... - Lix patrzył pusto przed siebie. Czuł, jakby jego serce miało zaraz eksplodować od nadmiaru emocji, a płuca wyschnąć od zbyt małej ilości tlenu.

- Pierwsze co, to musicie iść do szalupy. - odparł Minho zamykając jego drobną dłoń w tej swojej.

- Nie zostawię go- - Lixowi przerwała ręka zaciskająca się na jego ramieniu.

- Felix, pójdziesz ze mną. - głos JiYonga przeszył jego ciało chłodem, przez co młodszy odczuł lekkie dreszcze przebiegające po jego kręgosłupie.

Pierwszy raz w życiu tak bardzo bał się swojego narzeczonego.

- Czemu ma iść z tobą, co? - zapytał Jisung zaciskając lekko szczękę.

- Na pewno nie pójdzie z tobą i z nim. - warknął Ji posyłając wrogie spojrzenie dwudziestolatkowi, który od razu przyciągnął nastolatka bliżej siebie. - Powiedziałeś swojej mamie z kim się umawiasz Han? Myślisz, że będzie zadowolona, jeśli jeszcze bardziej pogrążycie się w długach?

- JAK JA CI ZARAZ! - młodszy od razu chciał się rzucić na wrednie uśmiechniętego mężczyznę, jednak powstrzymały go silne ramiona Lee oplatające go w talii.

- Nie warto, Jisung. - powiedział dwudziestolatek spokojnym tonem, jednak posłał mężczyźnie wrogie spojrzenie.

- No nareszcie! Tutaj jesteście chłopcy! - zawołała mama Felixa, podchodząc do nich razem z panią Han. - Nie mogłyśmy was znaleźć. JiYong, mówiłeś, że coś się stało z Felixem, prawda? Wszystko w porządku? - zapytała rodzicielka przybliżając się do swojego syna, który stał ze zwieszoną głową.

Delikatnie położyła swoje dłonie na jego dalej czerwonych od płaczu policzkach i powoli uniosła jego twarz. Spojrzała zmartwiona na zaschnięte łzy i złożyła delikatny, ale czuły pocałunek na czole blondyna.

- Co się stało, kochanie? - zapytała patrząc smutno w jego zaczerwienione od płaczu oczy.

- Po prostu się boi. - westchnął Yong splatając dłonie jego i Felixa razem. - Ale teraz jest już wszystko w porządku, tak?

Felix zamknął oczy, czując kolejną falę emocji. Bał się, że tym razem nie wytrzyma i ponownie wybuchnie płaczem przy wszystkich.

Potrzebował Changbina. Tak bardzo chciał, żeby ciemnowłosy zamknął go w swoich ramionach i zapewnił, że wszystko będzie dobrze.

My Heart Will Go On || SKZ Changlix, MinsungOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz