Mróz delikatnie szczypał jego różowawe policzki oraz drobne dłonie. Muzyka delikatnie grała w tle mając na celu odrobinę rozluźnić zaistniałą sytuację.
- Nie bój się. - odparł JiYong przyciągając go trochę bliżej siebie, żeby młodszy nie odczuwał aż tak lodowatego zimna. - My przeżyjemy.
- Nienawidzę cię. - warknął Felix zaciskając lekko szczękę, na co mężczyzna prychnął i poprowadził go w stronę stojących przy szalupach matek i Hana.
- Ostrożnie, pomogę Pani. - odparł jeden z oficerów pomagając pani Han wsiąść do jednej z szalup. Pani Lee zajęła miejsce obok niej, po czym spojrzała na swojego syna i uśmiechnęła się lekko do niego.
- Wsiadajcie, jest jeszcze miejsce. - powiedziała przesuwając się lekko w bok.
Lix przełknął ślinę nadal stojąc i patrząc na nią pustym wzrokiem. W głowie kłębiło mu się tysiące myśli, wiedział, że powinien wsiąść i się ratować, jednak nie mógł zostawić Changbina.
Kochał go i nie mógł po prostu od tak o nim zapomnieć.
- Felix, wsiądź do łodzi. - powtórzyła kobieta patrząc ze zmartwieniem na syna. Kwon delikatnie popchnął chłopca w stronę szalupy, na co oficer wyciągnął dłoń do młodszego, żeby pomóc mu bezpiecznie wsiąść.
- Nie. - nastolatek zacisnął lekko szczękę, po czym odwrócił się i zaczął pospiesznie przedzierać się przez tłum ludzi, którzy czekali na swoją kolej, żeby zająć miejsce w szalupie. Jisung spojrzał za swoim przyjacielem, po czym pobiegł za nim.
- Felix! Jisung! - kobiety od razu chciały za nimi pobiec, jednak oficer powstrzymał je i już po chwili szalupa była opuszczana w dół.
Nagle blondyn poczuł mocny uścisk na nadgarstku, a następnie ktoś przyciągnął go do siebie.
- Nie pójdziesz do niego, rozumiesz?! - zawołał JiYong i obrócił go w swoją stronę, łapiąc mocno jego oba nadgarstki, przez co chłopak znajdował się jeszcze bliżej niego.
- Puszczaj! - młodszy próbował wyswobodzić swoje ręce, jednak było to na nic.
- Tak bardzo ci zależy na tym psie, dziwko?!
- WOLĘ BYĆ Z TYM PSEM NIŻ Z TOBĄ! - chłopak wgryzł się w prawą rękę mężczyzny, na co ten od razu go puścił i krzyknął, łapiąc się za obolałą, lekko krwawiącą dłoń.
Felix korzystając z sytuacji zaczął biec przez pokład, co chwila wpadając na któregoś z taranujących mu drogę pasażerów.
Muszę go znaleźć.
***
Minho stał przy barierce opierając się o nią i patrzył w dal na połyskujące w świetle wystrzeliwanych jasnych fajerwerków falujące morze. Po chwili westchnął zwieszając głowę w dół.
Czy było sens się ratować? Ludzie, tacy jak on, uważani za karaluchy nie mieli szans na miejsce w szalupie, zwłaszcza, że szalup było o połowę za mało.
Nagle usłyszał bieg, a następnie ktoś rzucił się na niego i mocno przytulił od tyłu, chowając twarz w jego koszuli.
- H-Hyung, dlaczego ty się nie ratujesz? - zapytał Jisung lekko drżącym głosem.
- JiJi... - Minho odwrócił się do młodszego i przytulił go do siebie. Następnie delikatnie uniósł jego podbródek w górę, tak że świecące oczka nastolatka wpatrywały się prosto w te jego. - Czekam na swoją szalupę.
- Kłamiesz.
Lee westchnął spuszczając lekko wzrok.
- J-Ja cię kocham, nie możesz mnie zosta-wić... - pojedyncza łza spłynęła po policzku chłopca zostawiając po sobie słony ślad, który starszy delikatnie starł kciukiem.
- Spokojnie, Sungie. Jestem z tobą, tak? Obiecuję, że zobaczymy się, jak tylko to się skończy... Tylko musisz wsiąść do szalupy. - powiedział starszy składając motyli pocałunek na różowiutkich ustach nastolatka, który lekko drżał z zimna.
- A-Ale co z tobą... Wsiądź ze mną... - odpowiedział ledwo słyszalnym głosem chłopiec.
- Wsiądę do następnej. - odparł, po czym uśmiechnął się delikatnie i splótł razem ich dłonie.
- A Changbin? A Felix? Ja nie chcę bez was!
- Felix nie wsiadł do szalupy..? - Minho zmarszczył lekko brwi.
- N-Nie... Poszedł szukać Changbina...
CZYTASZ
My Heart Will Go On || SKZ Changlix, Minsung
Fiksi PenggemarBo Lee Felix kochał morze tak samo jak grę na fortepianie, a Seo Changbin miał po prostu głupie szczęście.