Podróż sentymentalna

399 29 37
                                    


Huxa obudziły głosy Rena i Zansatsu. Rozkleił powieki, ale kończyny odmówiły mu posłuszeństwa. Był nieco przytępiony.

- Wszystko pięknie, ale co, jeśli żołnierzyk nie będzie chciał skakać jak mu zagrasz? Nie jest idiotą, a w każdym razie nie aż takim idiotą. -Zansatsu siedział naprzeciwko Kylo.

- Nie będzie miał wyjścia. Po pierwsze, jako że nigdy oficjalnie nie ogłosiłem się Najwyższym Wodzem, a transmisja poszła na całą galaktykę Hux staje się nim od ręki... Ma zaufanie armii i lepiej nadaje się do celów reprezentacyjnych.

- Daj spokój ty też jesteś niczego sobie. – Zaśmiał się cicho Zan. Brunet przewrócił oczami.

- Po drugie, jeśli będzie się stawiał to przypomnę mu parę zdarzeń, które skutecznie sprawią, że się podporządkuje...

Hux zacisnął zęby, ale jednocześnie poczuł niepokój. Co takiego dokładnie wie o nim Ren? Biorąc pod uwagę jego zdolności płynące z mocy, może wiedzieć sporo. Zresztą miał dostęp do jego akt, może je czytał.

- Kiedy zda sobie sprawę, że faktycznie ma władzę...

- To co Zan? – przerwał mu zniecierpliwiony. – Żyje tylko dlatego, że jest mi potrzebny... To tchórz z zadatkami co najwyżej na zaszczutego psa. Zżera go zazdrość i wygórowana ambicja.

- I co by się stało, gdyby jego zabrakło? Mam ci przypomnieć, który z nas wykopał wszystkich z domów i kazał lecieć przez pół galaktyki na ratunek po swojego generała?... Myślę, że oboje dobrze zdajemy sobie sprawę, dlaczego Najwyższy Porządek trafił szlag... Bo ty nie masz nic związanego z porządkiem, za to on... Jestem przekonany, że składa nawet chusteczki do nosa. – Hux obruszył się lekko krzywiąc. Tak, składał chusteczki przed wyrzuceniem ich i nie widział w tym nic złego.

- Zaraz powiesz, że się dopełniają i każesz się pobrać. – odezwał się trzeci głos. Hux domyślił się, że to pilot. Czy też był rycerzem Ren? Zan roześmiał się.

- Taka miała być konkluzja, ale obawiam się, że taki związek mógłby jedynie zwiększyć szanse na to, że się pozabijają.

- Absurd. – warknął Kylo podnosząc się gwałtownie. – Jestem w stanie sam poprowadzić Najwyższy Porządek do zwycięstwa. Potrzebujemy tylko przeorganizować siły i...

- Huxa. – dokończył triumfalnie Zan i klepnął go po ramieniu wstając. – nie będę tego roztrząsał. – wycofał się widząc w oczach Kylo narastającą furie. – cokolwiek postanowisz wykonam. – usiadł na fotelu drugiego pilota. Zansatsu znał Kylo od wielu lat. Wiedział, kiedy zejść mu z drogi. Była to umiejętność, której Hux jeszcze nie posiadł lub po prostu był zbyt dumny, żeby z niej korzystać. Jeśli generała zjadała ambicja, to Kylo Rena zjadał chaos. Ciągły, nieustanny chaos nie dający mu ani chwili wytchnienia. Przepełniający jego myśli i którego okiełznaniem się szczycił. Pomimo sprzeczności i niepewności, które nim targały zachowywał trzeźwość umysłu wtedy, kiedy było to konieczne. Siła Kylo rosła, ale kosztem samokontroli rycerza. Zansatsu nie wiedział do czego do zaprowadzi. Właściwie miał pewną teorie, którą podzielali inni członkowie zakonu, ale każdy z nich trzymał ją dla siebie. Podążali za Kylo i tak pozostanie aż do dnia ich śmierci. Z czyjejkolwiek ręki miałaby ona nadejść. Ren wrócił na siedzenie dusząc w sobie złość. Hux orientując się, że nie usłyszy już nic więcej postanowił spróbować się podnieść. Okazało się to jednak trudnym zdaniem. Kończyny odmawiały mu posłuszeństwa.

- Dostałeś środki przeciwbólowe i nasenne. Możesz mieć trudności z równowagą i koordynacją. – stwierdził Kylo, który wbił w niego wzrok w momencie, kiedy Hux się poruszył. Rudowłosy podniósł się powoli łokciach, otwierając oczy. – większe niż zwykle. – dodał zaczepnie. Hux zacisnął usta, ale nic nie powiedział. Nie miał ochoty tracić energii na bezcelowe przepychanki. Usiadł na skraju wnęki, w której leżał i spojrzał na Rena.

Dzień dobry, GeneraleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz