Śpiąca królewna

318 27 5
                                    


Armitage nie docenił wyobraźni Rena. Nigdy by tego nie przyznał, ale to było dla niego za wiele. Zostawił go z generałami pod jakimś głupim pretekstem i uciekł do kwater. Wiedział, że Ren będzie mu to wypominał przez kolejne miesiące, ale ilość krwi, która tego wieczora popłynęła przerosła jego nerwy. Szczególnie kiedy następnego ranka Kylo oświadczył mu ze szczególną dla niego złośliwością, iż jego generałowie żyją. Zamknął ich w celach, gdyby Najwyższy Przywódcą chciał ich odwiedzić. Hux skwitował to tylko wykrzywieniem ust. Na wspomnienie poprzedniego wieczoru robiło mu się niedobrze, a jego ręce odmawiały posłuszeństwa jego woli i zaczynały się trząść. Hux, więc wolał nie wspominać.

-Najwyższy Przywódco! Dobrze widzieć cię trzeźwego jesteś nieco blady wszystko dobrze? - Zanstasu podszedł do niego.

-Oczywiście - mruknął cicho Hux ze wzrokiem utkwiony w kosztorysach i raportach z poborów.

-Nic mu nie jest - odpowiedział stojący za nim Kylo - chociaż należy zapamiętać, że ma nie tylko słabą głowę, ale i żołądek. - rudowłosy zacisnął usta.

- Proszę wyjść rycerzu Zanstasu - wycedził. Zan nie oponował. Został jednak w pobliżu kwater, na wszelki wypadek. - zdejmij tą maskę, Ren. - wstał i odwrócił się w jego stronę. Rycerz nie ruszył się obserwując Huxa. - Zdejmuj, ale już. - warknął Armitage. Kylo zrobił to i odłożył maskę na biurko.

-O co chodzi, Hux?... Masz jakieś sugestie?

-Sugestie? Tak. Mam sugestie... Nasze przepychanki to nasza sprawa. Najważniejsze jest dobro Najwyższego Porządku. Jeśli będziesz podważał mój autorytet wobec każdej istoty na tej cholernej planecie nic nie osiągniemy. Masz traktować mnie z szacunkiem...- syknął- przynajmniej przy podwładnych... - mruknął uciekając wzrokiem za okno. Nienawidził w tej chwili siebie bardziej niż zwykle. Prawda była jednak prosta. Nie miał szans z Renem. Nie w obecnej sytuacji. Kiedy Kylo miał za sobą innych rycerzy, a armia była w rozsypce. Ren uśmiechnął się z satysfakcją.

- Miło mi słyszeć, że wiesz, gdzie twoje miejsce. - poszedł do bliżej - Hux... - Armitage siłą woli powstrzymał się przed krokiem w tył. - Twoje sugestie są słuszne, wezmę je pod uwagę. Coś jeszcze?

- Tak. Skoro masz mnie poniżać miej chociaż tyle odwagi, żeby robić to bez maski. - spojrzał na niego pogardliwie. - A najlepiej zdejmuj ją w mojej obecności.

- Nie zapominaj się.

-Nie zapominam. Jestem Najwyższym Przywódcą. Nie ma już nad nami nikogo, nie jesteś już wyjątkowym uczniem Snokea. Zostaliśmy tylko we dwoje. Na czym zależy Ci bardziej.? Na zniszczeniu mnie dla swojej satysfakcji? Czy na zniszczeniu Ruchu Oporu, który panoszy się tworząc nowe struktury? Masz te swoje magiczne sztuki, ale bez armii, planu, strategii... Na co ci one?... I chociaż ledwo przechodzi mi to przez gardło musimy współpracować, chociaż w minimalnym stopniu... - Ren przyglądał się mu przez chwilę. Obszedł biurko i usiadł na krześle z drugiej strony.

- Armia, plany, strategie. Jak ci idą Hux? Mamy jakieś? - Armitage też usiadł, nieco skonsternowany spojrzał na raporty.

- Pobory idą znośnie. Jedna 75% nie ma doświadczenia wojskowego takiego jakiego byśmy wymagali. Potrzebny byłby skrócony kurs. Chociaż podstawy. Reszty nauczą się w praktyce. Moglibyśmy zaadaptować część budynku na centrum szkoleniowe. -Mamy na to czas? -Z raportów wynika, że Ruch Oporu jest świadom naszej obecności na Arkanis. Ale ze względu na przychylny stosunek władz planety do nas nie atakują. Nie jestem wstanie określić jak długo potrwa ten impas. Ale nie mamy wyjścia. Musimy uzupełnić braki. Kilka jednostek odebrało nasze sygnały. Na Arkanis nie ma jednak odpowiedniego lądowiska, aby posadzić wszystkie, szczególnie masywniejsze... Skupujemy broń i pancerze z okolic, Akademia też była nieźle wyposażona więc tego raczej nie zabraknie. Musimy czekać. Nie mają broni pokroju Starkillera, zresztą niszczenia planet nie jest zajęciem, które Ruch oporu by pochwalał. Na razie jesteśmy tu w miarę bezpieczni. Ren skinął głową.

Dzień dobry, GeneraleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz