Witam w Nowym Roku i w nowym rozdziale :D
Hux czuł się porzucony. Siedział przy biurku popijając arkanisjanskie piwo. Mundur miał nieco w nieładzie. Zaciskając zęby przyglądał się drzwiom. Nienawidził teraz Rena tak jak jeszcze nigdy w życiu. Odleciał biorąc tylko Zansatsu w nocy, bez słowa. Zresztą to nie było istotne... Istotne było, że w ogóle poleciał. Nie powiedział nawet na ile. A jeśli nie wróci?... Rudowłosemu zrobiło się niedobrze, zrzucił winę na wypity alkohol, ale nie wiedział czy to nie ta myśl wywołała taką relacje... A jeśli nie wróci... Co wtedy. Hux dokończył alkohol i przesunął palcem po brzegu szklanki. Cóż... Pewne było, że jeśli wróci to czeka go chłodne przyjęcie. Skrzywił się widząc jak Chiss wchodzi do kwatery.
-Imperatorze.
-O co chodzi?
-Kapitan Phasma poprosiła mnie abym sprawdził, czy Pan żyje. - Hux prychnął cicho. - Skoro już wiem, że tak mam też do przekazania wiadomość. Tannakri uciekł z miasta.
Hux wziął szybko tablet do ręki i przejrzał raporty. Faktycznie prom, który miał go odwieźć przesłał raport o niestawieniu się pasażerów. Hux przetarł twarz i wstał chwiejnie. Przemył twarz wodą.
-Dziękuje możesz odejść. - czerwonooki wyszedł. Armitage przeglądał raporty i przeczytał co ważniejsze. Wezwał do siebie Phasme i Mitake.
- Zleciłam już poszukiwania, ale nie znaleźli ich - powiedziała blondynka na wejściu zdejmując hełm.
- Wiem. Przebierzcie się w cywilne ubrania, tak żebyście nie rzucali się w oczy. Spotkamy się za 3 godziny poza terenem. Sam go znajdę.
'********
Jak Hux, Mitaka i Phasma znaleźli się w nocy w lesie poza miastem razem z Dameronem? To niezbyt ciekawa historia, jednak wzbudzająca wystarczające emocje, aby Hux siedział na kawałku pnia i rzucał wściekłe spojrzenia. Mitaka rozpalił ogień razem z Poe. Phasma usiadła obok.-Kiedy wstanie słońce poszukamy drogi do miasta. - powiedziała blondynka.
- Damy radę wrócić...
- Zbyteczne ryzyko - Phasma spojrzała na Damerona.- Nie wiadomo kto się będzie kręcił pod miastem. Musimy dopilnować, aby Imperator powrócił tam bez uszczerbku na zdrowiu...
- Wygląda jakby już poniósł więcej niż uszczerbek. - Phasma zaśmiała się, a Hux zacisnął zęby. Po chwili zeszło z niego powietrze.
- Mitaka długo ci jeszcze zajmie rozpalanie tego cholernego ognia?...
- Nie... A przynajmniej tak mi się zdaje.
- Ej Hux. - Phasma rzuciła czymś w rudowłosego. Armitage złapał termos z kawą.
- Wzięłaś prowiant?
- Oczywiście. Sądziłeś, że nieprzygotowana w cywilnym ubraniu pójdę z tobą nie wiadomo, gdzie?... Hux, kiedy ostatni wyciągnąłeś mnie na taką eskapadę skończyłeś ze złamanym obojczykiem, a ja z traumą po wyciąganiu cię z rzeki. - rudowłosy odchrząknął otwierając termos i milcząc. Blondynka zaczęła przeszukiwać plecak spojrzała na zaskoczonego Poe.
- Co jest lotniku?...
- Zwykle zwracasz się do niego ... inaczej. - zaśmiała się.
- To arkanisjańskie lasy.
- Co z tego? - Mitaka rozpalił w końcu ogień i usiadł dumny z siebie. Phasma przysiadła obok Poe.
- W tych lasach szkolono kadetów akademii imperialnej. Tradycją tego miejsca jest to, że nie ma tu stopni ani tytułów...
- Phas... - rudowłosy syknął na nią.
- Tak?...
- Jego to nie dotyczy nie jest...
- Czy nie jest Porucznikiem Najwyższego Porządku? - Hux umilkł pijąc kawę i mając tylko nadzieję, że Dameron nie wyciągnie podobnych wniosków co Hux paręnaście lat temu. Niestety wyciągnął. Na swoje szczęście Hux był doskonały w ucieczkach, to znaczy w odwrotach taktycznych.
CZYTASZ
Dzień dobry, Generale
FanfikceArmitage od kiedy został Generałem Najwyższego Porządku, pragnął czegoś więcej. Nie pomyślał jednak, że powinien uważać na to czego chce, bo może się spełnić. Sytuacja nie jest idealna, ale trzeba mu przyznać, że znosi to z honorem. Przynajmniej tak...