Cisza przed burzą

252 29 13
                                    

Hux przymknął oczy wyłączając tablet. Po chwili spojrzał na stojącego przed biurkiem Mitakę.

- To już ostatnia sprawa. - rudowłosy posłał mu mordercze spojrzenie.

- Siadaj, Mitaka.

- Postoje Imperatorze, zaraz muszę.

- Dopheld. Siadaj. - warknął Hux głosem, nieznoszącym sprzeciwu. Brunet usiał zdzwiony. Armitege westchnął. - Zajmij się tym ślubem. W całości, mam nawał pracy i jeszcze Rena. Nie możesz zawracać mi głowy kolorem kokardek czy czymkolwiek. - Mitaka spojrzał na niego urażony.

- A moje obowiązki? Jestem pańskim adiutantem, jeśli całkiem zajmę się uroczystością to...

- Kapitanowi nie wypada być adiutantem. - Mitka wyprostował się patrząc na niego zdziwiony. Hux nie zwykł mylić się co do stopnia.

- Jestem porucznikiem. - rudowłosy podał mu bez słowa tablet. Mitka spojrzał na ekran.

- Gratuluje awansu, Kapitanie Mitaka.

- Ja... Dziękuję, Sir! Dopilnuje, żeby wszystko było perfekcyjnie! - z takim postanowieniem wymaszerował z kwater Huxa. Armitage wyciągnął się na krześle. Ren staną w drzwiach do gabinetu i oparł się o framugę. 

- Hux, Hux... Masz wyjątkową umiejętność pozbywania się ludzi.

- Nie pozbyłem się go. Awans był w pełni zasłużony. Polubiłem go... Jest kompetentny.

- A mimo to wypuściłeś go z rąk. - Hux otworzył oczy i wywrócił nimi patrząc na Rena.

- Załóż coś. Idziemy odwiedzić kadetów... Potrzebuję nowego adiutanta.

- Zabierasz mnie, bo boisz się swoich starych znajomych, których obsadziłeś tam z instruktorów? - stanął za nim. - Hux...

- Zamknij się. Po prostu wyglądaj groźnie i się nie odzywaj. Jasne?

**********

Huxowi zrobiło się gorzej od razu, kiedy weszli do części przeznaczonej do szkolenia kadetów. Wspomnienia uderzyły w niego niespodziewanie. Czuł się jakby dostał po twarzy. 

- Nie przewróć się, Hux. Chyba nie chcesz paść na twarz przed swoimi generałami.

- W razie czego... - wydusił przez ściśnięte gardło.

- W razie czego będę cię łapać. - Hux zacisnął zęby.

- Bawi cię to.

- Owszem. Generale! Imperator chciałby poznać najlepszych kadetów. - powiedział Ren, kiedy dotarli do jednej z sal. Generał obrzucił ich krytycznych spojrzeniem. Hux wiedział, że wśród starych przyjaciół swojego ojca nie ma co liczyć na szacunek. Szczególnie po tym jak pijany zabił im towarzysza. Nie wiedział jak teraz wygląda, ale z pewnością niezbyt imponująco ani niezbyt groźnie. Cóż, Ren musiał wystarczyć.

- Oczywiście. - satysfakcja w oczach Generała podpowiadała Huxowi, że wygląda raczej żałośnie. Wyprostował się i zacisnął usta. Poszli za nim do sali. Ucisk w jego klatce piersiowej zaczął narastać. Nie. Teraz. Zacisnął ręce. Ren szybko zorientował się, że coś jest nie tak. Generał zaczął przedstawiać im kadetów. Staną bliżej za rudowłosym łapiąc go dyskretnie za pasek od munduru. Usłyszał ciężki, świszczący oddech Huxa. Przerwał po chwili Generałowi.

- Wrócimy do tego. Muszę coś pilnie omówić z Imperatorem.

- Naturalnie. - Renowi udało się pokierować Hux na zewnątrz. Kiedy wyszli z budynku rudowłosy nie mógł już złapać oddechu.

Dzień dobry, GeneraleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz