~ 9 ~

452 34 0
                                    

Weszłam po cichu do skrzydła szpitalnego. Było tu serio spokojnie. Niektóre łóżka były w szczególności odgrodzone.

Tam pewnie były osoby spetryfikowane...  Aż mi się niedobrze zrobiło... Ale nie po to tu jestem.

Tak jak przypuszczałam. Morgan spala jak zabita. Ludzie mieli racje, dziewczyna serio fatalnie wyglądała po pojedynku z Renee. Jeszcze słabiej musiała wyglądać Renee po tym jak Ansley dowiedziała się co jedna psiapsi zrobiła jej drugiej znacznie lepszej psiapsi.

Wyrwałam jej parę włosów i włożyłam do fiolki. Mam nadzieję, że tyle wystarczy... Kiedy miałam wychodzić, znów usłyszałam miałczenie, obróciłam się w stronę źródła miałczenia i zobaczyłam znów swojego kocura.

-Theo?- zapytałam cicho

Faktycznie mój kot właśnie wchodził przez drzwi. Po chwili zaczął drapać w parawan jednej ze spetryfikowanych osób.

-Theo!- wrzasnęłam-szepcząc by nie przeszkadzać innym poszkodowanym lub chorym w szpitalu- Nie wolno!

Theo jednak mnie nie posłuchał. Wszedł do środka. Później wystawił tylko swój czarny łeb i spojrzał na mnie wyczekująco. Wydawało mi się, że mówi swoim wzrokiem 'No idziesz człowieku, czy nie?'

Podeszłam do parafanu upewniając się, że jestem sama. Za parawanem była... Pani Norris.

-Głupi Theo- mruknęłam- Jeśli myślisz sobie, że będziesz mieć kociaki z panią Norris to zapomnij... Nie z TYM kocurem.

Miałam już wsiąść Theo, ale ten syknął i wskoczył na łóżko Pani Norris.

Wypuściłam głośno powietrze. Po chwili jednak usłyszałam w głowie miałczenie. Tym razem to nie Theo... Spojrzałam na kotkę... Biedactwo.

Nawet nie chce myśleć, jak Filch'owi musi być smutno bez niej... W końcu to staruch, samotnik... I prawdopodobnie tylko jego kot go lubił. Delikatnie pogłaskałam Panią Norris po głowie. Zupełnie jakbym głaskała normalnego kota...

Znów miałam uczucie, że coś płynnego cieknie mi z nosa. Ale nie przejmowałam się tym. Dalej delikatnie głaskałam kotkę.

Wtedy też po raz pierwszy poczułam ciepło... Nigdy nie miałam ciepłych rąk, a teraz uczucie, zimnych rąk... Tak po prostu zniknęło. Spojrzałam na Theo który wlepiał we mnie swoje ogromne oczy, które były dwóch różnych kolorów- jedno czarne, a drugie jasno niebieskie. Przez moment nawet wydawało mi się, że Theo się uśmiechnął...

-Chodź Theo...- powiedziałam cicho tym razem kot dal się wziąść na ręce- Już wystarczy przyglądaniu się temu smutnemu widoku.

**

-Dokładnie za godzinę odzyskacie swoją postać- powiedział Lionel wlewając eliksir do kubków Harrego, Rona i Hermiony- Dodajcie włosy.

-Esencja z Crabbe'a- mruknął z obrzydzeniem Ron

Trójka starszych wypila swoje eliskiry. Teraz moja i Lionel'a kolej. Lionel kątem oka spojrzał na starszych, to samo ze mną.

-Gotowa?- zapytał patrząc jak Ron i Hermiona biegną do toalety wymiotować

-Nie...- mruknęłam po czym wzięłam swoją porcję elisksiru, następnie wsypałam włosy i wypiłam za jednym zamachem... Tak by się z tym nie męczyć długo... Już rozumiem czemu Ron i Hermiona pobiegli rzygać... Sama myślałam, że zaraz zwymiotuje.

Ale przetrzymałam. A pawia połknęłam... W sumie dlatego, że nie widziałam czy to resztka eliksiru czy paw... Nagle poczułam, że coś dziwnego się dzieje. Moje ręce zaczęły się dziwnie marszczyć, a moje włosy zmieniły kolor na czekoladowy, poza tym stały się znacznie krótsze... Spojrzałam w lustro.

Not Supposed To Be Alive II Harry PotterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz