~ 13 ~

450 34 5
                                    

Obudziłam się czując... Chyba jakieś eliksiry. A przynajmniej tak mogę to nazwać... Śmierdziało szpitalem to wiem na sto procent.

Czułam ścisk na swojej prawej i lewej dłoni. Po mały otworzyłam oczy... Pożałowałam od razu. Musiał być wczesny poranek. Bo słońce dopiero wstawało.Rozejrzałam się po sali. Przeczucia i węch mnie nie zmyliły, byłam w skrzydle szpitalnym, a na zegarku dochodziła za dziesięć szósta... Po prawej stronie leżał Harry i to on mnie trzymał za rękę. Na łóżku obok niego leżał Ron, a po mojej prawej była śpiąca Hermiona.

Próbowałam sobie przypomnieć coś się stało... Jedyne co pamiętam to oczy bazyliszka, ja drąca się, zdziwienie Harrego, to dziwne zaklęcie którego użyłam i drący się Voldemort. Cóż, było na pewno głośno.... Jakby na to w ten sposób spojrzeć. A potem jedna, wielka, czarna pustka... Nagle coś wskoczyło na moje łóżko. Theo... Jak zwykle wtedy kiedy się najbardziej nie spodziewasz. Kot tym razem się nie odezwał. Położył się tylko koło mojej głowy i zaczął mruczeć.

Wydaje mi się, że skoro jest tak wcześnie... Oraz, że wszyscy śpią... To raczej też jeszcze pójdę spać... I tak nie mam siły na to...

______________________________________________________________________
________

Znów byłam w ciemnym miejscu... Dookoła mnie nie było żywej duszy...

Chwyciłam za różdżkę, którą jak zwykle miałam w bucie. Nacodzien noszę wysokie buty, pomimo tego, że powinnam nosić takie jakie dostałam kupując mundurek. Ale nie moja wina, że glany dla mnie są bardziej wygodne.

-Lumos - powiedziałam cicho, to lekko pomogło... Byłam w lesie, nie czułam wiatru, ani nic nie było słychać, a jedynym źródłem światła był księżyc i moja różdżka... Byłam sama, ale jednak nie czułam się samotnie...

Czułam, że coś, albo ktoś mnie obserwuję...

Czułam, że coś, albo ktoś mnie obserwuję

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


-Ciri...- usłyszałam przed sobą.

Na jednej z gałęzi drzewa, był ptak... Słowik, o ile się nie mylę.

Jednak nie ten ptak mnie zaniepokoił, a to, że na tej samej gałęzi był wisielec...

-Pokażę ci co zrobił...- odezwał się znów głos, który prawdopodobnie wydobywał się z ptaka- Tylko uważaj... To nie jest nasz teren.

Słowik zaczął lecieć w swoją stronę. Poszłam za nim... A im dalej w las, tym robi się ciemniej. Poczułam też niesamowite zimno... Gorsze niż chłód zimy, gorsze niż wiatry zimnych krajów.

 Gorsze niż chłód zimy, gorsze niż wiatry zimnych krajów

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Not Supposed To Be Alive II Harry PotterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz