~37~

346 20 0
                                    

-W końcu w domu- powiedział Lionel jak wysiedliśmy z pociągu

-Prawda... No i w tym roku legalnie możemy chodzić na wycieczki do Hogsmeade- powiedziałam z uśmiechem do przyjaciela

-No tak ty tylko o tym- zaśmiał się chłopak- Na jaki przedmioty się zapisałaś?

-Antyczne runy i opieka nad magicznymi stworzeniami- odpowiedziałam- A ty?

-Wróżbiarstwo i opieka- odpowiedział mi Lionel

-Oho będziesz mi wróżyć przyszłość z kryształowej kuli?- zaśmiałam się

-Jasne, dam ci nawet zniżkę za wróżby- odpowiedział również się śmiejąc, po chwili podeszła do nas Luna.

-Cześć Ciri- powiedziała przytulając mnie mocno- Jak wakacje?

-Znośnie... A jak u ciebie?- zapytałam się jej

-W porządku, w domu zalęgły się znów narglę... A to kto?- powiedziała patrząc na Lionela

-Jestem Lionel, miło mi- podał jej rękę, a dziewczyna ją uścisnęła

-Przypominasz mi Barta- powiedziała dziewczyna- Może przez to, że masz tak dużą głowę jak on...

-Szlama, dziwak i zdechlak, no nie ukrywam dobrane towarzystwo- no tak, powrót do szkoły równe jest z powrotem użeranie się z tą jędzą...

-Widzę, że humorek dopisuje Ansley- powiedziałam nonszalancko, a zaraz za nią pojawiła się  Parkinson i pachołki Malfoy'a... O nie Malfoy.

-Ha! Nawet bardzo!- odpowiedziała- Nie mogę się nie rozczulić na widok takiej żałosnej bandy dziwadeł jak wasza- powiedziała dziewczyna do nas- Chociaż, patrząc na was, zastanawiam się czy jestem w szkole czy w cyrku!

-Zgadzam się, udana z nas drużyna pierścienia, ale nie przyjmujemy następnych kompanów, więc możecie spadać. Poza tym nie sądze by do kompletu była nam potrzebna opryskliwa żmijowata pindra z kompleksami, jak tam twoi rodzice? Kiedy wyjdą z Azkabanu?- odpowiedziałam jej na to mrużąc oczy

To ewidentnie zdenerwowało dziewczyne, ale starała się tego nie pokazywać.

-Ciri daj spokój- powiedział Lionel, ciągnąc mnie ze sobą 

-Posłuchaj Szlamu, wie co mówi- zaśmiała się Pansy- Co jest? Straciłeś pewność siebie od pierwszej klasy? W końcu wiesz gdzie twoje miejsce?

-Jeszcze jedno słowo ty mała- wyciągnęłam różdżkę i wycelowałam w dziewczynę, ale Parkinson rzuciła zaklęcie Expelliarmus, przez co różdżka wypadła mi z ręki. 

-Middleton jak zwykle obrońca uciśnionego kolegi- zaśmiała się- Ale nie taka odważna jak nie ma różdżki, co?

Przełknęłam głośniej ślinę. Nie użyje na niej żadnych ze starszych zaklęć, jeszcze ją przez przypadek zabije... Chociaż? Może to nie będzie taki zły pomysł

-Przynajmniej ja nie wyglądam jak buldog- powiedziałam przez zaciśnięte zęby

-Ty mała- Parkinson miała już we mnie pierdyknąć zaklęciem, ale ktoś ją powstrzymał- Drakuś!

Malfoy... Nie wiem czy się cieszyć czy nie.

-Mówiłem ci wielokrotnie nie nazywaj mnie tak- powiedział ostro- A poza tym, serio? Dajesz się zdenerwować takiej gówniarze jak Middleton?- Chłopak mnie zilustrował spojrzeniem, po czym się zaśmiał -Z twarzy dalej jak dziecko, ale przynajmniej nie jest już taką płaską deską.

Ślizgoni się zaśmiali, za to na mojej twarzy zmieniła się w pomidora. Cholera co za- WALNĘ MU ZA TO!

-Bardzo dojrzałe Malfoy- odezwał się znajomy mi głos- Popisałeś się przed twoją bandą.

Not Supposed To Be Alive II Harry PotterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz