~32~

371 29 0
                                    

-Jeszcze raz wybacz za nogę Ron- powiedział Syriusz- Nie chciałem aż tak mocno złapać...

Wychodziliśmy z wrzeszczącej chaty, tym samym wejściem którym weszliśmy. Syriusz i Harry pomagali iść Ronowi. Ja i Hemriona byłyśmy za nimi, a Lupin i Bromley spacyfikowali szczur-gostka i szli na końcu.

-Jak się czujesz Ciri?- zapytała łagodnie Hermiona

-Jakoś...- odparłam nie patrząc na nią. Dzisiejszy wieczór był... Dziwny, koszmarny? Przebił kolejne najgorsze dni w moim życiu.... I tego chyba nie muszę udowadniać dlaczego. Teraz to najchętniej upiłabym się kremowym piwem, owinęła się ciepłym kocem i poszła spać. I nigdy więcej odezwać się słowem do moich rodziców, moich ojców chrzestnych i mojego nowo odkrytego brata... No chyba, że to też jest jakieś cholernę kłamstwo. Ja już w ogóle nie wiem co jest prawdą! Wyszliśmy na zewnątrz przed bijącą wierzbę. Lekki wiatr wiał, a księżyc był schowany za chmurami. Lubie takie wieczory. Harry i Syriusz posadzili Rona na kamieniu. Sam Syriusz odszedł na bok i zaczął wpatrywać się w Hogwart.

-Harry, Ciri idźcie do niego- szepnęła Hermiona

-Rozumiem Harry, ale na co ja mam się tam pchać- powiedziałam zmieszana, poza tym dalej nie planowałam rozmawiać z Harrym.

Syriusz to też przede wszystkim ojciec chrzestny Harrego. Jeżeli z kimkolwiek będzie chciał rozmawiać, to właśnie z nim. Więc po co ja się mam tam pchać? Harry jednak wziął mnie lekko za ramię i pociągnął w stronę Syriusza. Między naszą trójką panowała cisza. 

-Piękny prawda?- zaczął- Zawsze będę pamiętał pierwszy dzień, w którym przeszedłem przez te drzwi. Chciałbym tam jeszcze wejść jako wolny człowiek- ja i Harry spojrzeliśmy na niego

-Skoro tego chcesz to na pewno się tak stanie- odpowiedziałam, Syriusz spojrzał na mnie mnie z lekkim uśmiechem

-Poza tym jesteś niewinny- dodał Harry

-To było szlachetne z waszej strony... On na to nie zasługuje- powiedział w końcu Syriusz

-Nie chciałem by przyjaciele naszych rodziców stali się mordercami...- powiedział Brunet, a ja spojrzałam w ziemię, to tak zabawnie brzmi "Naszych rodziców"... Dalej nie umiem określić czy dobrze, czy źle to brzmi- Oni też by tego nie chcieli... Poza tym on jest kluczem do prawdy z tamtego dnia. Bez niego- przestałam już słuchać Harrgo.

Lupin i Bromley wyciągnęli Pettigrew z chaty. Zobaczyłam, że obłąkaniec chce się jeszcze ratować i zaczął coś gadać do Rona i Hermiony, pobiegłam tam i wyciągnęłam różdżkę celując prosto w niego

-Zostaw ją- powiedziałam celując różdżką w mężczyznę, w tym momencie też żałowałam, że mój wzrok to nie wzrok Bazyliszka.

-Ciri!- zaczął przerażony, ale nie wiem czy przez to, że mamy zamiar oddać go Dementorom, czy dlatego, że ja stanęłam przed nim- Twoje imię to Ciri, prawda? Naprawdę cię przepraszam, nie oddawajcie mnie do Dementorów!

-Nie odzywaj się do niej- walnął go z tyłu głowy ojciec- A już w szczególności nie po imieniu! Nie masz PRAWA do tego!

-Dziewczynko, już raz mi życie uratowałaś- dalej próbował- Proszę cię, zrób to jeszcze raz...

Nic nie powiedziałam. Po chwili jednak wszystko potoczyło się zbyt szybko... Księżyc wyszedł zza chmur. A Lupin zaczął zmieniać się w Wilkołaka.

-Remus!- krzyknął Syriusz- Wziąłeś swój eliskir prawda?!

Remus wypuścił różdżkę, w momencie jak Syriusz i Bromley próbowali uspokoić Remusa. Peter to wykorzystał i szybko wziął różdżkę z siemi

Not Supposed To Be Alive II Harry PotterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz