~35~

360 29 1
                                    

Oczywiście, że wszystko opowiedziałam Harremu. Obiecaliśmy sobie z Harrym po tamtych zdażeniach, że już nigdy, ale to NIGDY nic przed sobą nie będziemy ukrywać. A jak się też okazało mój brat również nie miał zbyt łatwych nocy. Śnił mu się Voldemort, Glizdogon i jakiś inny gościu... Śniło mu się jak kogoś zabija. Domyślam się, że i jego sny jak i to, że podczas mojej ostatniej wyprawy do głębi wylądowałam na terenie wiedźm podległych Voldemortowi, lub wspierających Voledmorta nie jest dobrym znakiem.

Martwię się, że to cisza przed burzą. I, że coś strasznego wkrótce się zdarzy. Jednak wolę nie krakać... Aczkolwiek być optymistom w takim momencie też nie jest zadaniem prostym.

Tymczasem ja i Harry byliśmy u Weasley'ów. Ron i jego rodzinka, a bardziej ojciec, ma bilety na mistrzostwa świata w Quidditchu. Harry jest podjarany na maksa, w końcu to wielki fan gry. Ja... Również, ale nie a tak jak mój brat, bądź co bądź, Quidditch jest fajną rozrywką- ale no, nie dla osób które ciągle latają do góry nogami. Za to co na pewno zauważyłam to to, że mój kot- Theo- zaginął w akcji... I to tak na dobre.  Nie ma go w domu, na polu też go nie ma, sąsiadów nie mamy więc nikt nie powie, czy ktoś go widział, czy nie...

Mama sądzi, że nie ma się co martwić. Pewnie znalazł jakąś kocicę i wróci jak tylko ta mu da w mordę, ale i tak się o niego martwię... W końcu to jest mój kotek.

**

-Ciri! Wstawaj!- usłyszałam głos Hermiony nad sobą, po czym ostre szarpanie za ramię, przez co jękłam 

-Jeszcze pięć minut mamo...- mruknęłam chowając łeb w poduszkę

-Wstawaj!- Hermiona znów mnie zaczęła szturchać

-Przecież nie śpię...-odparłam otwierając oczy- Co jest...

-Śniadanie. To jest- odpowiedziała mi Hermiona- Obie, ubierać się! Zaraz wyjeżdżamy.

Spojrzałam na Ginny która miała łóżko naprzeciw mnie. Ruda głośno ziewnęła i się przeciągnęła. Obie wstałyśmy i się ubrałyśmy. Ubrałam się standardowo, czarne jeansy z dziurami na kolanach, prostą czarną koszulkę i nałożyłam na siebie za dużą kurtkę którą kiedyś maił mój tata, ale standardowo mu ją ukradłam. Przypominała kurtkę typowego mugolskiego punka. No i na moje małe stopy glany wsadziłam.

Z Ginny zeszłyśmy na śniadanie, po chwili dołączyli do nas Ron i Harry. Zaśmiałam się, Ron jeszcze się nie do końca obudził, nie wspomnę nic o jego fryzurze. Od razu po śniadaniu wyruszyliśmy, nie do końca rozumiałam czemu idziemy na piechotę. Ale się nie odzywałam. Ron maruda robił to za mnie dopytując się czy daleko jeszcze lub czemu idziemy piechotą. W sumie jedyne co robiłam to cieszyłam się ze spaceru. Było w dość przyjemnie, żółte gówno jakoś bardzo nie świeciło, a lekki wiatr delikatnie robił wentylację moich włosów.

-Arthur!- zawołał jakiś mężczyzna, którego w ogóle nie rozpoznawałam- No w końcu!

-Amos!- zawołał pan Weasley- Wybacz, to spóźnienie, ale pewna grupka młodzieży zaspała.

Pan Weasley spojrzał na Rona i Harrego, ale daje sobie rękę uciąć, że o mnie i Ginny też pomyślał. 

-To mój dobry przyjaciel z pracy, Amos Diggory- powiedział pan Weasley, a po chwili jakiś chłopak zeskoczył z drzewa- A ten skoczny chłopak, to pewnie Cedric? Prawda?

Z dziewczynami spojrzałyśmy po sobie. Cholera, on brzydki nie jest, powiedziałabym nawet, że jest bardzo przystojny. Ojciec Cedirca zaczął gadać z Harrym. Głównie podstawy pt: "O matko, miło mi Panie Potter!". Ja się w to nie bawiłam dogoniłam bliźniaków i zaczęłam z nimi gadać. Po chwili dogonił mnie i bliźniaki Cedrik i dołączył się do naszej grupy.

Not Supposed To Be Alive II Harry PotterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz