-Nerwus? Wcale nie jestem nerwowy!-Zaczął wymachiwać rękami, na co chłopak po prostu pokręcił głową na boki w niedowierzaniu. Jak blondyn nie jest nerwowy, to on jest prawiczkiem.
Todoroki prowadził go w nieznane już jakąś dobrą godzinę. Ciągle wchodzili pod górkę, co bardzo utrudniało im zadanie. Na szczęście w połowie drogi zaczęło świecić słońce, przez co odczuwali lekkie ciepło na swojej skórze. Dopiero widząc całkiem spory las, zaczął mieć wątpliwości co do spotkania z nim. Był lekko zniechęcony drogą, ale wszystko powinno pójść luźno. Czy w drodze rozmawiali? Oczywiście, że tak. Po wczorajszej sytuacji nabrali do siebie zaufania, a także nie czuli się niekomfortowo w swoich towarzystwach.
-Co my tu robimy?-Zapytał zniecierpliwiony, gdy chłopak ciągle go zbywał.
-Zobaczysz.-Odpowiedział mu.-Nerwusie.-Dodał po chwili.
-NIE NAZYWAJ MNIE TAK!-Krzyknął, na co chłopak lekko się zaśmiał i zastała cisza. Niezbyt długa, gdyż już chwilkę później, przed nimi pojawiła się polana.
-To już niedaleko, chodź!-Powiedział Todoroki, łapiąc go za nadgarstek i pociągając za sobą.
-Shoto!-Blondyn zdawał się zaskoczony tym gestem, ale gdy tylko chłopak się zatrzymał, zorientował się, gdzie się znajdowali.
Piękna panorama miasta pieściła ich oczy. Jasne budynki, które oświetlały w jakiś sposób ulice i księżyc, który powoli wzbijał się ku górze. Było zbyt pięknie, a oczy Katsukiego zdawały się naprawdę szczęśliwe. Pierwszy raz poczuł, coś tego typu, właściwie, odczuwał jakiegoś typu przyciąganie do tego miejsca. Shoto puścił jego rękę i wyszedł trochę w przód klifu. W tym momencie odwrócił się do chłopaka, lekko uśmiechając, a wiatr delikatnie powiewał jego włosy. Szczery uśmiech i przymknięte oczy. Katsuki mógł przysiąść, że jeszcze chwila, a krew spłynie mu z nosa. Mimowolnie uśmiechnął, się patrząc na panoramę miasta. Że też znalazł takie miejsce. Widać było stamtąd praktycznie wszystko, oczywiście jedyne co było ponad nimi, to wieżowce, chmury i księżyc. Miejsce idealne na... randkę? Chociaż nie była to randka, to jednak było to coś bardzo przyjemnego i można było nacieszyć nim swoje oczy. Miał na myśli nie tylko widoki, ale chłopaka obok niego, który wyglądał także na niesamowicie ucieszonego. Obok zauważył także starą, drewnianą ławkę, która była bardzo mocno zniszczona. Chłopcy w ciszy obserwowali ruchliwe ulice. Jeśli mieliby być szczerzy, to nie było tak zimno, jak się spodziewali. Jedyne co im przeszkadzało, to nieprzyjemnie chłodny wiatr. Shoto powoli usiadł na brzegu klifu, zapraszając chłopaka obok do dołączenia. Ten podszedł do niego i usiadłszy na ziemi, zapytał.
-Z jakiej bajki wyjąłeś to miejsce?-Ułożył ręce za siebie, spoglądając na chłopaka obok.
-Chyba z tragedii...-Zaśmiał się cicho. -Chciałem zabrać tutaj jedną osobę, ale niestety było za późno.-Powiedział, spuszczając wzrok w dół, na miasto.
-Yhm.-Odpowiedział mu, ciągle obserwując ulice. Ruch tego dnia był naprawdę spory, a z daleka było widać liczne korki.
Todoroki po chwili położył swoje plecy na ziemi, wpatrując się w niebo, niesamowicie gwiaździste niebo. Białe punkciki można było zauważyć wszędzie. -Rusz się.-Powiedział, zauważając, że chłopak wacha się. Pewnie w jego głowie wyglądało to tak: "Położyć się, czy nie?" i tak w kółko. Popchnięty do podjęcia decyzji ułożył się obok niego. Zamknął oczy, przestając zupełnie myśleć. Wyłączył się na chwilę.
Chociaż chwila w jego wykonaniu trwała godzinę...
Ocknął się, gdy Shoto patrzył się na niego, z rozśmieszoną miną. Chłopak starał się go obudzić już jakąś dobrą minutę, lecz ten ani drgnął. Ostatnio zdecydowanie lubi zasypiać w różnych dziwnych miejscach? Przypadek? Zapewne tak. Gdy się rozbudził, przetarł dłońmi twarz i ziewnął będąc niewyspanym. Przy tym chłopaku mógłby przespać nawet własny ślub, chociaż nawet nie zapowiadało się na żadne wesele. Po chwili jednak zauważył coś na niebie jakby... samolot? Chociaż nie, to nie był samolot. To była spadająca gwiazda!
-Popatrz.-Wskazał na niebo.
-To samolot?-Zapytał po chwili, zauważając lecące światło.
-Spadająca gwiazda. Widziałeś kiedyś?-Odwrócił głowę w jego stronę, tym samym lekko poprawiając się na ziemi.
-Hm?-Todoroki zmarszczył brwi. Wiedział, co to jest, ale po co kazał mu na nią patrzeć? To głupie.
-Moja matka mówiła, że gdy taką widzisz, to możesz pomyśleć sobie jedno życzenie, które spełni.-Odpowiedział mu, poprawiając włosy ręką.-Głupie, nie?-Dodał, lekko śmiejąc się.
-Pomyślmy życzenie. Może kiedyś się spełni.
Chociaż proszenie gwiazdy o spełnienie swojej zachcianki było czystą głupotą, to w odpowiedzi na jego słowa, zastanowił się przez chwilę. Czego on właściwie mógłby chcieć? Zostać bohaterem nr 1? To już ma w garści, więc coś innego. A może... Aby Deku zniknął z tego świata? Wykluczone, nie udałoby się... Popatrzył na chłopaka obok, po którego minie można było wywnioskować, że intensywnie myśli. Ale po chwili odwrócił wzrok w jego stronę i powiedział ciche "Już". Blondyn jednak nadal nie wiedział co wymyślić. Przecież i tak nic to by nie zmieniło. To tylko głupia gwiazda, a to, co powiedziała jego matka to czysty zabobon. Na myśl przyszła mu poprzednia noc i cały smutek, który wylewał się z mieszańca. Wtedy chyba zadecydował, jakie jest jego życzenie, a tym bardziej misja.
Todoroki ma być szczęśliwy.
-Co pomyślałeś?-Zapytał mieszaniec, wpatrując się w niego intensywnie.
-Nie mogę ci powiedzieć, bo się nie spełni.- Parsknął cicho. Śmieszył go jego brak wiedzy na temat życzeń.
-No dobra.- Uniósł kąciki ust.
Jednak przez myśl przeszło mu jedno: "Ciekawe czego życzyłeś sobie mieszańcu." W końcu to było jego pierwsze życzenie, niech wykorzysta je dobrze.
Wstali już po chwili, nadal z lekkimi uśmiechami. Bakugou po podniesieniu się popatrzył na chłopaka obok, widząc, że poprawia sobie szalik. Robił dobrze, minęło już całkiem sporo czasu, a im było później, tym zimniej się robiło. Chłopak po chwili zorientował się, że zamiast go poprawiać... zdejmuje go.
-Co próbujesz zrobić?-Zapytał, zakładając ręce na siebie.
-Zdejmuję ten szal.-Odpowiedział, patrząc na niego jak na kompletnego kretyna.
-Nic nie będziesz zdejmował!-Powiedział już głośniej, w tym samym czasie podszedł do Todorokiego i złapał za dwa końce materiału.
-Ka-katsuki?-Zapytał lekko zdziwiony. Nie miał pojęcia, co chłopak chciał zrobić, a z jakiejś przyczyny obawiał się, że go uderzy.
Chłopak nie odezwał się już, a jedynie pociągnął za szalik, tym samym przybliżając do siebie drugiego chłopaka. Ich usta przylgnęły do siebie niespodziewanie. Shoto oderwał się od niego po chwili, aby wpić się jeszcze raz, musiał przecież pokazać, że on tu rządzi. Po chwili przyłożył swoją dłoń do szyi chłopaka i przesuwał po niej swoje palce, jakby badając każdy jej szczegół. Dotyk mieszańca przyprawiał Katsukiego o dreszcze, a sam nie potrafił już trzeźwo myśleć, zupełnie jak na imprezie. Todoroki przejechał językiem po jego ustach. Bakugou odpłacił mu się, przygryzając jego dolną wargę. Oboje czuli fantastyczne iskry w podbrzuszu, jakby były tam małe płomyki. Ta chwila mogłaby trwać dla nich wiecznie.
"Chyba właśnie spełniło się moje życzenie, Bakugou."
<><><><><><><>
Coś słodszego tym razem <3 Mam nadzieję, że się wam spodoba!
CZYTASZ
Zimny dotyk ✔️\\ Todobaku \\ Boku no hero academia
FanfictionOpowiadanie oparte na fabule "Boku no hero academia". Występują sceny przemocy, seksu oraz wulgaryzmy. Jeden patrol i jedna impreza całkowicie zmieniają relację Todorokiego i Bakugou... Nie jest to moja pierwsza książka, rozdziały mieszczą się w 100...