Chapter 3 "Bohater"

3.3K 277 154
                                    






W skupieniu wyglądał za okno, jakby spadający za nim śnieg był najpiękniejszą rzeczą, jaką widział. Nie chciał tu już dłużej siedzieć. Może i był trochę poobijany, to fakt, ale nie na tyle, aby kisić się w tym zasranym gabinecie pielęgniarki godzinami. Powoli wstał ze swojego łóżka, przeszedł kilka kroków, sprawdzając, czy da radę dojść do swojego pokoju. Jednak nie poczuł żadnego bólu, więc postanowił wyjść. Szczerze dziwił się, że nic nie czuł, chociaż powinien. Z tego, co pamiętał, gdy uderzył w ścianę, myślał, że złamał się w pół i nic z niego nie zostanie- oprócz kaleki. Ale gdy zemdlał, ból przeszedł. Tak samo jego ramię, którym uderzył o metalowy pręt, nie bolało. Czyżby tak szybko się zregenerował?

-Wychodzę!- Zawołał i trzasnął drzwiami, zostawiając zaskoczoną pielęgniarkę za nimi.

Oczywiście pierwsze co zobaczył po wyjściu, to jego znajomi z klasy, którzy rzucili się na niego. I w przenośni i dosłownie.

-Boże Katsuki! Żyjesz!-Zawołała Mina, ze szczęśliwym wyrazem twarzy.

-A co sobie wyobrażałaś? -Powiedział lekceważąco. -Nie potrzebuję zbędnej troski.- Dodał lekko podirytowany jej zachowaniem.

Nie to, że jej nie lubił, wręcz przeciwnie, była jedną z osób, z którą mógł normalnie porozmawiać, bez krzyków i zbędnego wyzywania. Lubiła dawać mu porady, z których i tak rzadko korzystał, ale jednak.

-Ej no, nie bądź taki nie miły, chcemy dobrze!-Krzyknęła Uraraka, która chciała wybronić swoją przyjaciółkę. Dziewczyna zawsze lubiła blondyna, miał trudny charakter, ale ona zawsze chciała przebywać w jego towarzystwie. Można powiedzieć, że starała się zostać jego przyjaciółką, w co coraz bardziej wątpiła z powodu ich odmiennych charakterów.

-A wiesz czego ja chcę?-Zapytał ironicznie. -Świętego kurwa spokoju. -Powiedział, kierując się do wyjścia.

Nawet nie zauważył, że Kirishima szedł tuż za nim, a gdy otwierał kolejne drzwi, chłopak przytulił go od tylu, wtulając się wprost w jego plecy. Eijro był mu najbliższy ze wszystkich. Nie wkurzał się jego docinkami, nawet się z nich śmiał, więc był naprawdę najlepszym przyjacielem. Już od początku robili bardzo dużo rzeczy razem i to zostało, aż dotąd. Po prostu Kiri i Katsuki zawsze byli blisko, odkąd złapali wspólny język. Jako jedyni potrafili ze sobą współpracować, a co najważniejsze, mogli ze sobą wytrzymać.

-Co ty robisz?!-Zapytał zmieszany Blondyn.- Puść mnie, bolą mnie plecy.-Powiedział już spokojniej, czując lekkie pieczenie w okolicy pleców. Chłopak jak na zawołanie odczepił się od jego pleców i spokojnie odsunął się od niego, lekko zakłopotany.

-Po prostu cieszę się, że żyjesz!-Powiedział, znowu kierując wzrok na niego i drapiąc się po karku.

-Ta, tez się cieszę... Jestem zmęczony, idziesz ze mną do pokoju?-Zapytał. Czasami potrzebował z kimś posiedzieć, pogadać i kogoś zwyzywać. Cały Bakugou...

-He? Jasne. -Powiedział. -Zamówmy coś do żarcia?-Odparł po chwili.

-Może być i tak jestem głodny. -Odpowiedział. Taka była prawda. Nie jadł nic od jakiegoś czasu, a jeść wręcz uwielbiał, najbardziej ostre i takie, po którym lekko szczypie język. Więc właśnie w ten sposób znaleźli się w jego pokoju, a po zamówieniu fast-foodu, zaczęli się nim zajadać. Tak właściwie była to pizza pepperoni, którą oboje uwielbiali.

-Ej słuchaj, nie idziesz podziękować Todorokiemu?-Zapytał po chwili, przerywając ciszę.

Te słowa lekko go zaskoczyły, niby czemu ma mu podziękować? A najważniejsze, za co?

-Co? -Zapytał zdziwiony. -A jemu to niby za co?

-Uratował ci dupę stary.-Eijiro spojrzał na niego jak na kompletną pokrakę.

Jemu? Uratował? O czym o mówi? Przecież przed upadkiem nikt go nie uchronił, a tym bardziej ten mieszaniec. Tak naprawdę sam nie wiedział, co o nim sądzi, ale za zadawanie się z Izuku, dostał na starcie -10 punktów. Chwilę myślał, nad jego sło...

-Nie wiesz, o co chodzi, racja?-Zapytał, odkładając trójkątny kawałek jedzenia z powrotem na pudełko.

Blondyn jedynie zaprzeczył głową, nadal przeżywając kawałek pizzy. Po chwili skojarzył fakty, przypomniał sobie coś bardzo istotnego... postać, którą jako ostatnią zapamiętał... „czy to był Todoroki?"-Powiedział pod nosem.

-Mówiłeś coś?-Zapytał czerwonowłosy, który usłyszał jego "szeptanie". Dlaczego "szeptanie"? Nie można było tego tak nazwać, mówił całkiem głośno, a z jego bełkotu usłyszał tylko nazwisko mieszańca.

-Nie, dokończ to, co zacząłeś. -Powiedział z całkiem poważnym na niego wyrazem twarzy. Niby interesował się tym, co się stało po jego lekkim wykitowaniu.

-Ogólnie Brokuł opowiadał nam o tym, co się stało, zaraz po tym jak zemdlałeś i...-Nie dane mu było dokończyć, ponieważ usłyszał perlisty śmiech Katsukiego.

-Hahaha! Czy ty nazwałeś go „Brokułem"? Hahaha!-Znowu zaczął się śmiać. A no właśnie, Izuku Midoriya... Osoba, którą całkiem poważnie gardził i nie mógł znieść jej towarzystwa. Wkurwiało go, każde wypowiedziane przez jego słowo, jakby ciągle chciał robić mu na złość, co oczywiście nie było prawdą. W gimnazjum także za nim nie przepadał, więc nic dziwnego, że w liceum się to nie zmieniło. -Ah haha, kontynuuj. -powiedział, wycierając łezkę która poleciała mu ze śmiechu.

-Więc tak jak mówiłem, opowiedział nam o tym, co się stało po tym gdy zemdlałeś.-Zaczął swoją wypowiedź.- Todoroki przyjmował na siebie każdy atak kierowany w twoją stronę, wiem, że też używał swojej drugiej strony, aby cię ogrzać. Podobno prawie umarłeś.-Powiedział, gestykulując w powietrzu. Blondyn niemal nie zakrztusił się wdychanym przez siebie powietrzem.

„Co?"

Jakoś nie chciało mu się wierzyć, że Shoto mógłby go, w jakikolwiek sposób ochronić, to nie tak, że sadził, że był złą osobą. Znaczy, wiadomo, są bohaterami i tak dalej, ale... Nie byli ze sobą blisko, a mieszaniec tylko utwierdzał go w tym. „Po co on... mnie zasłaniał? Jemu też mogło coś się stać."-Zapytał siebie w myślach. Gdyby się tak zastanowić nigdy nie myślał o nim w jakiś przesadnie negatywny sposób, jednak ich pojedynek nadal nawiedzał jego myśli. Gdy tak o nim pomyślał, kariera bohatera stała przed nim otworem. Był utalentowany, a jego Ojciec był bohaterem nr. 2. Dodatkowo jego wyjątkowa uroda przyciągała spojrzenia. Wszyscy uważali, że był cholernie czarujący, a dziewczyny z innych klas wzdychały do niego. Zapewne oprócz jego wyglądu przyciągał ich również jego portfel, który na pewno nie był płytki. Zresztą sam Bakugou uważał, że Shoto jest atrakcyjny.

-Stary? Słuchasz mnie?-Zapytał Kiri, machając Bakugou przed nosem.

Zamiast mu odpowiedzieć, tylko pokręcił głową i wstał ze swojego całkiem wygodnego łóżka, przechodząc kilka kroków w stronę drzwi.

-Gdzie ty się wybierasz? Jest 3 w nocy!- Rzeczywiście, trochę minęło, a wszyscy zapewne już śpią. Nie powstrzyma go to jednak przed spotkaniem z nim, naprawdę chciał mieć to za sobą.

-Muszę się dowiedzieć, co kierowało tym mieszańcem. Idź już do siebie, nie chce cię zamykać w moim pokoju. -Powiedział, a jego przyjaciel wyszedł z pokoju. Katsuki wycelował w dziurkę od klucza, a następnie przekręcił nim dwa razy, zamykając swój cztery ściany.

-Do zobaczenia, widzimy się jutro!-Krzyknął do niego i poszedł w swoją stronę.

Był jeden potencjalny problem. Który trochę utrudni mu jego zadanie...

Nie miał pojęcia, gdzie Todoroki miał pokój.

Zimny dotyk ✔️\\ Todobaku \\ Boku no hero academiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz