10.

122 2 0
                                    


Obudziłam się a Paula nie było już w łóżku. Przeciągnęłam się i zeszłam na dół, miałam na sobie figi  z czarna koronką i aksamitną koszule nocna w kolorze bordowym również wykończona koronką. Stał w kuchni w samych bokserkach, widać było, że w nich wiele się dzieje. Stał przy kuchence, delikatnie bujając się w rytm muzyki. Wyglądał naprawdę uroczo.
- Dzień dobry - powiedziałam stając blisko niego
- Dzień dobry, głodna? - Nachylił się i pocałował mnie lekko w czoło
- Troszeczkę - odwróciłam się i chciałam usiąść do stołu a wtedy Paul klepnął mnie w pupę.
-Dwie sprawy. - wciąż trzymał ściśnięty mój pośladek
- Tak?
- Po pierwsze, zdecydowałaś już czy wracasz ze mną czy zostajesz?
- A po drugie?
- Szybką jesteś. Ok. A więc czy to należy do ciebie? - zaśmiał się wyciągając zza pleców mój Biustonosz i Majtki.
- No rejczel że moje, CHYBA że jest tu jakaś inna kobieta?! - próbowałam udawać wściekła minę, ale już po chwili wybuchłam śmiechem
- W takim razie śmieszku, będziemy się kochać albo rznąć a ty wybierz, która opcja i gdzie.  Biustonosz był na dywanie a Majtki na kanapie. Wybieraj- zrobił mega poważną minę
- A co to za zasady, chyba sobie kpisz Zbieramy się i jedziemy. - chciałam się odwrócić i pójść się ubierać ale Paul chwycił mnie za nadgarstek, lekko naciskając co powodowało nie tyle co ból, ale dyskomfort.
- Dałem Ci wybór nie skorzystałaś, trudno sam wybiorę - pociągnął mnie za sobą i popchnął na kanapę. - No to teraz będziemy się rżnąć...

Czułam lekki niepokój, próbowałam się bronić, ale powoli docierało do mnie takie : Ej kurwa. Przecież ja też tego chce. Żyje się tylko raz.
Paul zerwał ze mnie moja aksamitną piżamę, ściągnął swoje bokserki i podszedł do szuflady. Wyciągnął z niej jeden ze swoich krawatów związał mi ręce za głowa, abym nie mogla nimi ruszyć.
- A co jeśli ja nie chce - powiedziałam.
Nie odpowiedział mi nic klęknął tylko przed kanapa i wsadził mi dwa palce do środka.
-Dziwne, bo twoja cipka mówi mi co innego. - i od razu na końcu wypowiedzi wszedł we mnie ostrym ruchem. - spróbuj jak smakujesz - wsadził mi palce do buzi, baaardzo głęboko, prawie dotykał gardła.
Obrócił mnie Tak że dłonie miałam oparte na podłokietniku i kleczalam wypięta w jego stronę, wycelował we mnie kilka porządnych klapsów nie przestając mnie bzykać. Ja czułam że zaraz eksploduje z podniecenia, wtedy on zrobił to o czym bym nawet nie pomyślała. Zaczął jeździć palcem po mojej drugiej dziurce, założył na penisa coś w stylu nakładki. Nie dość że wibrowała to jeszcze miała wypustki, które potęgowały mój orgazm.
- Kurwa, co ty że mną robisz?! - wykrzyczałam do niego a on wsadził mi delikatnie palca w pupę.
Zabolało, ale na krótką chwilę. Zawsze uważałam, że  z tylnej dziurki nie będę korzystać. Ale to mi się nawet podobało.
Myślałam, że to już koniec, ale nie... On nie przestawał wchodził we mnie coraz mocniej, coraz szybciej, jęczałam tak głośno, że zagluszałam każde jego słowo kierowane do mnie. Paul chwycił mnie mocno za włosy, i przyspieszył ruch bioder. Wchodził we mnie po same genitalia. Wolna ręka wymierzył mi trzy potężne klapsy i doszedł. A mnie zalała fala kolejnego orgazmu
Opadłam na kanapę nie majac na nic sił.

- Masz 40 minut, żeby się zebrać do drogi.. Albo zostajesz - wstał i poszedł się wykąpać. Wydawał mi się taki chłodny, sama nie wiem dlaczego.
- Co jest? - weszłam do łazienki
- Zajęte tak? Ślepa jesteś czy jak?! - warknął na mnie.
Po tym Juz zupełnie nie miałam ochoty o niczym z nim rozmawiać.
To takie typowe wyruchał mnie i dowiedzenia - pomyślałam.
Pospiesznie zabrałam swoje rzeczy z pokoju, obmylam się w bidecie na dole i wyszłam z jego domku.
- To musiała być bajka. Było zbyt pięknie żeby było prawdziwie. - westchnęłam sama do siebie, wlaczylam nawigację i dzięki niej kierowałam się  do jakiegoś miejsca które znałam.  Po 15 minutach Paul zaczął się do mnie dobijać, pewnie zauważył że mnie nie ma i nie ma moich rzeczy.
- W dupie cie mam zasrańcu! - wrzasnełam do telefonu i szlam dalej przed siebie.
Kompletnie nie wiedziałam gdzie jestem. Nie boję się przyznać- zgubiłam się. Na moje nieszczęście albo i w sumie szczęście podjechał znajomy mi samochód.
-Co ty opierdalasz mała?! - otworzył szybe i krzyknął do mnie Paul.
- Idę sobie. Ślepy jesteś?! - nawet na niego nie spojrzałam.
- Wsiadaj do auta. - powiedział i zatrzymał samochód na poboczu.
- Nie mam zamiaru, zaraz znajdę jakiś przystanek. - szlam nadal przed siebie, nie zwracając na niego uwagi.
- Wsiadaj kurwa! - krzyknął i uderzył pieścią w maskę samochodu.
Uległam, ale chciałam dojechać jak najszybciej do domu..
W samochodzie panowala drętwa i nerwowa atmosfera. Nikt się nie odzywał, w radiu leciały jakieś smenty i tak przez prawie całą drogę.
Ukratkiem popatrzyłam na Paula, widziałam że próbuje coś powiedzieć tylko ubiera to jakoś w słowa. Ćwiczy to co miałby powiedzieć.
- Wydusisz to z siebie? - powiedziałam zdenerwowanym głosem
- Coś ty taka zdenerwowana.?
- Mam nadzieję , że sobie żartujesz tym pytaniem. Mów co miałeś powiedzieć i patrz kurwa na drogę bo nas pozabijasz.
- dobra już dobra..tylko się nie denerwuj. Bo chodzi o to, że ja mam żonę, ale. Jesteśmy w trakcie rozwodu.
- Proszę? - do oczu napłynęły mi łzy. Ale byłam cholernie zła... Co ja sobie myślałam głupia.
- Już dawno miałem Ci powiedzieć ale nie potrafiłem - nagle posmutnial
A ja nie potrafiłam już usiedzieć na miejscu i wybuchnęlam :
Nie rozśmieszaj mnie kurwa. Masz żonę a bzykałeś się że mną, zresztą pewnie nie tylko ze mną...
- tylko z tobą...
- Nie przerywaj mi kurwa kiedy ja mówię. Coś ty sobie myślał... Ja pierdole. Ja nie jestem zdenerwowana ja jestem wkurwiona. Potraktowałeś mnie jak seks zabawkę... - miałam ochotę go uderzyć, ale prowadził samochód i nie chciałam ryzykować.
Do końca podróży próbował przepraszać i wyciągnąć że mnie choćby słówko.

Dojechaliśmy na mój parking, wysiadłam z samochodu, trzasnęłam drzwiami., zabrałam swoje rzeczy i bez zbędnych słów ruszylam w stronę windy.
Usłyszałam, że otwierają się drzwi samochodu.
- No szybciej no - naciskałam coraz szybciej przycisk windy, jakby to miało w czymś pomóc. Za późno podszedł do mnie.
- Justyna, blagam powiedz coś.. Ja zakochałem się w tobie, nie chce tego niszczyć co jest między nami.
- Między nami już nic nie ma. Nawet jeśli było to to zniszczyłeś. Nie zbliżaj się do mnie nigdy więcej.
- No proszę cię.... Chcesz mieć w pracy taką atmosferę?
- Spierdalaj! - uderzyłam go z całej siły w policzek i wsiadłam do windy. Kiedy jej drzwi się zamknęły, do oczu napłynęły mi łzy. Czy to możliwe, że ja też coś do niego czułam..? Ale przecież cały czas mnie okłamywał.
Jedno powiedział dobrze w pracy nie może być takiej atmosfery..

Trening ZmysłówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz