3.

211 2 0
                                        

-Cholera zaspałam!- Krzyknęłam zwlekając się z łóżka. Ogarnęłam się najszybciej jak potrafiłam, ale na śniadanie nie znalazłam już czasu, w pośpiechu zamykałam drzwi i wpadłam na nowo poznanego sąsiada. W myślach miałam takie : o nie tylko nie ty.... Znowu będę o tobie myśleć.
- Pani Justyna. Coś to chyba spóźniona gdzieś? - zapytał poprawiając swoje włosy
- Justyna. Po prostu Justyna. I tak... Tramwajami na pewno się spóźnię... - odetchnęłam ciężko - zwolni mnie jak nic...
- Spokojnie, ja mam spory nadmiar czasu. Podwiozę cie.. Chodź, - złapał. Mnie za rękę a ja lekko się wzdrygnełam
Zjechaliśmy winda na podziemny parking i zaprowadził mnie do swojego samochodu.
- Proszę, wsiadaj - otworzył mi drzwi i gdy tylko usiadłam zamknął je
- O proszę jaki dżentelmen. A myślałam, że oni wyginęli - zaśmiałam się
- Jak widzisz jednak nie. - odpalił silnik
- Ja jednak sądzę, że robisz to ja pokaz Eryku, ale doceniam że mnie podwozisz. Mój szef jest naprawdę na mnie cięty od pewnego czasu - z nerwami spoglądałam na zegarek
Po 20 minutach jazdy Dojechaliśmy pod budynek firmy w której pracowałam. Podziękowałam. Na podwózkę i wbiegłam szybko do budynku, zeskanowałam kartę i od razu udałam się do gabinetu dyrektora.
- Dzień dobry - ledwo mogłam wydusić z siebie jakieś słowa
- Taka ładna, a taka marna kondycja. Nie dobrze Panno Justyno.. - podniósł wzrok na mnie.
To był jeden z tych typów, których nie lubiłam, wredny, bogaty, miał wszystko co tylko zapragnął i traktował gorszych od siebie jak śmieci. A zarządzał firmą tylko dzięki dobroci ojca.
- Chciał mnie Pan widzieć- weszłam do gabinetu i zamknęłam za sobą drzwi, te zaś zatrzasnęły się z hukiem.
- Może byś tak nie trzaskała drzwiami nie jesteś u siebie.. Troche kultury i gestem wskazał mi gdzie mam usiąść
- Jaki to jest prostak. A tylko udaje panicza., -pomyślałam a on kontynuował
- Jak dobrze wiesz dzisiaj cały dział ma. Spotkanie z moim ojcem.- wstał z fotela
- Rozumiem czyli też mam się stawić? - zapytałam
- No naturalnie. Jesteś sekretarka, będziesz nam wszystkim usługiwać spotkanie jest o 17. Do widzenia. - wskazał że mam wyjść
- Przepraszam, ale ja pracuje do 16- zacisnęłam pięść, byle by go nie walnąć
- To zostaniesz po godzinach. Wyjdź już zagluszasz mi dobra aurę.

Co za kutas - pomyślalam i wyszłam trzaskając drzwiami niby przypadkiem. Zbliżała się godzina spotkania. Dzień zleciał mi wyjątkowo szybko, nie zwracałam uwagi na komentarze i docinki ze strony Arka i Nadii.
Dzwoni telefon
- Dzień dobry firma Powerblok, w czym mogę pomóc?
- Dzień dobry, Pani Justynko nie mogę wejść do budynku nie działa mi karta. Może pani mi pomóc?
- oczywiście panie Witoldzie już idę.
Wstałam z biurka i ruszyłam do windy aby zjechać na parter.
Pan Witold był ojcem obecnego dyrektora, znał dobrze moich rodziców, był kolega z czasów szkolnych mojego taty. To on załatwił mi pracę ale kiedy zachorował rządy objął jego syn...
- Coś to ustrojstwo nie działa - powiedział zdenewowowany
- Spokojnie proszę się nie denerwować. Zaraz to załatwię.... Panie Władku co z systemem? Pańska karta nie działa? - zwróciłam. Się do ochroniarza.
- Niestety jakiś błąd wyskakuje. - odpowiedział skruszony
Ja od zawsze znalam się na komputerach, lubiłam je.
- Niech no tylko spojrzę - chwilkę pogrzebałam w komputerze- Proszę teraz spróbować
- Udało się. Jest Pani Aniołem- przeszedł przez bramkę właściciel firmy
- Proszę złapać mnie za rękę. Będzie łatwiej. - zaproponowałam
- Jesteś taka cudowna dziewczyna, szkoda że Twoi rodzice tego nie widzą - poklepał mnie po ręce
- Ależ widzą Panie Witoldzie. Zawsze są ze mną i na mnie patrzą. - uśmiechnęłam się i weszlismy do windy.
- Mam nadzieję, że Ty też będziesz na zebraniu - popatrzył mi w oczy
- Tak, będę dbać aby nikomu nic nie zabrakło - odpowiedziałam
- No ty chyba żartujesz. Z tego co wiem pracowałas do 16, teraz inna sekretarka ma zmianę. Niech no zgadne mój syn cie tak urządził? - zmartwił się
- No trudno ukryć to że nie przepadamy za sobą. - wysiedliśmy z windy
Zaprowadziłam właściciela do gabinetu, w którym miało odbyć się zebranie, a sama poszłam zwołać pozostałych.
- Dzień dobry. Mam kilka ważnych rzeczy do przekazania... - zaczął pan Witold - Mój syn niezbyt rzetelnie zajmował się firma, a więc postanowiłem osobiście wrócić i dokonać zmian. Po pierwsze cofam awans pannie Nadii, nie zasługuje ona ma menadżera, zostaje przydzielona do funkcji sekretarki, a jeśli się coś nie podoba to proszę o złożenie wypowiedzenia. Druga sprawa to mój syn jako nierozważny człowiek i nie znający się na interesach, zostaje zdegradowany z obecnej funkcji, która obejmie nowy członek naszego zespołu, niebawem go poznacie. I trzecia ostatnia sprawa to Panna Justyna obejmuje funkcje kierownika działu, gratuluję awansu. - powiedział po czym usiadł
- Tato! Nie możesz mi tego zrobić! - krzyknął do niego
- Postanowiłem synu. Nie nadajesz się na to stanowisko. - odpowiedział mu
- w takim bądź razie składam wypowiedzenie. Pierdolcie się wszyscy. - trzasnął drzwiami że mało szyba, która w nich była nie pękła.
Zgromadzeni stali jak zamurowani. Wtedy do sali wszedł on.... Paul. Jego blask tak mnie zbił z nóg, że powoli traciłam świadomość
- Oto i on, wasz nowy dyrektor oraz moja prawa ręka, odtąd on będzie zarządzał firmą. Ja będę używał tylko tych no... Komunikatorów i telefonów a raz na pół roku. Będziemy spotykać się na zebrania. To tyle na dzisiaj. Zapoznajcie się że sobą. Do widzena - Pan Witold opuścił sale w której wszyscy się znajdowaliśmy, połowa ruszyła w ślad za nim. A ja stałam jak wryta.
- No proszę, a więc to tutaj pracujesz? - zwrócił się do mnie Paul
Nie mogłam wydusić z siebie żadnego słowa, od wczoraj nie miałam w ustach nic do jedzenia, nie miałam na to czasu.. I po prostu zemdlałam.

Ocnkelam się na jakimś łóżku, zupełnie nie poznawałam tego miejsca.
- Kurwa gdzie ja jestem? - wykrzyczałam a do pokoju wszedł Paul
- Spokojnie, jesteś u mnie. Chodź przygotowałem jedzenie. - powiedział i wyciągnął rękę w moją stronę
- Jakim chujem u Ciebie. Co się stało?! - podałam mu rękę
- zemdlałaś. Dowiedziałem się że nie jadłaś nic w pracy, ja nie toleruję czegoś takiego. Od teraz ja jestem twoim szefem i będziesz jadła czy Ci się to podoba czy nie. - posadził mnie na krześle i podał posiłek
No ewidentnie mi rozkazywał.
- Nikt nie będzie mi rozkazywał - dziś nie zdążyłam zjeść, a poprzedni dyrektor uwzial się na mnie i nie zamierzał dawać mi przerwy. To tyle - odpowiedziałam i zaczęłam jeść. Było tak pyszne, że nie mogłam się oderwać od talerza.
-Widzę, że Ci smakuje. - uśmiechnął się
- Rewelacja dla mojego podniebienia - Odpowiedziałam i patrzyłam jak on na to zareaguje.
Zjedliśmy a ja ubrudziłam sobie palec na talerzu chcąc go odnieść do zlewu
- Ojej- podszedł i wziął mój palec do ust, oblizał go staranie poczym popatrzył mi w oczy
Moje serce zaczynało być coraz mocniej. On miał coś takiego w sobie, co mnie do niego przyciągało, a ja z tym walczylam... Jednym ruchem podniósł mnie do góry a ja opletłam mu nogi dookoła bioder.
- dokąd mnie niesiesz? - zapytałam niskim głosem
- Będziesz moja zobaczysz - odpowiedział i zrzucił mnie na wielkie łoże, w którym uprzednio się ocknęłam
- Co ty robisz? - zapytałam
A on tylko uciszył mnie kładąc mi palec na usta, ściągnął mi z głowy gumkę, rozpiął koszule i zaczął całować na dekolcie. Zjeżdżał ustami coraz niżej i niżej aż doszedł do moich bioder. Byłam tak rozpalona i tak go pragnęłam, że całkowicie się wyłączyłam, on popatrzył na mnie pytającym wzrokiem, a ja tylko kiwnelam głową zgadzając się na wszystko co tylko miał ochotę że mną zrobić.. Szybkim ruchem ściągnął mi bieliznę, miałam na sobie konornkowe, czerwone bokserki. Wsunął mi rękę pod spódnice.
- Ktoś tu jest bardzo mokry..., - zmaruczal mi do ucha
- Zrób to raz a porządnie - zdobyłam się na odwagę i powiedzialam donośnym głosem.
Zrobił to obniżył spodnie i zdecydowanie we mnie wszedł. Poruszał się powoli w przód i w tyl jednocześnie palcem masując moja lechtaczke...
- O tak! - krzyknęłam
- Jęcz jęcz.... - mówił cicho ale nagle Nachylil się nade mną, co spowodowało, że jego kutas cały znalazł się we mnie i powiedział, - Pamiętaj, że to ja tutaj rozkazuje nie ty.
Byłam już tak rozpalona do czerwoności, a jego cudowny fiut penetrujący moje ciało sprawiał, że odpływałam w jego pościeli, na jego łóżko. Oboje doszliśmy, ja najpierw, potem on wyciągnął go i spuścił mi się na brzuch.
- Nie wiem czy dać Ci Chusteczki, czy chce abyś tak leżała - powiedział ubierając spodnie.
Czułam się z jednej strony spełniona, ale z drugiej miałam złe przeczucia. Przecież to nie ja, ja tak nie postępuje...  Ogarnęłam się szybko i rzuciłam do Paula, - Mógłbyś mnie już odwieźć czy mam iść na autobus?
- Naturalne cie odwiozę. Nie wiem tylko skąd ten pośpiech - zdziwił się widząc mnie już gotowa do wyjścia
W samochodzie panowala niezręczna cisza przez całą drogę.
- To tutaj. Dziękuję za podwózkę. Widzimy się w pracy rzuciłam na odchodne i wbiegłam szybko do klatki.
Kiedy weszłam do mieszkania, zastanawiałam się czy to, że mu uległam i mieliśmy cudowny seks było już tragedia czy jeszcze do zniesienia. Zupelnie nie znałam odpowiedzi na to pytanie. Wiedziałam jedno, muszę jutro z nim porozmawiać o moich dniach wolnych, które miałam zaplanowane. Przecież chciałam pojechać w odwiedziny do wiki

Trening ZmysłówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz