22.

76 2 0
                                    

- I co. Co tam jest?! - zapytałam lekko przestraszona.
- To pies! - wrzasnął Paul
- Jak kurwa pies?
- Normalnie, ktoś go związał w worku i wywalił jak śmieci. Na pewna śmierć. Jakbym dorwał tego łachudre to bym mu jaja uciął.....
- Daj mi go jest przestraszony. Na oko ma z 6 tygodni.
- Znasz się na tym myszko?
- Yyy. Coś tam wiem, choć weźmiemy go a ja zadzwonię do znajomej weterynarz.
- Ok chodźmy więc. - Paul otworzył mi drzwi od samochodu i ruszyliśmy. Maleństwo było wygłodzone i mimo dość ciepłej pogody na dworze wychłodzone.
- Pierwszy raz powiedziałeś do mnie myszko - uśmiechnęłam się do niego serdecznie.
- Będę mówił częściej, naprawdę cie kocham. Dziękuję za szanse. - pocałował mnie w czoło
- Dobra już dobra nie podlizuj się bo zmienię zdanie, zresztą mam teraz miłość prawdziwa. - zaśmiałam się
- Ej bez żartów. A ja nie prawdziwa? -obrazil się
- Okaże się dobra dzwonię.- wybrałam numer telefonu do mojej koleżanki, która mieszka nad własną lecznica wiedziałam, że jeśli jest tylko w domu to nas przyjmie.

- Halo słucham?
- Hej Aga. Justyna z tej strony.
- Hej suczo. Tyle czasu minęło, co się stało że dzwonisz?
- Właściwie kochana jesteś w domu??
- No tak jasne ale o co chodzi. Wszystko w porządku?
- Mogę za chwilę podjechać, bo jestem już na miejscu potrzebuje weterynarza.
- Jasne pewnie. Już się ogarniam. Jakiś zabieg mam szykować sale?
- Właściwie to nie wiem.
- Dobra przyjeżdżaj czekam.

- I co?? - zapytał Paul widać było, że przejął się losem szczeniaka. A to było cudowne
- Przyjmie nas to nie daleko. Wpisze ci adres w nawigację.

Dojechaliśmy po około 30 minutach do gabinetu weterynaryjnego Agi, ja opatululam szczeniaka w stara bluzę Paula, która znalazłam na tylnym siedzeniu i wysiedliśmy z auta. Paul zapukał w drzwi i otworzyła nam, mała dziewczynka.
- Jola? Ty nie śpisz? Gdzie jest mama?- zapytałam głaszcząc ja po głowie
-Hej ciociu. Musiała do ubikacji i poprosiła bym jakby co otworzyła. Idę spać.
- Dobranoc Aniołku - powiedziałam i weszliśmy  do środka.
- Jesteście! Mów o co chodzi bo się denerwuje.! - przyszła po chwili Aga

Paul opowiedział jej cała historie, ta wzięła malca na stół, dobrze zbadała, zrobiła pierwsze badania, szczepienia i odrobaczenia.
- Dobra więc tak, malec na oko ma z 7 tygodni maksymalnie jest to samiec . Za miesiąc przyjedz z nim na badanie i szczepienie, odrobaczyć możesz sama dam ci tabletkę. Jest na pewno niedożywiony i brakuje mu witam też Ci od razu wszystko dam. Karmę dla szczeniaków jaką kolwiek tylko błagam nie marketowa. I to by było tyle. Chcesz go zatrzymać ? To od razu zrobimy rejestr z wpisem.- zwróciła się do mnie Aga
- No jasne. Przecież nie zostawię go.
- Jesteś pewna kochanie?
- Kochanie? Dżasta robisz postępy.- zaśmiała się Aga- spokojnie możesz go postawić na ziemi niech sobie pozwiedza.
- no tak zapomniałam przedstawić, to mój chłopak Paul. - Paul wyciągnął rękę do Agnieszki
- Bardzo mi miło. Cieszę się że w końcu sobie kogoś znalazła bo już była nie do zniesienia. - oboje zaczęli się śmiać.- dobra więc za dzisiejsza wizytę nie liczę nic, ale już za środki, witaminy itp muszę. Razem będzie  300 zł
_ Yy tak jasne. - rzuciłam się do portfela. Ale miałam tylko kartę. Karta mogę?
- Cholera Dżasta do jutra mam zepsuty terminal.
- Ja zapłacę - Paul wyciągnął z portfela pieniądze i wręczył je Agnieszce
- To dużo pieniędzy - powiedziałam szeptem w jego stronę.
- Kochanie, dla ciebie nie żałuję pieniędzy a dla naszego maleństwa tym bardziej.
- O czym ty mówisz?
- Znaleźliśmy go razem tak? - chyba nie myślałaś że  będzie tylko twój.
- Właściwie to tak myślałam.

Pożegnaliśmy się grzecznie, zabraliśmy malucha do samochodu i ruszyliśmy do domu. Paul wjechał na parking podziemny i powiedział, że zaniesie moja torbę do domu, a ja żebym wzięła malucha. To dla niego stresujący moment nowe miejsce nowe zapachy. Zrobiliśmy mu prowizoryczne posłanie na kocu na ziemi w salonie, od razu zwinął się w klebuszek i poszedł spać.

- To co ja już sobie pójdę. Śpij dobrze - Paul pocałował mnie w czoło i chciał już wyjść ale złapałam go za rękę i przyciągnęłam do siebie.
- A może zostaniesz? Pewnie jesteś głodny, zamówię cos do jedzenia.
- Jestem głodny... Mam chrapkę na ciebie. Brakowało mi cie wiesz?
-W takim razie tym bardziej, cie nie wypuszczę zanim się dobrze nie najesz. - poluzowałam chwyt, odwróciłam się i ruszyłam seksownym krokiem do sypialni. Paul ruszył w ślad za mną. Powoli zaczęliśmy się wzajemnie rozbierać i naga polozylam się na łóżku. Paul stał tak nade mną kilka minut, przyglądał się mojemu ciału, więc chciałam wykorzystać to, rozchyliłam nogi, poslinilam palec i bawiłam się moja lechtaczka, na końcu wsadzając palec do cipki.
- Ahh - westchnal Paul a jego chuj powoli stawał na baczność na mój widok. - Tęskniłem skarbie.

Pokazalm mu gestem, że ma się do mnie zbliżyć, Paul posłusznie szybko przysunął się bardzo blisko i zlożył pocałunek na mojej kobiecości. Kiedy usłyszał jak jęknęłam, wślizgnął się językiem do wnętrza dziurki i poruszał nim szybko, to uczucie było tak  przyjemne, że nie chciałam, żeby przestawał, jednak Paul chciał czegoś więcej, zresztą oboje tego chcieliśmy w tamtym momencie. Przełożyłam ręce za głowę, jednocześnie dając mu pozwolenie aby wszedł we mnie najmocniej jak tylko chce. I to było dla mnie dziwne, bo Paul zrobił to tak delikatnie i z takim uczuciem, jak nigdy. W tym momencie my się nie bzykalismy a kochaliśmy. Oboje tego potrzebowaliśmy tego ciepła i uczucia. Posuwał mnie delikatnie, co ku mojemu zdziwieniu dawało mi większą rozkosz niż jebanie, a ja zawsze lubiłam na ostrzej. Po chwili zmieniliśmy pozycje i leżeliśmy wtuleni na łyżeczkę. Moja szparka była dużo ciaśniejsza niż przy rozwartych nogach, co podobało się Paulowi.
- Jesteś taka ciasna i mokra, idealna wręcz - poruszał delikatnie biodrami pogłębiając ruch penisa w moim wnętrznu. - Twoja cipka i mój kutas pasują do siebie jak elementy tej samej układanki.
Po tych słowach zrobiło mi się gorąco, zaczęłam coraz głośniej jęczeć, Paul podniósł mi lewa nogę do góry, dał kilka porządnych klapsów i przyspieszył ruch. Doszłam... Szczytowałam długo, Paul zakończył na moich pośladkach. Oboje sapaliśmy zadowoleni. Było to cudowne przeżycie, którego ja nigdy nie doznałam nigdy nie kochałam się z facetem zawsze było bardziej ostro i dynamiczniej. Popatrzyliśmy się w stronę drzwi, w których stał szczeniak i kręcił głową przyglądając się nam. Kiedy Paul wstał ode mnie i sięgnął po Chusteczki aby wytrzeć mój pośladek z nasienia, mały zaczął na niego szczekać a my wybuchnęliśmy śmiechem.
- Trzeba mu wysmyśleć jakieś imię.
- Zajmę się tym jutro. - odezwałam się wstając z lozka i idąc w stronę łazienki- prysznic czy wanna?
- Ja prysznic. - uśmiechnął się Paul
- w takim razie chodź, Pokaże ci gdzie są Ręczniki, ja idę się zrelaksować w wannie.

Ukroilam sobie dwa porządne plastry ogórka, dolałam olejku do kąpieli i rozłożyłam się w wannie. Paul zakończył zapewne prysznic ale ja nic sobie z tego nie robiľam oddawałam, się mojemu domowemu rytuałowi spa

-Kocham Cię - powiedziała dosyć głośno Paul.
-Będziesz mi to ciągle powtarzał? _ściągnęłam Ogórki z oczu i zobaczyłam że stoi oparty o framugę w samych bokserkach, wyglądał nieziemsko. Sześciopak , pełno mięśni zero procent tkanki tłuszczowej. Istny bóg.
-Jeśli zajdzie taka potrzeba to owszem - uśmiechnął się zalotnie i wyszedł
-Nie słowa a czyny się liczą! - krzyknęłam  za nim.

Zjedliśmy szybką kolacje, która podczas mojej kąpieli naszykował Paul, wskoczyliśmy do łóżka i zasnęliśmy wspólnie, on na wznak a ja na jego klatce piersiowej. Pierwszy raz od dawna nie czułam się samotna. Miałam tylko nadzieję, że ani to nie jest bajka ani piękny sen, a ja zaraz się obudzę i wrócę do szarej rzeczywistości.

Trening ZmysłówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz