12.

118 2 0
                                        

Nie mam zielonego pojęcia czy się pobili czy nie. Może to jakaś szopka. Nie miałam na to ochoty. Potrzebowałam czasu dla siebie.

- Muszę znaleźć jakąś pracę, ale to później. - wstałam z łóżka spakowałam torbę i ruszyłam na siłownię.
Nikt nie mógł mi odebrać satysfakcji z treningu. Potrzebowałam dać sobie porządny wycisk, aby zapomnieć co mnie dręczy.
-Dzień dobry - uśmiechnęłam się do Marcela
-Dzień dobry kwiatuszku. Dawno Cię nie było. - podszedł do mnie i uścisnął mnie swoim mocnym uściskiem
-Podbij mi tylko karnet i idę się spocić jak świnia - zaśmiałam się głośno
-Hej Justyna zaczekaj! Krzyknął w moją stronę jakiś koleś.
-Eryk.... Czego chcesz?? - nawet na niego nie popatrzyłam
-Chce porozmawiać - złapał mnie za rękę pociągając w jego stronę.
Marcel już chciał zareagować, ale powstrzymałam go gestem ręki.
Wyrwałam dłoń z uścisku Eryka i popchnęłam go na ławkę.
-Posłuchaj mnie koleś.... Jeśli spróbujesz podejść do mnie podczas treningu. To dostaniesz w mordę, czaisz?? - Nachyliłam się do niego

O dziwo fajnie mi się ćwiczyło, nikt mi nie przeszkadzał no i zajęłam czymś głowę, wiedziałam jednak, że czeka na mnie Eryk, nie miałam pojęcia o czym chce rozmawiać, ale było mi już wszystko jedno. Wzięłam szybki prysznic (tym razem zamknęłam drzwi na 100%). Eryk czekał na mnie na ławce, na której go zostawiłam.
-Dobra streszczaj się, bo mam mało czasu - rzuciłam w jego stronę
- Dżasta zaczekaj - wtrącił się Marcel.
- Teraz moja kolej. Spadaj - odezwał się Eryk
- Posłuchaj mnie, nie ty decydujesz a kim rozmawiam. Rozumiesz? Czy powiedzieć w innym języku?! - gniewnie popatrzyłam na Eryka i podeszłam do Marcela. - Co tam?
- Zwolniłaś się z pracy??? - jego oczy rozszerzyły się maksymalnie. - To nie w twoim stylu.
- Właściwie ostatnio ciągle robię rzeczy nie w moim stylu. Ale skąd wiesz?
- Po pierwsze jesteś w godzinach pracy, a po drugie dzwoniła Ewka.
- Ach no tak, mogłam się spodziewać. Tak szukam czegoś bardziej odpowiedniego. - uśmiechnęłam się lekko a wtedy Marcel złapał mnie za rękę i powiedział - W takim razie zakładaj seksi bieliznę, ewentualnie coś na wierzch i lecimy dzisiaj na balety.  - Wariat z ciebie. Idę buzka
- przyjadę o 20
Wyszłam z klubu, a Eryk w ślad za mną.
- Dokąd idziesz, podwiozę cie i porozmawiamy po drodze.
- Dobrze niech stracę.
Kiedy od jego samochodu dzieliły nas centymetry, na parkingu zobaczyłam postać mężczyzny idącego w nasza stronę.
- Justyna zniszczę cie! Omamiłaś mojego ojca, ale ze mną nie pójdzie ci tak łatwo! - wrzasnal do mnie.
Na początku nie poznawałam kto to, ale kiedy się zbliżyl dotarło do mnie, że to mój ukochany były szef, zanim Paul pojawił się w firmie.
- Ja pierdole. Ciebie mi jeszcze brakowało.... - odwróciłam się w stronę Eryka i rzekłam - jedzmy już.
Wsiedliśmy do samochodu, a ten idiota stanął przed maska samochodu. Do tyłu nie mogliśmy wycofać bo stało za nami inne auto.
- Co ty robisz człowieku. Przecież cie przejadę - wrzasnal do niego Eryk, ale on nic sobie z tego nie robił.
- Przydałoby się . Jednego debila mniej. - starałam się powiedzieć to po cichu, ale jednak było na tyle głośno, że Eryk usłyszał co mówiłam.
- Czy jeśli go przejadę i zapewne pójdę za to siedzieć, to dostanę kolejna szanse? - uśmiechnął się głupkowato.
Kurwa sama nie wiem czy to było zabawne czy bardziej przerażające. Nie zamierzałam na to odpowiadać. Wyszłam z samochodu i ruszylam do idioty stojącego przed maską.
- To, że jesteś pierdolnięty to ja wiedziałam od początku, ale ze aż tyle się utrzymałeś na tym stanowisku z takim poziomem inteligencji to ja jestem w szoku. Zejdź teraz grzecznie nam z drogi. Bo się kurwa spieszymy- popchenalm go dając jednocześnie znak Erykowi, że może wyjeżdżać.

- No no, ja nie wiedziałem, że Ty aż takie pokręcone życie masz mała. I że samych frajerów przyciągasz.
- Jeszcze słowo a wysiądę.
- Dobrze juz spokojnie. Dokąd mam jechać.
- Do galerii na ulicy Marokańskiej. Aha i nie zapominaj ze Ciebie w jakiś sposób też przyciągnęłam. Frajerze.

Trening ZmysłówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz